Rozdział 15

857 39 10
                                    

Następnego dnia ranek wyglądał tak jak każdy, z wyjątkiem tego, że nie czułam się zbyt dobrze. Przy każdym skręcie głową bolała mnie szyja. Piotrka nie było w pokoju, więc pewnie jest w kuchni i robi śniadanie. Wykonałam poranną rutynę. Ubrałam się w białe spodnie i zwiewną, łososiową bluzkę. Do tego zrobiłam makijaż i zeszłam na dół. Kiedy weszłam do jadalni zobaczyłam na stole kanapki z kurczakiem.

- O dzień dobry. Już wstałaś? Proszę siadaj to dla ciebie - odezwał się pierwszy Piotrek.

- Dziękuję - odpowiedziałam po czym usiadłam do stołu i zabrałam się za jedzenie. - Ymm pyszne. Świetnie gotujesz, chyba musisz to robić częściej - zaśmialiśmy się.

- Dobrze jeśli tylko tego chcesz - odpowiedział. - Lara coś się stało? Zawsze chodzisz taka uśmiechnięta, a teraz jesteś taka smutna. Co się dzieje? - miał zmartwioną minę.

- Sama nie wiem. Mam jakieś dziwne przeczucie, że mogło się coś stać komuś bardzo mi bliskiemu.

- Co masz na myśli? - zapytał siadając koło mnie.

- Nie wiem, ale nie chce sobie czegoś wykrakać - odpowiedziałam i zadzwonił mój telefon. - O Jess dzwoni - zwróciłam się do Ziela i odebrałam, a on poszedł posprzątać po śniadaniu.

- Cześć, Jessi i jak tam w Rzymie? - starałam się mówić w miarę normalnym głosem. Nie chciałem jej martwić, bo tak naprawdę to nie wiem czy coś się stało czy nie.

- Hej, jest świetnie. Właśnie na rynku spacerujemy. A wy? Co u was słychać?

- A dobrze, wręcz bardzo dobrze - powiedziałam, a Piotrek objął mnie z tyłu i zaczął całować siniaki, które miałam na szyji. - Aj Piotrek uspokuj się. Nie teraz, rozmawiam - zwróciłam się do niego, ale on nie przestał.

- Yy Laura wszystko ok? Czy ja o czymś nie wiem? - zapytała z radością w głosie.

- Jak przyjedziecie jutro to się wszystkiego dowiecie.

- No dobra, nie będę wnikać. A jak tam sprawa z Julią? - zapytała, a ja uwolniłam się z uścisku Piotrka i zaczęłam iść w stronę salonu, po chwili odwróciłam się i posłałam mu buziaka.

- No właśnie jeśli chodzi o Julię to - wzięłam głęboki oddech - złapali ją wczoraj u Piotrka w domu, bo - nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi Piotrek.

- U nas w domu! - krzyknął z jadalni, po czym zjawił się w wejściu do pokoju, w którym się znajdowałam, popatrzyłam na niego i rzuciłam mu mordercze spojrzenie. On się tylko uśmiechnął.

- Chyba już wiem co mi jutro powiesz. No dokończ co z tą Julką. Jak to złapali ją w WASZYM domu? - dała duży nacisk na przedostatnie słowo.

- No, bo Zielu wczoraj dostał wezwanie na policję właśnie w jej sprawie i tam pojechał. W czasie kiedy go nie było znienacka zjawiła się Julka i zaczęła mnie dusić oraz grozić mi nożem. Po pewnym czasie kopnęła mnie w brzuch i wtedy pojawił się Piotrek. Zadzwonił po policję i ją zabrali.

- O mój Boże, ale nic złego ci nie zrobiła?

- Na szczęście nie. Mój to znaczy Piotrek zjawił się w odpowiedniej chwili i nie zrobiła mi nic więcej. Teraz tylko boli mnie szyja i mam ślady po tym wszystkim, ale do wesela się zagoi - odpowiedziałam.

- To dobrze. Ja muszę już kończyć. Pozdrów i ucałuj Piotrka od nas.

- Dobrze, widzimy się jutro po południu, pa pa - powiedziałam i się rozłączyłam. - Kocie gdzie jesteś? -zapytałam.

- Tutaj - odpowiedział, wszedł do salonu i dosiadł się do mnie.

- Chodź tu do mnie. Masz pozdrowienia od Jess i mam cię ucałować.

Przeznaczeni sobie | Piotr Zieliński❤Where stories live. Discover now