Rozdział 1

245 14 2
                                    

Aya
- Wracaj tu natychmiast – rozwścieczony do granic możliwości męski głos unosił się echem po korytarzach. Jednak ja nie zwracałam na niego uwagi. Idę sztywno do przodu, nie chcę już tego słuchać, ciągle to samo, czy to się nigdy nie skończy? Co oni sobie wyobrażają? Jak w ogóle śmią uważać się za moich rodziców. No bo przecież wydawanie córki za mąż za jakiegoś pożal się boże starego gbura, który jest wpatrzony tylko w siebie i zapewne śmierdzi, ma wielką długą okropną brudną brodę nie mytą od wieków, a po tylu latach jego życia miał już kilka żon. Mimo wszystko w tych murach da się usłyszeć wiele plotek o wielu ludziach. Choć może to bedzie lepsze od tego co tutaj mi się przytafia? O czym ty myślisz ??! Dobrze że chociaż powiedzieli mi o tym te 2 marne dni przed ślubem... To jest żałosne, moje życie jest żałosne, już lepiej być zwykłym wieśniakiem.

Nie to nie jest wcale sprawiedliwe. Dlaczego akurat ja ? Jestem czystą córką pary królewskiej. Co z tego że urodziłam się bez mocy? Podobno powinny objawić się do 12 roku życia a ja mam przecież 17. Ale czy nie powinny się objawić? co z tego że jest juz dawno po czasie... oboje rodziców ma dar wiec jakie jest pradopodobieństwo ze ja go nie odziedzicze?? Żadne. Chyba taki moj denny los. Po zawodzie który wszystkim zapewniłam kończąc wyznaczyną granicę wieku rodzice stwierdzili że jestem hańbą dla naszej rodziny i że nie zasługuję na dostojne życie.

Przeżywałam juz dużo okropnych zachowań tej dwójki, tak jak wszystkich ludzi w zamku. Odkąd tylko pamietam na 1 miejscu była tylko moja siostra. Phu siostra. Ona nawet nie jest moją sostrą. Tylko kuzynka którą przygarneli moje rodzice po smierci siostry któlowej. Ale jak do teraz to ona najwidoczniej jest ich córką. Ma moc. Tak to im wystarczy.

Zakręciłam w ostatni zaułek prowadzący na tyły zamku. Już jakiś czas temu zgubiłam za sobą ojca. Nie chcę ich już widzieć. Nigdy wiecej. Niech ich spalą na popiół.

Mówią że życie księżniczki to coś wspaniałego, każdy by chciał żyć w pałacu mieć rodziców za władców jednej z najpotężniejszych krain i mieć wszystko czego tylko dusza zapragnie. Szkoda tylko że to wszystko to jedna wielka pomyłka. A to ja jestem tą pomyłką. Czyżby matka zdradziłą mojego ojca? Ta kobieta nie była by do tego raczej zdolna. Po za tym Amredith by mi o tym powiedziała, wyczułaby to już przy porodzie. Moje życie nigdy nie było usłane różami, tylko stoczyło się w jeden wieki haos.

Tamten tak pamiętny dzień zapoczątkował piekło w którym rodzice oddali mnie pod „opiekę" służącym w zamku. SŁużącym będącymi tuż pod ich rządami. Są troche jak marionetki. Bez uczuć i robią dokładnie to co im się każe. Choć i zdażają się wyjątki, jakaś miła i dobra osoba lecz zdaża się bardzo żadko a jeśli już to długo tu nie zastaie lub staje się taka jak oni.

Miałam być początkowo traktowana jak zwykła służąca której daje się szansę by jakoś pomniejszyć swoje winy. Dostać najgorszą i brudną robotę bo taki szkodnik tylko na to zasługuję. Ponoć w ten sposób miałam odpracować najmniejszą część hańby jaką przyniosłam w ogóle się rodząc. Na początku byłam przerażona moje życie zmieniło się diametralnie. Mała dziewczynka w okolicznościach które zmieniają się w kompletne przeciwieństwo jej wspaniałaego życia. Buntowałam się, dużo też płakałam, nikt nie chciał mi pomóc a wszyscy tylko patrzeli na mnie z odrazą. Miałam dość. Z bezsilności na obojętność innych powoli zaczynałam się przyzwyczajać do tego stanu rzeczy było nawet dość spokojnie, przez te warunki dużo schudłam, mimo to sprwowałam się perfekcyjnie, nawet zaczełam się godzić na takie monotonne życie aż do czasu gdy popełniłam swój pierwszy mały błąd. Wtedy poznałam się na prawdziwym obliczu tego królestwa, a przynajmniej jego władców.

Moja sytuacja zawsze była nieciekawa, jednak gorzej kończyli ci co pracowali na zamku a chcieli zrezygnować z pracy. Zawsze dzień przed opuszczeniem murów zamku przez byłego pracownika nie było to ważne czy był nim żołnierz czy kucharka zawsze ginął w „tajemniczym wypadku". Nikt nie wiedział jak ani kiedy dochodziło do śmierci. Jednak zawsze sytuacja przedstawiała się tak a kiedy pytano o przyczynę śmierci odpowiedź była zawsze taka sama „to był wypadek". Opracowywali to bezbłednie. Zawsze mieli odpowiedz bez zarzutów.

MoonlightWhere stories live. Discover now