Rozdział 16

8.6K 527 20
                                    

Norbert


Jednak przeciwna wataha nic sobie nie robiła z moich apelów o rozejmie. Nie to nie. Mieli swoją szansę. Teraz zmiotę ich z powierzchni ziemi.

- Beto czy wszystko gotowe?

- Tak, alfo. Możemy ruszać. - ruszyłem więc razem z moimi wojownikami na wojnę.

Aurora

Gdy jadłam obiad którym była owsianka do pomieszczenia weszła moja opiekunka.

- O tu panienka jest. Chciałam tylko powiedzieć że przez jakiś czas alfy nie będzie i kazał nie spuszczać z panienki z oka więc proszę mi tego nie utrudniać. - Umiechnęła się łagodnie i usiadła koło mnie.

- Gdzie alfa?

- Nie wiem czy powinnam ci mówić. Jesteś przecież jeszcze malutkim dzieckiem.- Przewróciłam na to oczami. Widziałam już wiele rzeczy których w tak młodym wieku nie powinnam oglądać więc dlaczego miałabym i nie posłuchać?

- No powiedz.

- Alfa Norbert pojechał na wojnę.- Moja łyżeczka zatrzymała mi się przed twarzą. Wojna. Zabijanie. Przypomniałam sobie wszystko. Jak to było kiedy pierwszy raz go spotkałam. Znowu to samo. Tyle że teraz inni będą cierpieć. Odsunęłam od siebie miskę i wraz z nianią poszłam do swojego pokoju.  Właśnie coś zrozumiałam. Jestem strasznie głupia. Przecież Norbert mnie porwał i nie wiadomo co zrobił tym których kocham. Zamiast być na niego zła, ja od razu się do niego przekonałam. Pomimo tego wszystkiego, całej jego natury byłam dla niego uprzejma wręcz.... no nie. To że jestem dzieckiem mnie nie usprawiedliwia. Co z tego że mam 5 lat. Powinnam być na niego zła. Spojrzałam się w okno. Nie mogę iść do Jordana i się go poradzić inaczej wszystko by się wydało. Cóż muszę porozmawiać z alfą. Pewnie Brajan się o mnie martwi. Muszę wrócić i pokazać mu że nic mi się nie stało.

Norbert

Minęły dwa tygodnie a ja wreszcie wróciłem do domu. Była to straszna bitwa. Straszna dla strony przeciwnej oczywiście. Ich alfa  był zbyt nierozważny. Mógł zachować połowę swojego terytorium, a teraz nie ma nic. Usiadłem na fotelu w gabinecie. Nareszcie trochę spokoju. Przekazałem opiekunce Aurory by do mnie natychmiast przyszła.

- Czy działo się tu coś pod moją nieobecność?

- Nic szczególnego alfo.

- A co z Aurora?- spytałem cicho.

- Nic wartego większej uwagi. Nie sprawiała żadnych kłopotów.

- A czy pytała o mnie?- na tą wypowiedź podniosłem głowę.

- Tak pytała raz gdy już wyjechałeś.

- Co jej powiedziałaś?- zapytałem twardo. Widać że się zdenerwowała, ręce zaczęły jej drżeć.-No mów!- wydarłem się na nią.

- Po..wie..dzia..łam że poszedłeś na wojnę alfo.- Gdy to mówiła głos się je załamał.

- Masz natychmiast przyprowadzić do mnie Aurorę.- W mgnieniu oka jej już nie było. Byłem wściekły. Przecież zabroniłem informować moją kruszynkę gdzie się wybieram. Natomiast ona nie wykonała mojego polecenia przez co czeka ją kara.. Przestałem rozmyślać gdy do gabinetu weszła moja perełka. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech który szybko  znikł. Coś było tutaj nie tak.


Najwyższy czasWhere stories live. Discover now