9

340 38 18
                                    

NIECH KAŻDY COŚ NAPISZE NA DOLE W KOMENTARZU, PROSZĘ. SERIO, COKOLWIEK(((;

Słońce. Deszcz. Słońce. Deszcz.

Piątkowy dzień w Port Talbot rozpoczął się ogromnym nasłonecznieniem, jednak z czasem deszcz z otwartymi ramionami powitał śpieszących się mieszkańców, kierowców, dzieci. Pogoda była tak bardzo zmienna, że po kilku razach większość ludzi zaczynało przyzwyczajać się do tego i zabierali ze sobą parasole, aby uniknąć przemoknięciu.  

Bella miała być przez kilka najbliższych dni sama w domu, ponieważ jej ojciec został u swojej matki, która ostatnio nie czuła się najlepiej. Dziewczyna przejęła się jej stanem zdrowia i nawet była gotowa przełożyć spotkanie z blondynem na inny dzień, ale jej ojciec ją powstrzymał, mówiąc, że w razie jakiejkolwiek potrzeby po prostu zadzwoni. 

Siedziała więc w wannie ze związanymi włosami w lekkiego koka, otoczona po brzegi wanny pianą i lecącą muzyką z głośników dziewczyny, którą słychać było prawdopodobnie w całym domu. Miała jeszcze ponad półtorej godziny na pełne przygotowanie się i dojście na umówione miejsce, dlatego nie musiała się z niczym śpieszyć, bo wiedziała, że zdąży. 

Wyszła z łazienki owinięta w dwa ręczniki; jeden okrywał jej ciało, a drugi był na jej głowie. Kiwała głową na boki i podśpiewując pod nosem kierowała się w stronę szafy, z której miała wyciągnąć odpowiednie ubrania. Nie miała zamiaru jakoś szczególnie się stroić na tę okazję, dlatego wybrała najzwyklejsze czarne rurki i koszulę w kratę. 

Usiadła przy lustrze w swoim pokoju i zrzuciła z głowy ręcznik. Starannie rozczesała włosy, a momentami krzywiła się, kiedy szczotka się w nie boleśnie wplątała. Podłączyła suszarkę, po czym zaczęła je suszyć, aby nie martwić się oto, że musiałaby wyjść z domu w mokrych włosach. Kiedy to już miała załatwione, zaczęła robić swój codzienny makijaż, delikatny i nie przesadzony. Kiedy i to już miała zaliczone na swojej liście, zrzuciła z siebie ręcznik i założyła świeżą bieliznę, a następnie wybrane wcześniej ubrania, w koszuli rozpinając trzy pierwsze guziki. Na szyję założyła jeszcze śliczny naszyjnik, który dostała od swojego przyjaciela i przejrzała się w lustrze, uśmiechając się pod nosem. 



Wyszedł z łazienki w ręczniku owiniętym wokół jego bioder. Z jeszcze mokrych włosów wciąż kapało kilka kropel wody, spływających po jego rozgrzanym przez wysoką temperaturę ciało. Potrząsnął głową, kiedy jego mokra grzywka przyklejała mu się do czoła, po czym przejechał po niej palcami, wiążąc ostatecznie w malutkiego kucyka z tyłu głowy. 

Podszedł do swojej szafy i przejechał językiem po dolnej wardze. Nigdy nie był dobry w wyborze ubioru na różnego rodzaju okazje, dlatego postanowił ubrać się tak, jak ma w zwyczaju chodzić na co dzień. Właściwie było to jedynie spotkanie, więc nie wymagało to jakiegoś szczególnego ubioru. Wyciągnął z szafy parę czarnych spodni z dziurami na kolanach, białą bluzkę i bluzę, po czym rzucił nimi na łóżko. 

Przeszedł ponownie do łazienki i jeszcze kilka razy przejechał ręcznikiem po włosach, po czym zostawił je i zaczął zakładać na siebie przygotowane przed chwilą ubrania. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze i zmrużył oczy, przekrzywiając głowę w lewo. Wiedział, że czegoś mu brakowało i dopiero po chwili zorientował się, czego dokładnie. Sięgnął po trzy naszyjniki, po czym nałożył je na swoją szyję. 

Wyszedł z łazienki, mając już w pełni suche włosy i właściwie będąc gotowym do wyjścia. W tym celu wziął telefon, słuchawki i portfel, po czym schował wszystko do kieszeni swoich spodni i wyszedł z pokoju, schodząc po schodach. 

– Idziesz gdzieś? – blondyn spojrzał na swoją mamę, która stanęła w progu drzwi ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.

– Tak, nie wiem o której będę, cześć – cmoknął jej policzek, po czym wyszedł z domu, nie czekając na odpowiedź Victorii.



if you're reading this... // ldWhere stories live. Discover now