Rozdział 6.

4.5K 237 39
                                    

Erick

Wróciłem do domu w nocy. Nie chciałem natknąć się na Meggie. Domyślała się, że coś mnie łączy z Norą.
Otworzyłem po cichu drzwi i wszedłem do środka. Wszędzie panował półmrok. Chciałem zostać w salonie i tam spędzić noc ale niestety, Meggie jednak nie spala.

- Byłeś u niej? - usłyszałem jej głos. Siedziała na fotelu owinięta w szlafrok.

- Myślałem, że śpisz...- mruknąłem.

- Pytałam czy u niej byłeś? - nie miałem najmniejszej ochoty, tłumaczyć się jej gdzie spędziłem wieczór.

- Nie mam ochoty się tobie tłumaczyć. - burknąłlem i skierowałem się do kuchni. Meggie ruszyła za mną.

- Jesteś jeszcze moim mężem!!! Należy mi się szacunek!!! Skoro się ciebie zapytałam to odpowiadaj!!! - krzyczała.

- Dobrze powiedziałaś JESZCZE nim jestem! Ale skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, tak byłem z nią! - warknąłem. Meggie ze złości aż cała się trzęsła.

- Ta małolata zrobiła ci sieczke z mózgu! Dla niej chcesz zrujnować nasze małżeństwo?!

- Ja chcę zrujnować?! Nie rozsmieszaj mnie Megg. To ty od dwóch lat żyjesz sama ze sobą! Nie liczy się nic, prócz tej pierdolonej galerii! Myślisz, że odpowiada mi takie życie? - zapytałem - Ty nawet nie wiesz co się u mnie dzieje! Nic cię nie interesuje, tylko nowe zlecenia! - stała w oslupieniu.

- Jak możesz być taki bezduszny? Ponad cztery lata związku nic dla ciebie nie znaczą? Zostawisz mnie dla tej dziwki?! - wrzasnęła. W całym domu słychać było nasze wrzaski. Nie umiałem opanować emocji.

- Nie warz się tak o niej mówić! Nie obwiniaj jej o rozpad naszego małżeństwa, bo winić możesz jedynie siebie. - warknalem i wyszedłem z domu. Nie miałem ochoty dalej się z nią kłócić.
Jeździłem samochodem po okolicy. Zwaliło mi się wszystko na głowę. Wyznanie ojca o chorobie i mojej przyrodniej siostrze...Uczucie do Nory, które z dnia na dzień rosło co raz bardziej. I Meggie...Nie było mi jej nawet szkoda. Liczyła, że będę zawsze godził się na jej fanaberię. Z rozmyslen wyrwał mnie telefon Stev'a, kolegi z pracy.

- Nie obudziłem? - zapytał.

- Nie. Tak się składa, że mam nocny patrol...Dobra mów. - powiedziałem.

- Mam informacje o które prosiles. - zaczął - Ta dziewczyna, której szukasz ma nazwisko po swoim ojcu. Clais - zatrzymałem samochód z piskiem. Serce podeszło mi do gardła.

Chyba się kurwa przeslyszalem!

- Stev, możesz powtórzyć nazwisko?

- Clais. Jej matka mieszka na Florydzie. Stary, możesz mi powiedzieć kto to jest? - zapytal.

- Nikt ważny. Dzięki za informacje, narazie! - rzuciłem, rozłączajac się. Nie mogłem uwierzyć.

Nora...Kurwa...Boże...Ona może być...Nie!

Zatrzymałem się pod jej mieszkaniem. Nie spala. W oknie paliło się światło. Chciałem do niej iść, porozmawiać...przytulic ją...Ale coś mnie zatrzymywalo.

Co teraz? Co ja mam zrobić? Kocham ją...A ona może być moją siostrą...Kurwa!

Odjechalem w stronę domu. Jedynym wyjściem będzie ucieczka.
Wpadłem do środka jak poparzony. Była druga w nocy. Miałem w dupie, że obudzę Meggie. Z garderoby wyjąłem walizkę. W pośpiechu się pakowałem. Plan był jeden, zamierzałem wyjechać do ojca. Tam mogłem znaleźć odpowiedź na zainstniala sytuację.

O C A L O N A / ! ZAKOŃCZONE ! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz