#9 Drogi pamiętniku

348 79 8
                                    

Drogi pamiętniku,

Ten dzień jest coraz bardziej do dupy. Rano skręciłem sobie kostkę, a wieczorem pokłóciłem się z Kraftem. Po raz pierwszy, i to w dość poważnej sprawie. Rozumiem, że ma do mnie pretensję, ja też mam je sam do siebie, ale cholera nie mogę inaczej.

Zacznę od skręconej kostki, to w sumie był wypadek na treningu, ćwiczyłem sobie spokojnie samemu, w kącie sali, aż nagle wpadł na mnie Manuel, a moja noga niefortunnie się wykrzywiła, strasznie zabolało, a Manu powiedział do mnie tylko "Sorry" i poszedł ćwiczyć dalej. Krafti zauważył, że coś się stało i do mnie podbiegł.

- Boli Cię to? - zapytał dotykając mojej kostki.

- Głupio pytasz - odpowiedziałem ze łzami w oczach - oczywiście, że nie boli, a płacze tylko dlatego, że wzruszyłem się samym faktem upadku.

Przez jakiś czas nie mogę trenować, nie mam nadwyrężać nogi, więc pewnie trochę czasu spędzę w domu, mam nadzieję, że to "trochę" szybko minie. Nienawidzę siedzieć bezproduktywnie w domu. Telewizja w nadmiarze mnie męczy, a książki nudzą. Owszem, lubię czasem poczytać, ale ile można. Moje oczy też mają datę ważności, więc staram się o nie chociaż trochę dbać. Czasami robię to nadmiernie, a to z drugiej strony wkurza Stefana. Kiedy dość długo słucha muzyki na słuchawkach, po prostu mu je ściągam i kładę na szafie, jest za niski, żeby je dosięgnąć, więc mam spokój i jestem pewny, że w najbliższym czasie nie ogłuchnie.

Oczywiście kiedy okazało się, że w najbliższym czasie z domu ani rusz, to Krafti przylazł do mnie i postanowił się mną opiekować, chociaż jego opieka nie mogła się nawet opieką nazwać, bo przysporzyła mi tylko więcej kłopotów. Co chwilę darł się gdzie co mam pochowane, a kiedy mu tłumaczyłem i tak nie rozumiał, więc musiałem wstawać i iść mu wszystko pokazać. I tak co chwilę.

Zrobił mi dobrą kolację, ba, nawet pyszną. Coraz bardziej zacząłem doceniać jego zdolności kulinarne. Jeśli kiedyś z nim zerwę, to może zatrudnię go jako gosposię, a niech sobie chłopak dorobi trochę grosza.

Pokłóciliśmy się w trakcie kolacji, w sumie nie pamiętam jak zaczęła się ta rozmowa, ale temat nagle zboczył na jego matkę. Krafti powiedział, że znowu zaprasza nas do siebie i w ogóle, a potem bez ostrzeżenia zapytał:

- A kiedy odwiedzimy twoich rodziców?

Makaron, który właśnie przełykałem, próbował zrobić zamach na moje życie, ale szybko odpuścił. Kiedy odwiedzimy moich rodziców, no tak to było dobre pytanie. A odpowiedź na nie brzmiała: NIGDY.

- Czemu nie chcesz mnie im przedstawić, czy ty się mnie Michi wstydzisz, czy to, że masz faceta to powód do wstydu? Możesz mi to wytłumaczyć?

- Oczywiście, że mogę. Dobrze wiesz jacy są moi rodzice, za każdym razem kiedy przyjadę wypytują mnie o moją dziewczynę, a ja urywam temat, bo nie chce ich zawodzić. Mam im tak po prostu powiedzieć: "Hej mamo, hej tato, to Krafti, mój facet, sypiam z nim już od kilku miesięcy." No nie ma lepszego powodu do dostania zawału.

- Moja matka jakoś to zrozumiała, fakt najpierw mówiła trochę nieprzyjemnych rzeczy, ale cholera nie możesz ich cały czas okłamywać, powiedz im to, ale ubierz to w ładne słowa.

- W ładne słowa? - zapytałem - "Matko, ojcze, chędożę mężczyznę w moim łożu" - przewróciłem oczyma.

Krafti uderzył rękoma w stół na tyle mocno, że wszystkie sztućce aż podskoczyły, w jego oczach pojawiła się złość jakiej jeszcze nigdy dotąd nie widziałem:

- Tak traktujesz tę sprawę Michi? Robisz sobie z tego jaja, a dla mnie to dość istotna sprawa! Chcę, żeby twoi rodzice o mnie wiedzieli, chce, żeby wiedzieli o nas, a ty się uparłeś i za cholerę im tego nie powiesz, co? Skoro tak stawiasz sprawę, to nie licz, że mnie jeszcze zobaczysz. Wyjeżdżam teraz jak poukładasz sobie to wszystko w głowie, to możesz zadzwonić. Jak będę chciał to odbiorę jak nie to nie. - zabrał swoją kurtkę i wychodząc trzasnął drzwiami.

Miał rację, jestem tchórzem, ale może jak ochłonie to spróbuje mnie zrozumieć. Nie może mnie zostawić samego. Za bardzo go kocham, żeby go stracić. Przecież jesteśmy dla siebie stworzeni, nie damy radę bez siebie żyć. Mam nadzieję, że z czasem wszystko się ułoży, ale teraz idę już spać, leki przeciwbólowe działają na mnie jak tabletki nasenne. Oczy same mi się zamykają, Może sny przyniosą mi odpowiedzi, może sny przyniosą mi rozwiązanie. 

the thorn birdsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz