Prolog

73 11 4
                                    

Czternastoletnia dziewczyna kuliła się na podłodze swojego pokoju, próbując stopić się ze ścianą. Od prawie godziny płakała, tak mocno, że dusiła się własnym oddechem. 
Drzwi od pokoju zaskrzypiały cicho, a na podłodze pojawił się długi cień. Wiedziała, że to jej ojciec już od chwili, gdy usłyszała, że ktoś idzie korytarzem. Miał dużo cięższe kroki od mamy. 
─ George, proszę cię, to tylko dziecko... ─ płacz matki słyszała aż z korytarza, ale zobaczyła ją dopiero gdy ta złapała męża za ramię. Mężczyzna odepchnął ją lekko, rzucając jej przy tym surowe spojrzenie.
─ Dzieci nie ćpają ─ powiedział oschle, wyprowadzając kobietę za drzwi. Zamknął je za nią i sam podszedł do dziewczyny. Kucnął naprzeciwko niej i delikatnie uniósł jej głowę, tak, że musiała na niego patrzeć.
─ Nigdy więcej tego nie tkniesz ─ powiedział w końcu, uważnie wpatrując się w swoją córkę. Miał surowe spojrzenie, jego twarz była ściągnięta a brwi zmarszczone. Widział jak cała drżała, trzęsła się jak epileptyk  ─ Nigdy, rozumiesz? ─ poczuł jak złość zaczyna przejmować nad nim kontrolę, jak powoli traci kontrolę nad gniewem. Jej płacz nie robił na nim najmniejszego wrażenia, jedynie bardziej go irytował. Nie potrafił dopuścić do siebie faktu, że jego mała córeczka naprawdę sięgnęła po narkotyki. Gdy policja zapukała do ich drzwi, miał wrażenie, że to ukryta kamera. Nie był w stanie uwierzyć w to co mówili, ciężko mu było patrzeć na swoje dziecko zamknięte w radiowozie jak zwykły kryminalista. Jego córka, która była na prostej drodze, żeby zmienić się w cholerną narkomankę. 
─ Przysięgam, już nigdy więcej nie... ─ dziewczyna urwała, gdy mocne uderzenie w policzek sprawiło, że upadła na podłogę, uderzając o nią głową.
Cała złość wyparowała z jego głowy w tej samej chwili, w której zobaczył, jak Hannah kuli się przed nim ze strachu. Zdezorientowany i zszokowany wpatrywał się w swoją rękę, po chwili przenosząc wzrok na córkę, która zanosiła się płaczem, choć bardzo starała się to ukryć. Przygryzała wargi tak mocno, że czuła w ustach swoją krew.
Kłótnie w ich domu zdarzały się często, ale prawie nigdy nie dotyczyły dzieci - całe emocje dotyczyły tylko jego i jego małżonki. Nigdy nie podejrzewał, że jest w stanie skrzywdzić któreś ze swoich dzieci, które przecież kochał nad życie. 
─ Przepraszam ─ wyszeptał, tak cicho, że on sam tego nie usłyszał. Jego oczy zaszły łzami, delikatnie pomógł dziewczynie wstać i bezradnym gestem rozłożył ramiona. 
─ Przepraszam, kochanie ─ powtórzył nieco głośniej, a drobna blondynka objęła go za szyję. 
Dotarło do niego, że Hannah wcale nie była narkomanką ani kryminalistką, była jedynie zagubiona, a winą za całą tą sytuację nie powinien nikogo innego jak ich, jako rodziców. 
Tamtego wieczora obiecał sobie, że stanie się lepszym mężem i ojcem, a przede wszystkim, że już nigdy w życiu nie uderzy nikogo ze swoich bliskich. Hannah natomiast przysięgała, że to absolutny i definitywny koniec z jakimikolwiek używkami. 

SunsetWhere stories live. Discover now