🏥 3 🏥

173 27 9
                                    

* Jimin *

Kiedy szklanka rozbiła się na podłodze podskoczyłem nie przygotowany na to. Po chwili po policzkach mojego młodszego braciszka zaczęły ciurkiem lecieć łzy, a on sam nawet się nie ruszał. Podszedłem do niego tak blisko, na ile pozwalał mi łuk z rozbitego szkła i możliwe, że zacząłem trochę panikować. Skarciłem się porządnie w myślach za mój debilizm, w końcu nie powinienem o tym wspominać. Młody osunął się na podłogę, kucając oparł się dłońmi o podłogę chyba nawet nie zdając sobie sprawy, że kaleczy sobie palce. Odgarnąłem te większe kawałki szkła stopą i kucnąłem obok niego unosząc jego dłonie, ale na szczęście nie było w nich powbijanego szkła.

- Jungkook. Już jest dobrze, rozumiesz? Nie płacz. To ja, Jimin, nic się nie dzieje - Powiedziałem spokojnie tak, jak mówi się do małych dzieci jeśli zrobią sobie krzywdę i wytarłem łzy z jego policzków. Minęła chwila, zanim były całkowicie suche.

- Już... Już dobrze - Jungkook jest typem osoby, która za wszelką cenę próbuje udawać twardziela na codzień, ale kiedy przychodzi co do czego to trzeba go uspokajać dłuższą chwilę, żeby wszystko było już w porządku. Pomogłem mu wstać, a ten wtulił się we mnie mocno, nie dając mi nawet możliwości na opatrzenie jego dłoni.

- Przepraszam, nie powinienem o tym wspominać - Westchnąłem gładząc go po plecach i pomimo tego, że jest wyższy teraz na prawdę było widać, że to on jest tym małym braciszkiem.

- To nie twoja wina. To ja zachowuję się jak ciota i cały czas płaczę.

- Mały, nie zachowujesz się jak ciota, nie mów tak. Każdy ma prawo płakać, szczególnie po takiej przeszłości.

- Nie mówimy o tym, bo tak na prawdę to ty miałeś zdecydowanie gorzej. Mi nie było tak źle, jak tobie - Odsunął się ode mnie i uniósł zakrwawione rękę - Trochę piecze.

Stanąłem na palcach dając mu całusa w czoło, bo na prawdę wyglądał teraz biednie. Podszedłem do szafki obok lodówki uważając na szkło i wyjąłem apteczkę - Ale mi nikt nie obiecał, że nic mi nie będzie. A ja cię o tym zapewniałem i jak zwykle zawiodłem. Chodź do salonu, zaraz pozbieram tą rozbitą szklankę, ale najpierw dłonie.

- Przecież robiłeś co mogłeś, o nic cię nie winię - Będąc już w salonie położyłem pudełeczko z potrzebnymi w tym momencie rzeczami na stół i odwróciłem się do niego czekając, aż wyjdzie w końcu z kuchni. Myślałem, że ten po prostu sobie usiądzie i da mi się opatrzyć, ale zamiast tego przytulił mnie na chwilę - Dziękuję Jimin.

Nabrałem głęboko powietrza i pogładziłem jego plecy. Nie lubię kiedy mój braciszek płacze, a tym bardziej, gdy jest to przeze mnie. Jeśli kiedyś przyjdzie mi jeszcze pomysł gadania przy nim takich rzeczy, to walnijcie mnie w łeb, zgoda?

- No już już. Pokaż mi te ręce niezdaro. - Zaśmiałem się ciągnąc go na kanape. Ten zmarszczył nos wystawiając dłonie w moją stronę.

- Jimin, ale... Umiesz to robić, prawda? Nie wda mi się żadne zakazenie, prawda?

- Czy ty wiesz gdzie ja pracuję, dziecko? Ziemia do Jungkooka - Parsknąłem śmiechem i spojrzałem na niego z politowaniem. Czy ja na prawdę wyglądam tak nieufnie?

- Wiem, ale możesz być nieudolną pielęgniarką - Zachichotał, a mi tak jakby nie było do smiechu. Nawet mój własny brat we mnie nie wierzy hehe, jak miło.

- Jeszcze słowo, a tak ci zakleję plastra na palcu, że będziesz miał kosteczki z dołu.

- Aww, jak groźnie. No tak, zapomnialem, rude są przecież wredne.

- Przeginasz Jeon - Warknąłem odstawiając apteczkę na stolik. O ile się założymy, że moja twarz właśnie przybiera śliczny odcień purpury?

- Ej, a skoro jesteś rudy jak kot, to czy w łóżku też lubisz bawić się w kotka?

Czy ten dzieciak sobie ze mnie żartuje? W akcie irytacji zepchnąłem to przerośnięte stworzenie z kanapy, prosto na beżowy dywanik. Fajnie tylko, że pociągnął mnie za sobą za moją biedną kostkę.

- Mój tyłek! Masz wpierdol gówniaku - Krzyknąłem zgarniając z mebla poduszkę. Wy też tak macie, że tarzacie się po podłodze z rodzenstwem, chociaż już nie wypada tak robić w waszym wieku? Nie? Bo my tak mamy co jakieś dwa dni.

No ale przynajmniej nie jest już smutny. Szkoda tylko, że ja teraz cierpię przez jego niesmutność.

///////////////////

Nie wiem, króciutki jakiś ale nie chcemy, żeby był żmudny. No i przypominam, że to nie tylko moje dzieło!!! Piszę je razem z @Xiuhanizmhard więc no. Trochę krociótki ten rozdział, no ale już mamy kawałek następnego, także will be good misiaki. To macie tu taki rozdzialik na dobranoc. Do następnego 💕

Miłość z Prz(w)ypadku [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now