~ 17 ~

418 23 4
                                    

Reakcja mojego organizmu na słowa Jekona vel Liama była natychmiastowa. Zaczęłam się pocić i trząść. Serce waliło mi jak wściekłe, a na dodatek poczułam się słabo. A to wszystko nie spotkałoby mnie gdyby nie moja pieprznięta pra babka czy kim ona dla mnie jest... Tutaj mamy zilustrowany przykład zdania "każda źle podjęta decyzja może w przyszłości wiązać ze sobą poważne konsekwencje". I voilà! Trzeba było tylko poczekać dwieście pięćdziesiąt cztery lata, aby to się sprawdziło! Dzięki księżniczko! Buziak dla ciebie!

Harry spojrzał na mnie czułym, zmartwionym wzrokiem. Doskonale wiedział, co czuję i dla dodania mi otuchy mocno złapał mnie za rękę, tym samym splatając ze sobą nasze palce.

- W takim razie możesz mu powiedzieć, że nie ma na co czekać - powiedział ponuro brunet.

Głośny śmiech Liama wypełnił puste wnętrze sali.

- No, to było dobre - palcem strał łzę spowodowaną śmiechem.- Ale teraz na poważnie. Wiesz, że jest przeznaczona Astarothowi i nic nie możesz zrobić?

- Mogę więcej niż myślisz - mruknął.

- Mój mały, głupiutki braciszek - powiedział z udawaną troską Liam.

Zaraz...Braciszek!?

- Wy...- przełknęłam ślinę - wy jesteście braćmi? - zapytałam niepewnie.

- Tak.

- Nie.

Powiedzieli w jednym czasie.

- Ała to boli Hakaelu - Jekon złapał się teatralnie za serce.- Dlaczego wypierasz się swojej rodziny?

- Rodziny!? - Harry ruszył w stronę Liama - Chyba zapomniałeś przez kogo tutaj jestem! A co najważniejsze przez kogo zostałem wykopany z nieba! - ryknął.

- Jeeju jak ty dramatyzujesz - Liam przewrócił oczami. - Wiem, że w tym jest trochę  mojej winy, ale z nieba wykopał cię ojciec nie ja. I nie rób z siebie niewiniątka, bo za tobą poszła reszta, w końcu to ty byłeś tym najbardziej wiarygodnym, nie?

- To jest was więcej? - zapytałam.

- Oczywiście myszko. Mamy jeszcze pięciu braci : Uriela, Rauma, Nelchaela, Sariela i Kaima - Liam próbował iść w moją stronę, lecz przejście zablokował mu barkiem Harry wpatrując się w niego morderczo.

- Nigdzie nie idziesz - mruknął.

Liam pokręcił głową ze śmiechem.

- Mój mały zazdrośnik - poklepał bruneta po ramieniu. - Pomimo tego, że ona za każdym razem łamie ci serce ty wciąż jesteś jej wierny...jak kundel - te słowa zaważyły na opanowaniu Harry'ego. Rzucił anioła z całą siłą o ścianę, która pod wpływem lat jak i ciężaru zburzyła się.

- Hakaelu przesadziłeś - Jekon zmarszczył brwi w gniewie.

- Nie dałeś mi wyboru.

- I co chcesz się ze mną bić o nią? A czym jest jej żywot w porównaniu do naszego, hmm? To zwykła śmiertelniczka, a my...

- Zamilcz - powiedział Harry.

- Dobrze wiesz, że ona na to nie zasługuje. Ja na to nie zasługuję, ty na to nie zasługujesz. Oddaj mi ją i będzie po sprawie, nie chcesz chyba poznać gniewu Astortha.

- Już go raz poznałem.

- I jak na tym wyszedłeś? Ona jest przeklęta.

Podczas ich pogadanki poczułam mrożący chłód na swojej skórze, a w moje nozdrza wypełnił zapach zgnilizny.

- Jeżeli mogę coś powiedzieć...

- Del nie wtrącaj się - mruknął Harry.

- Ale Harry coś tu jest nie tak...

- Oczywiście, że jest...Jekon jeszcze żyje - warknął.

- Nie, nie o to chodzi tylko...

- Lepiej sam zobacz - powiedział Liam tym samym nakazując zielonookiemu, aby odwrócił się w moją stronę.

Harry otworzył szeroko oczy i napiął swoje mięśnie. Nagle równocześnie z Jekonem powiedzieli coś czego nie zrozumiałam. Nie wiem czy teraz zaczęli się kłócić czy coś, ale sposób w jaki melodyjne słowa opuszczały ich usta był przepiękny. Nagle Harry niskim tonem raczej coś nakazał Liamowi, a sam spojrzał mi głęboko w oczy. Po chwili poczułam łupiący znajomy ból.

- Prawdopodobnie zabrzmi to absurdalnie, ale dokładanie za tobą stoi wielki, obrzydliwy demon z piekła. Dlatego posłuchaj mnie uważnie. Na mój znak weźmiesz nogi za pas i uciekniesz do samochodu. Zaraz dam ci kluczyki. Obiecaj, że nie będziesz tutaj po mnie wracać, ani czekać. Masz czym prędzej opuścić to miejsce, rozumiesz?

- Ale co z tobą? - zapytałam.

- O mnie się nie martw, nic mi nie będzie. Przysięgam, że wrócę do ciebie.

- Boję się - poczułam jak łzy napływają mi do oczu.

- Hej nic ci nie będzie, mnie też nie. Jest tu Jekon pomoże mi - powiedział pokrzepiającym głosem Harry.

- Nie ufam mu...

- Nigdy nie wątpiłem w to, że coś nas łączy - mrugnął. - A teraz...UCIEKAJ - ryknął.

Poczułam się jak biegaczka, która przed chwilą usłyszała odgłos pistoletu dający znak, że pora rozpocząć wyścig.

Biegłam jak struś pędziwiatr. Jak najszybciej ominęłam wszystkie zakamarki i korytarze jakie przeszłam z Harrym przez zamek. Daleko za sobą zostawilam odgłosy groźnej walki, ryki potwora jak i również niebezpiecznie pociągający głos obu mężczyzn mówiący prawdopodobnie w języku aniołów.

Kiedy wreszcie dotarłam do samochodu, pociągnęłam za klamkę. No tak kluczyki tylko gdzie ja...

Kurwa mać! Harry zapomniał dać mi kluczyki! Nie oglądając sie za siebie przeszłam biegiem przez bramę i wreszcie wybiegłam na ulicę. Nim się spostrzegłam, maska samochodu znajdowała się kilka centymetrów ode mnie, a kierowca gwałtowanie zaczął hamować i trąbić. Nie zdąży...wiem to.

》》》

Hejka w następnym rozdziale!❤
Jak wam się podoba? Bo dla mnie jest średni😏. Przez te gorąco przegrzał mi się mózg i w sumie nie wiem co ja tutaj chciałam napisać😂
Co nie zmienia faktu, że i tak serdeczne dzięki za gwiazdki i komentarze oraz za to, że chcecie to czytać!❤❤
Ps. Jak wam się podoba piosenka Liama? Jak dla mnie sztosik i jestem pozytywnie nastawiona, co do jego albumu😉😉Ale i tak  wolałabym jeden album z tytułem
"One Direction - RETURN".😍

Love Generation || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz