Rozdział 9

7 0 0
                                    

Chłopak, który aktualnie przygniatał mnie do podłogi był ode mnie młodszy. Najprawdopodobniej był pierwszakiem. Jego cała we krwi twarz wyrażała przerażenie. 

-Ja, ja, ja... Ja bardzo przepraszam. To było niechcący. - Chłopak zaczął się jąkać. Ewidentnie było widać, że coś się wydarzyło. 

- Nic się nie stało. - Uśmiechnęłam się do niego leciutko. - Tylko mógłbyś ze mnie wstać? 

- Tak, tak. Przepraszam bardzo. - Chłopak wstał, a ja za nim. Wyjęłam z plecaka chusteczkę i mu ją podałam, gdyż tamta była już mocno przemoknięta krwią. 

- Dziękuje. - Powiedział cichutko patrząc się w podłogę. Stojąca obok Olivia zabrała ode mnie kubek po kawie i wyrzuciła go do kosza.

- Wszystko okey? - Zapytałam wskazując głową na niego.

- Yyy tak. To znaczy, to chyba ja powinienem oto zapytać Ciebie.

- Mam na myśli to, że leci Ci krew z nosa i wyglądasz na mocno wystraszonego. Coś się stało? - Chłopak przez chwilę nic nie mówił tylko patrzył się na czubki swoich butów. - Jestem Dulcie. - Przedstawiłam się i podałam mu rękę, aby go troszkę ośmielić. 

- Noah. - Podał mi rękę i chyba leciutko się uśmiechnął.

- Jesteś nowy? - Zapytałam, aby utrzymać rozmowę.

- No mniej więcej. Jestem w pierwszej klasie. 

- Okey. - Uśmiechnęłam się z myślą, że trafiłam co do jego wieku. - A powiesz mi co się stało? Wiesz leci Ci krew z nosa i wyglądasz jakby ktoś Cię pobił. - Próbowałam powiedzieć to w miarę delikatnie. Nie chciałam wystraszyć go jeszcze bardziej. Pierwszak westchnął.

- No bo tak było. Mniej więcej. Chyba poznałem szkolnego chuligana. I chyba mu zalazłem za skórę. No wiesz, coś tam powiedział, ja mu chamsko odpowiedziałem i takie tam i w końcu wdaliśmy się w bójkę. 

- Chuligana?  Wiesz trochę już jestem w tej szkole i nie przypomina mi się, abyśmy tu mieli kogoś takiego. Mógłbyś go opisać? - Zaczęłam się zastanawiać o kim Noah mówił. Nie przypomina mi się, aby w szkole był jakiś chłopak, który tłuk wszystkich jak leci, ale może coś przeoczyłam.

Chłopak zaczął się głęboko zastanawiać.

- W miarę wysoki brunet. Bardzo wyćwiczony. Widać, że wiele czasu spędza na siłowni. Miał szare jeansy i czarny t-shirt. Był z kolegą.  - Chyba już wiem o kim mówił.

- A wiesz może, jak ma na imię? Albo jego kolega, który był z nim?

- Nie, nie wiem. To znaczy jakieś tam imiona mówili, ale nie zwróciłem uwagi.Chciałem się bronić.

- Okey. Dobra, najprawdopodobniej pobiłeś się z Lukiem. Nie jest on chuliganem, ale jest w szkole bardzo znany. Nie przejmuj się. Jeżeli nie będziesz go za często wkurzał to będzie na luzie. A i nie bój się go - nie ma czego.

Moja przyjaciółka oparła się o ścianę i zajmując się swoim telefonem była nieobecna.

- Jasne, dzięki. 

- Nie ma sprawy. A co do tego - wskazałam na krew lecącą mu z nosa - to może idź do pielęgniarki.

- Taaa, dzięki. Pójdę.

- I wyluzuj już, serio. - Ostatni raz zwróciłam, się do chłopaka, a następnie odwróciłam się do przyjaciółki, złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę szafek. - A ty chodź.

Zabrałam z szafki potrzebne książki oraz bluzkę na wf, w którą miałam zamiar się przebrać. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam wiadomość do Luke. 

Bạn đã đọc hết các phần đã được đăng tải.

⏰ Cập nhật Lần cuối: Oct 27, 2017 ⏰

Thêm truyện này vào Thư viện của bạn để nhận thông báo chương mới!

The way you make me happyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