decimotercero día • segunda parte

2.3K 121 24
                                    

Od dwóch godzin jesteśmy w drodze. Przez cały ten czas nie odzywamy się do siebie słowem. Jedziemy jakimiś bocznymi drogami wśród samych lasów. Brunet nieprzerwanie skupiony jest na drodze. Jego prawa dłoń spoczywa na moim udzie, które delikatnie masuje. Jest to jakby potrzeba dotyku. Nawet nie wiem, gdzie dokładnie jedziemy. Balsano po prostu spakował wszystko do auta, w tym również mnie, i ruszył w drogę. Moje samopoczucie znacznie się poprawiło. Świadomość, że jesteśmy sami i nikt więcej, działa na mnie uspokajająco. Z opartą głową o zagłówek, nucę pod nosem piosenkę z radia, która leci już kolejny raz. Powoli zaczyna mi się nudzić. Spoglądam na twarz chłopaka. Jest poważna, a wzroku nie spuszcza z  jezdni. Czas się trochę podroczyć. Tym razem to moja dłoń ląduje na jego nodze. Na sekundę jego wzrok pada na nią, ale po chwili wraca do poprzedniej czynności. Powoli sunę moją ręką w górę. Udaję, że nie robi to na mnie wrażenia i siedzę niewzruszona patrząc przed siebie, z uśmiechem na twarzy. Kątem oka dostrzegam, jak chłopak ukradkiem na mnie spogląda, a później znowu skupia się na drodze. Ehh, Balsano. Z Tobą żadnej zabawy. Rozluźniając swoje pasy, siadam przodem do niego i nie zaprzestaje swojej czynności. Jego wzrok coraz częściej pada na moją osobę, a ja z premedytacją zagryzam dolną wargę. Dostrzegam, jak kostki bruneta stają się białe od mocnego uścisku na kierownicy. Moja ręka, niby to niechcący zahacza o zapięcie spodni bruneta. To już chyba za dużo. Balsano szybko zjeżdża na pobocze i gwałtownie odwraca się w moją stronę. Jego tęczówki są wręcz czarne. Szybko bierze się za odpięcie pasów i gwałtownym ruchem przybliża mnie do siebie. Słyszę, jak dyszy z pożądania, jakie w nim wzbudziłam. Oj, jak niewiele Ci potrzeba Mattuś. Bez ostrzeżenia wbija się w moje wargi, a jego dłonie lądują na mojej twarzy, trzymając ją mocno. Tak bardzo potrzebowałam tego zbliżenia. Tak dawno mnie nie całowałeś. Za każdym naszym zbliżeniem chłopak oszczędzał moje wargi, jakby się czegoś bał. Były to tylko delikatne muśnięcia. Ale teraz tak nie jest. Mocno na niego napieram. Naszego języki łączą się w szaleńczej walce. Szybko siadam na kolanach chłopaka, aby mieć do niego łatwiejszy dostęp. Jego ręce z mojej twarzy, przenoszą się na pośladki, które mocno ściska. Z moich ust wydobywa się głośny jęk, który roznosi się po całym samochodzie. Po kilku niesamowitych chwilach zaczyna nam brakować tchu. Niechętnie się od siebie odrywamy i opieramy nasze czoła jedno o drugie. Gorący oddech się ze sobą miesza. Jego dłonie teraz znajdują się w moich włosach, a on delikatnie masuje moją głowę. Jest mi tak cholernie przyjemnie. Mocno wtulam się w niego i nie przeszkadza mi nawet niewygodna pozycja, w której się znajduję.

- Dziewczyno, co Ty ze mną robisz? - jego oddech jest ciężki, a głos zachrypnięty. Moją jedyną odpowiedzią jest ciche mruknięcie wskutek pieszczot, jakich dostarcza mi chłopak.

