Rozdział 7

5 1 0
                                    

- Emma, Emma! - krzyczę głośno, lekko potrząsając nią za ramiona. Tyler z Jamie'm podbiegają do nas szybko i również próbują pomóc. Kobieta po chwili się budzi i ogarnia ją zdezorientowanie. Mimo, że chce wstać chłopcy każą jej siedzieć. Tyler na chwilę gdzieś znika, a po chwili pojawia się z butelką wody. 

Gdy sytuacja jest już opanowana z powrotem kierujemy się do naszych pokoi, lecz tym razem Jamie na w razie czego trzyma Emmę. Tyler natomiast wziął mnie za rękę - pewnie zauważył moje lekkie przerażenie. 

W pokoju siadam na łóżku i patrzę na mojego chłopak, który aktualnie stoi na przeciwko mnie z lekkim uśmiechem. 

- Co? Wystraszyłaś się?

- Dziwisz się?! Ona mdlała na moich oczach! Tyler z nią coś jest nie tak. Nie widzisz tego, że odkąd tu przyjechała jest jakaś, no nie wiem inna? - Tyler na moje słowa jedynie wdycha i wzrusza ramionami. 

- Pogadaj z Jamie'm. On wie więcej niż ja. - Pochyla się, całuje mnie w czoło, a następnie znika na balkonie. 

Z mojego telefonu dochodzi dźwięk pod tytułem " nowa wiadomość", tak więc domyślam się, że Olivia odpisała. Jednak nie bardzo mam ochotę na kolejną tragedię w ciągu tej godziny, więc decyduje się na nieprzeczytanie. No cóż, Olivia raczej się nie obrazi jeżeli będzie musiała poczekać chwilę na odpowiedź.

Jako, że po około 5 minutach siedzenia i nie robienia niczego, prócz myślenia o wszystkim i o niczym zaczęłam cierpieć na ogromną nudę, wyjęłam z plecaka książkę i słuchawki, które podłączyłam do telefonu, włączyłam muzykę i kładąc się na brzuch wzdłuż łóżka zajęłam się lekturą. 

Z losów bohaterów książki wyrywa mnie nagłe uderzenie w głowę czymś miękkim. Szybko wyjmuję z uszu słuchawki i obracam głowę w tył tak, aby zobaczyć co za mądrala rzucił we mnie poduszką.

- Co jest kurwa? - Pytam nieco poirytowana tym, że ktoś raczył mi przerwać tą błogą chwilę spokoju z dala od życia, problemów, wszystkiego. Tyler z bananem na twarzy pokazuje mi język, a następnie schyla się, łapie moje nogi w kostkach i ciągnie je w swoją stronę przez co bluzka podjeżdża mi do góry, a książka wraz z słuchawkami oddalają się z zasięgu mojej dłoni. Pięknie, nawet nie wiem na której stronie skończyłam. 

Kiedy mój chłopak wreszcie puszcze moje kostki obracam się na plecy, tak więc w tej chwili od tyłka w górę jestem łóżku, natomiast moje nogi znajdują się na podłodze. Tyler kładzie dłonie obok moich bioder, a jego usta zniżają się do moich. I kiedy już mam nadzieję na buziaka ta paskuda tylko stwierdza:

- Od dziesięciu minut Jamie z Emmą czekają na dole i zaczynają się już wkurzać, że nas tam nie ma. - A następnie wstaje i patrzy na mnie z góry z rękoma na biodrach. - Może byśmy do nich dołączyli? - Widać, że żartuje bo się cały czas uśmiecha, aczkolwiek nie wiem która jest godzina, więc możliwe że nasi towarzysze naprawdę na nas czekają. Jednak mimo to postanawiam się trochę podroczyć z Tylerem. Splatam ręce na piersi i robię minę niezadowolonego szczeniaczka.

- No co? Nie chcesz iść na rowery? - Tyler trochę spoważniał, jednak chyba nie załapał o co mi chodzi. Ja chce buziaka!

- Chce. - Nie odpuszczę mu tego buziaka, a właściwie to jego brak.

- No to o co chodzi? -  Chłopak przekrzywia lekko głowę na bok, a kąciki jego ust z powrotem podchodzą do góry, tak, że tworzy się lekki uśmiech. Natomiast w oczach Tylera wydać miłość. Mam nadzieję, że do mnie. 

- Chce buziaka! - Stwierdzam niczym mała dziewczynka.

- Ach buziaka chce moja malutka dziewczynka? No cóż, skoro tak.. -  Tyler znowu się pochyla, lecz tym razem, by dać mi to czego chce. Jednak ten z pozoru niewinny buziak przeradza się w coś głębszego i jestem pewna, że gdyby nie to, iż umówiliśmy się ze znajomymi na dole to przez długi, długi czas trwalibyśmy w tej swojej bańce. Jednak niestety po chwili Tyler odrywa się ode mnie.

The way you make me happyKde žijí příběhy. Začni objevovat