Rozdział 3

1K 59 5
                                    

Clary

Czekałam zniecierpliwiona na Alojzego. Kiedy go zobaczyłam natychmiast wstałam. Zamarłam widząc ręcznik ubrudzony krwią.

- Czyja to krew? - spytałam.

- Twojego narzeczonego, ale spokojnie. Chyba mam pomysł jak możecie porozmawiać - odpowiedział z lekkim uśmiechem.

- Jaki?

- Połączenie krwi. Będziecie mogli porozmawiać w jego śnie.

Zesztywniałam. Połączenie krwi?

- Przecież, to zakazane - wyszeptałam.

Tylko demony używają takich metod. Przez to mogę stać się upadłą.

- Nie masz nic do stracenia, zapomniałaś? Jesteś bezcielesnym duchem, a żaden znany aniołom sposób nie działa. Naprawdę chcesz zmarnować tę szansę?

Odpowiedź była oczywista.

- Co mam zrobić?

Wziął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Po jakimś czasie dotarliśmy nad niewielkie jezioro. Alojzy podszedł bliżej i wrzucił ręcznik do wody. W kilka chwili woda zmieniła barwę na krwisto czerwoną.

- Nie możesz nam siedzieć zbyt długo. Maksymalnie do dwóch godzin. Lepiej nie ryzykować. No i miejmy nadzieję, że to się uda.

Już chciałam wejść, kiedy zobaczyłam naszyjnik.

- Skąd go masz? - spytałam.

- Twój chłopak kazał ci go przekazać.

Wzięłam od niego biżuterię i z radością stwierdziłam, że mogę bez żadnego problemu jej dotknąć. Założyłam ją i odetchnęłam z ulgą.

Podeszłam bliżej i weszłam do wody.

Zamknęłam oczy i oddałam się wodzie. Czułam jak z każdą kolejną sekundą opadam na samo dno.

Poczułam uderzenie i odpłynęłam.

Kolejny raz znajdowałam się w pustej białej przestrzeni. Oprócz mnie nie było niczego.

Po chwili obraz zaczął się rozmazywać. Stałam przed instytutem. Nie czekając ani chwili weszłam do środka. Wszędzie panowała cisza i pustka. Na ścianach nie było żadnych obrazów ani ozdób.

Skierowałam się w stronę naszej sypialni. Niepewnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Widząc tak dobrze znaną mi sylwetkę.

- Jace? - spytałam niepewnie.

Odwrócił się i rozszerzył gwałtownie oczy. Zanim się obejrzałam, tuliłam się do niego. Jego ramiona mocno obejmowały mnie w tali, a ciepły oddech przyprawiał mnie o dreszcz.

Jedna myśl krążyła po mojej głowie. Udało się.

- Tak bardzo za tobą tęskniłem - wyszeptał.

- Ja za tobą też.

Odsunęłam się od niego i dłużej nie mogąc powstrzymać, pocałowałam go. Nasze usta ocierały się o siebie. Oboje staraliśmy się przekazać jak najwięcej uczuć.

Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. Jace wziął mnie za rękę i razem usiedliśmy na fotelu. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Jego ramiona ciasno mnie oplatały, nie przeszkadzały mu nawet moje skrzydła.

- Jace?

- Tak kochanie?

- Przepraszam - szepnęłam, wtulając się w niego mocniej.

Uniósł mój podbródek i spojrzał na mnie zaszklonymi oczami.

- To nie twoja wina. Nie obwiniaj się, bo nie masz za co.

Ucałował moje czoło.

- Wyjdź za mnie - rzekł nagle pewnym siebie głosem.

- Już mi się oświadczałeś. Po za tym w moim stanie to niemożliwe... - nie dał mi dokończyć.

- Nie obchodzi mnie to. Chcę abyś w końcu została moją żoną. Damy sobie radę. Dłużej bez ciebie nie wytrzymam.

- Jak ty sobie to wyobrażasz? W rzeczywistym świecie jestem bezcielesną istotą.

- Równie dobrze możemy wziąć ślub tutaj. Musisz tylko załatwić anioła, który odprawi ceremonię.

Spojrzałam na niego w szoku. Usiadłam okrakiem na jego kolanach i oparłam swoje czoło o jego.

- Zajmę się tym.

Pocałowałam go. Kiedy pogłębił pocałunek poczułam ukłucie w całym ciele.

Zeszłam z jego kolan i upadłam na podłogę.

- Clary? Co się dzieje? - spytał spanikowany, pomagając mi wstać.

- Muszę już iść - szepnęłam.

- Ale...

- Niedługo się zobaczymy. Obiecaj mi, że zadbasz o siebie i pogodzisz się z pozostałymi.

- Obiecuję - pocałował mnie ostatni raz.

Wypłynęłam na powierzchnię i od razu zaczerpnęłam powietrza. Spojrzałam na brzeg i zamarłam. Michał.

Mam przechlapane.

Dary Anioła-Wieczna Miłość Część 3Where stories live. Discover now