*04*

3.5K 333 86
                                    


Niall

Cały dzisiejszy dzień w firmie był męczący. Wszystko mnie denerwowało i drażniło. A przede wszystkim osobnik o imieniu Zayn. On był okropny. Cieszyłem się, gdy nareszcie wracałem do domu. Byłem wykończony. Marzyłem o gorącej kąpieli i łóżku. Z biura zabrałem swoją torbę z laptopem i ruszyłem ku windzie. Malik'a już dawno nie było w tym budynku. Zawsze gdy skończył swoją pracę papierkową nie zostawał tu ani chwili dłużej. W przeciwieństwie do niego, ja wszystko muszę mieć pod kontrolą. Dopiero gdy upewnię się, że wszystko jest zrobione, mogę w końcu pozwolić sobie na odpoczynek.

Przywołałem windę i chwilę czekałem. Obok mnie pojawiła się sekretarka. Chloe ubrana była w czarny płaszcz, a pod pachą trzymała teczkę z jakimiś dokumentami.

- Pan już do domu? - zapytała z uśmiechem, przenosząc wzrok na moją twarz.

- W końcu. - odwzajemniłem uśmiech. - Po dzisiejszym dniu padam na twarz. Jeszcze kilka minut i wreszcie będę w mieszkaniu. Pierwszy raz nie zabieram pracy do domu.

- Rozumiem. - skinęła głową. - Mi zostały jeszcze jakieś drobne rozliczenia. - westchnęła. - Myślę, że szybko się z tym uporam.

Nasza winda w końcu przyjechała i weszliśmy do środka. Przycisnąłem odpowiedni przycisk. Po kilkunastu sekundach byliśmy już na parterze.

- Dobrej nocy. - pożegnała się ze mną Chloe i skierowała  w stronę wyjścia.

- Nawzajem. - zawołałem za nią.

Musiałem zjechać jeszcze windą w dół, ponieważ na podziemnym parkingu zostawiłem swój samochód. Jadąc na wyznaczone piętro spojrzałem na zegarek. Dochodziła dwudziesta pierwsza. Dawno nie pamiętałem kiedy ostatnio tak wcześniej opuściłem firmę. Miałem jeszcze tyle czasu dla siebie.

Gdy winda się zatrzymała z charakterystycznym dźwiękiem wyszedłem z niej  powolnym krokiem. Ruszyłem wzdłuż zaparkowanych samochodów. Nie śpieszyłem się.

W głowie obmyślałem wszystkie rzeczy jakie zrobię, gdy tylko wrócę do mieszkania. Planowałem zrobić sobie jakąś smaczną kolację. Wziąć gorącą kąpiel z bąbelkami, a potem zakopać się w kocu na kanapie przed telewizorem i oglądać filmy. Zrobię sobie maraton. Ta noc będzie wspaniała. Moje kąciki ust powędrowały ku górze na samą myśl o tym. Już nie mogłem się tego doczekać.

Zatrzymałem się w miejscu gdzie stał mój samochód, a raczej powinien stać. Rozejrzałem  po parkingu. Byłem na sto procent pewny, że go tu zaparkowałem. Innej możliwości nie było. Nie mogłem się mylić. Westchnąłem zirytowany. Zawsze parkuję w tym samym miejscu.

Sięgnąłem do kieszeni po kluczyki. Skoro nie mogłem znaleźć samochodu, to liczyłem, że za pomocą pilota odnajdę swoją zgubę. Kiedyś mi się coś takiego przydarzyło i wykorzystałem ten sposób. Samochód powinien wydać charakterystyczny dźwięk otwarcia i powinienem go odnaleźć.

Jakie było moje ogromne zdziwienie, kiedy nie znalazłem kluczyków. Przeszukałem dwie kieszenie marynarki i spodni. Nic. Nigdzie ich nie było. Jakby rozpłynęły się w powietrzu. Nie mogłem ich zgubić. Zacząłem się denerwować. Ktoś ukradł mi samochód? A może ze mną było coś nie tak?

Dopiero gdy odnalazłem małą karteczkę, która okazała się wiadomością, dowiedziałem się co  stało się z moim samochodem. Za tym wszystkim stał Malik. To on ukradł mi wóz. Zabrał sobie kluczyki nic mi nie mówiąc. Napisał jedynie, że jest mu pilnie potrzebny samochód i go pożycza. Szkoda tylko, że bez mojej zgody. Już chciałem zgnieść ten świstek papieru i wyrzucić go, ale zauważyłem pismo z drugiej strony. ,,Dziś jest piękna pogoda, idealna na spacerek xx''. Moja złość wzrosła na wyższy poziom. Podarłem karteczkę na drobny maczek i wyrzuciłem ją, depcząc butem.

Mr & Mr Malik ~Ziall ✔Where stories live. Discover now