Nigdy

32 4 1
                                    

Gniew do siebie odczułem
i zażenowanie.
Muzykę wyłączyłem,
chcę udać się na rozmyślanie.

Prosiła, bym na drodze nie gnał,
jechał powolutku.
Jednak wpadłem w wielki szał,
pełen bólu i smutku.

Chyba jednak dotrę do końca,
wrócić do domu zdołam.
Wszak mam w żyłach krew mego Ojca,
więc zadaniu podołam.

Tak myślałem, do momentu,
gdy w lusterku jechał wóz.
Ja chciałem uniknąć incydentu,
lecz nie spojrzałem w przód.

Blokadę przed sobą miałem,
bo remont mostu był.
Jednak w przód nie spojrzałem...
I teraz jest mi wstyd.

Frunę w nadziei obłokach,
że nie zraniłem nikogo.
Nie muszę już myśleć o korkach,
nie muszę poruszać się drogą.

Nie muszę myśleć o sobie,
nie muszę zjadać żywności.
Nie muszę zmieścić się w dobie
z ogromem moich czynności.

Łez wywołałem od groma wręcz,
bardzo mnie to dziwi.
Wszyscy na zawsze stracili mnie,
Nie zrobię z tym już nic.

Zawiodłem się na sobie.
Wmówić Jej chciałem to.
Nie będę ostrożny jak Ojciec.
Nigdy taki jak On.

Nigdy taki jak OnWhere stories live. Discover now