8. Nie tutaj

110 5 0
                                    

   Następny cały dzień przegadaliśmy przez telefon. Jakoś tak się złożyło, że się nie umówiliśmy na spotkanie, ale nie mogliśmy bez siebie wytrzymać. Poza tym Peggie całkowicie porzuciła Ashton'a i teraz przestawiła się na niejakiego Brady'ego. Strasznie to przeżywała, więc spędziłam z nią cały dzień, który aczkolwiek przegadałam z Alkiem.

- Tęsknię - powiedziałam smutnym głosem.

- Ja też za tobą tęsknię, Clar - odpowiedział mi Alek do smartfonu.

- C, i co ja mam teraz zrobić?! - zawyła Peg nagle włączając się do konwersacji.

Skrzywiłam się.

- Nie wiem, naprawdę. Skoro chcesz być z Brady'm, to z nim bądź - odpowiedziałam zniecierpliwiona.

Po drugiej stronie usłyszałam westchnienie Alka.

- Przepraszam, ale połowy nie słyszę - powiedział.

- Och. No tak. To Peggie tak wariuje - przewróciłam oczami, choć on tego nie widział.

- Ale co z Ashton'em?! - załkała moja przyjaciółka do poduszki.

- Rzuć go - wzruszyłam ramionami.

W tle usłyszałam śmiech Alka.

- Czuję się co najmniej dziwne uczestnicząc w tej waszej babskiej rozmowie.

Peggie coś wtrąciła, ale nie usłyszałam co.

- Przepraszam. Faktycznie to nie jest najlepszy moment na rozmowę przez telefon. Widzimy się jutro - zakończyłam rozmowę.

- Dobrze kochanie, pa - pożegnał się.

- Buziaki - rozłączyłam się.

  
     Następnego dnia w końcu się spotkaliśmy. Pod naszą palmą na plaży. Gdy tylko go zauważyłam rzuciłam się w jego ramiona i oplotłam ramionami szyję.

- Tęskniłem - wymruczał w moje włosy.

Głodna rzuciłam się na jego usta. Zaczął namiętnie mnie całować. Wydałam z siebie jęk, na co on przyciągnął mnie bliżej do siebie i ciasno objął. Nie przestając całować, ułożył mnie na piasku, tak jak wczoraj, tyle tylko, że z tą różnicą, że wczoraj leżałam na ręczniku, a dzisiaj w piasku. Jeszcze chwilę się pocałowaliśmy, gdy Alek ściągnął mi koszulkę. Tego było za wiele. Chciałam tego, ale było jasno i wcześnie, nie chciałam żeby ktoś to zobaczył. Dysząc odepchnęłam go lekko od siebie. Chłopak znów wyciągnął ręce w moją stronę, ale delikatnie złapałam go za nadgarstki, czym go unieruchomiłam. Alek zamruczał w akcie protestu.

- Nie tutaj, chyba oszalałeś! - krzyknęłam.

Alek przez chwilę się zastanowiał, po czym rzucił mi moją koszulkę i podał mi dłoń, bym wstała.

- Wiem, gdzie możemy iść - powiedział.

I And His Older Brother ✔️Where stories live. Discover now