22

8.4K 770 46
                                    

Po kilku mroźnych, zimowych dniach wczesnym rankiem, Ailsyn wraz ze swą świtą zbrojnych dotarła do Falstone. Był  tak przemarznięta, że szczękała zębami z zimna. Do tego mdłości nie odpuszczały i żywiła się tylko czerstwym chlebem. Na murach zamku wartownik powiadomił dowódcę straży, że zbliża się konnica. Kiedy okazało się, że to ich pani, chyżo unieśli kratę i na dzieciniec wjechało jedenastu jeźdźców. Leufrik bardzo radował się z powrotu milady i odetchnął z ulgą, gdyż dziecię potrzebowała opieki. Mamka prócz karmieniem nie zajmowała się dziewczynką. Więc ten obowiązek spadł na niego.

- Och, Milady! - Wykrzyknął Dewno na widok swej pani, po czym dołączył do niego Leufrik.

- Jak dobrze, żeś wróciła, Milady.

- Co się dzieje Leufriku? - Zapytała trzęsąc się z zimna i próbowała zsiąść z klaczy.

- Lady! - Wykrzyknął młody sługa i dopadł swej pani. W ostatniej chwili uratował lady przed upadkiem.

- Dziękuję - odpowiedziała cicho i z jego pomocą ruszyła do donżonu. 

Kiedy Aislyn rozgrzała się przy kominku i zażyła kąpieli, od razu posłała po dziecko. Do komnaty pani zamku przyszła mamka w raz z dzieckiem na ręku, którą pani odesłała natychmiast do wsi. Kazała poszukać innej niewiasty, gdyż dziecku było potrzebne mleko, a ona go nie posiadła. Bo gdybyż mogła karmić, z chęcią by to uczyniła. Była tak zmęczona, że legła z dzieckiem przy boku w małżeńskim łożu i odpłynęła w sen.

Wulfgar pędził co koń wyskoczy i ciemną nocą wraz ze swoimi zbrojnymi dotarli do w końcu do Falstone. 

- Co zrobisz, Wulfgarze, kiedy twej połowicy tutaj nie będzie? - Zapytał Sir Gowein.

- Przysięgam jak mi Bóg miły, że spiorą ją na kwaśne jabłko - warknął Norman.

- Jesteś tego pewien? Toż zdaje się, że twa małżonka się ciebie nie boi.

- Ale będzie. Dobry Boże, jest nieposłuszna. Gdyby nie król... Znasz ją Goweinei, wiesz jaka potrafi być.

- Słodka? Litościwa?Dobra? Zapomniałem dodać, iż twa połowica jest nader urodziwą niewiastą. Można by rzec, piękna.

- Zapominasz się - syknął na druha Wulf. 

- Przecie mówię prawdę. Wszyscy mężczyźni na królewskim dworze wodzili za nią oczyma. Powinieneś być rad z  takiej żony.

- Ależ jestem, jeno miałem ochotę udusić wszystkich łącznie z królem, gdy tak patrzyli wygłodniałym wzrokiem na mą panią. - Gowein zaśmiał się.

- Jesteś zazdrosny, Wulfgarze. Czyś już wyznał swej małżonce iż ją miłujesz?

- Nie - Wulf spochmurniał na słowa przyjaciela. - Miałem taki zamiar, ale... Tam do diabła. Sam sobie powróz ukręciłem na szyję. Zamiast wyznać jej swoje uczucia, ostawiłem ja samotnie w komnacie. A ona uciekła - dodał z furią.

- Zdaje mi się, że nie ominie jej lanie - zarechotał Gowein.

- Dostanie razy jakie jej się należą. Może tedy będzie posłuszna.

- Tylko uważaj, żebyś nie uszkodził jej delikatnej skóry.

- Goweinie! - Ryknął Wulf. - Zbliż się tylko do mej małżonki, a nie dożyjesz następnego poranka.

- Nic nie poradzę, iż Lady Aislyn jest nader urodziwą niewiastą - mruknął, gdyż chciał wzbudzić gniew i zazdrość przyjaciela. Wulf był durniem, gdyż kochał Aislyn, a obawiał się wyznać jej swe uczucia.

- Na rany Chrystusa, czy wam na rozum padło? 

- Zdaje się Sir Wulfgarze, żeś człek rozumny.

- Basta!

Gowien zarechotał i wjechał wraz z innymi na dziedziniec, gdzie stajenny wraz z innymi sługami wylegli, żeby porządzić konie. Wulfgar spieszno udał się do wielkiej sali, gdzie zastał przy palenisku Dewona. Sługa poderwał się na noga i przywitał z panem zamku.

- Czy ma małżonka przebywa na zamku? 

- Jest w komnacie, Panie.

Wulfgar rozkazał słudze podać swym zbrojnym jadło i napitek. Byli zdrożeni, ale syty posiłek na pewno ukoi ich głód. Norman postąpił kroku ku kamiennym schodom, po czym jął przeskakiwać po dwa stopnie naraz. Wpadł do komnaty z zamiarem nawrzeszczenia na swą połowicę, ale napotkał ciszę. Drwa w palenisku trzaskały i rzucały poświatę na łożę. Zbliż się ku niemu i skamieniał na widok małżonki przytulającej do swej piersi niemowlę. Wyglądała tak niewinnie, niczym anioł. Ciemne włosy były rozrzucone na posłaniu, a giezło rozchyliło się ukazując kawałek jasnej piersi. 

Wulfgar zamknął oczy i starał się opanować swa rządzę. Najpierw ją spierze, a później weźmie do łoża i sprawi, że będzie krzyczeć z rozkoszy. Z wielkim trudem zrzucił z siebie kolczugę, przeszywanicę, koszulę wraz butami i nogawicami. Kiedy był nagi, obmył się w zimnej wodze i wśliznął na posłanie do swej połowicy. Ułożył swe ciało bliski Aislyn i poczuł jej ciepło. Objął ją swym ramieniem, uważając na dziecko. Był lekko rozsierdzony maluchem w ich łożu. Z samego rana każe oddać dziecko pod opiekę jeden ze służek. Chciał mieć żonę tylko dla siebie i nacieszyć się nią w łożu. Czuł przyjemne ciepło ogarniające jego zmęczone mięśnie, a zapach Aislyn wypełniał jego nozdrza. Westchnął z przyjemności i zatopił się we śnie przy boku swej pani serca.

Czarny rycerzWhere stories live. Discover now