Droga, która normalnie zajęłaby trzy godziny, nam zajęła pięć. Niezliczoną ilość czasu siedzieliśmy w siebie wtuleni i nie chcieliśmy tego przerywać. Podjeżdżamy właśnie pod piękny, nie za duży domek. Jest on w wykonany w góralskim stylu, ale nadal nowocześnie. Kocham takie klimaty.

- To Twoje? - pytam lekko zdziwiona co my tu robimy.

- Ta, dostałem kiedyś od dziadków. - odpowiada mi, a ja jeszcze bardziej zaskoczona na niego patrzę. - Nie pytaj…

- Okeeej. - taki prezent od dziadków? Nie powiem, fajnie ma.

Chłopak parkuje tuż przy samym wejściu i jak na gentlemana przystało, otwiera drzwi od mojej strony i wystawia w moim kierunku swoją dłoń. Bez wahania ją chwytam, a on pomaga mi wysiąść. Otwiera przede mną drzwi do domu. Wchodzę pierwsza i zafascynowana rozglądam się po wnętrzu. Jest wręcz idealnie. Niby po góralsku, ale wszystko urządzone ze smakiem. Po wyjściu z korytarza, jest otwarta duża przestrzeń. Jest to salon z kuchnią. Pierwsze co rzuca się w oczy to ogromna, puchata kanapa, a naprzeciwko niej kominek! Nie mogę w uwierzyć, jest wspaniale. Chłopak po chwili ciągnie mnie do drugich drzwi. Delikatnie je uchylam, a moim oczom ukazuje się piękna sypialnia. Ogromne łóżko stoi na samym środku, a naprzeciwko niego rozprzestrzenia się wielka szklana ściana. Wejście do lasu. Jest to niesamowity widok. Już jestem zakochana w tym miejscu. W sypialni panuje biel i szarość. W tym pomieszczeniu znajdują się kolejne drzwi, które prowadzą do przestronnej łazienki, w której jest i wanna, i prysznic. Jest idealnie. Nie mogę się nadziwić tym jakie to miejsce jest niesamowite. Wracam do sypialni i z ogromnym uśmiechem rzucam się chłopakowi na szyję. Słyszę jego cichy śmiech, a następnie mocny uścisk.

- A Ty gdzie będziesz spał? - pytam, udając zaskoczoną. Niech nie myśli, że będzie tak łatwo. Jedyne co robi Balsano to lekko się śmieje i całuje mnie w czoło.

- Chodź, pokażę Ci coś jeszcze. - jego tajemniczy uśmiech strasznie mnie zaciekawił. Tym razem ciągnie mnie w stronę okna i drzwi balkonowych w salonie. Nie mogę uwierzyć w to co widzę! Za oknem znajduje się duży taras, a na nim niemałych rozmiarów basen. Po raz kolejny rzucam się uradowana na jego szyję wskutek, czego lądujemy na kanapie. Z naszych ust wydobywa się szczery śmiech. Jest tak cudownie, aż boję się, że zaraz się obudzę, a to wszystko okaże się snem.

- Dziękuję Ci... - odwracam twarz w jego stronę i zwracam się do niego szeptem. Chłopak wykorzystuje okazję i składa na moich wargach pocałunek. Jednak ja nie daję ponieść się kolejny raz tej zabawie i szybko zrywam się z jego kolan.

- Dobra, koniec tego dobrego! Jestem głodna… - mój głos jest przepełniony sztucznym smutkiem, ale chłopak chyba bierze to na poważnie i jak poparzony zrywa się z kanapy i pędzi do kuchni. Kolejny raz pokój wypełnia mój głośny śmiech.

Widok Balsano gotującego jest czymś, czego nigdy nie chce zapomnieć. Jest uroczy, gdy z wielkim skupieniem i językiem na wierzchu próbuje przygotować dla nas wyśmienity posiłek. Nie mogę oderwać od niego wzroku. Zapatrzona, nawet nie wiem, że od kilku minut próbuje coś do mnie powiedzieć. Wreszcie wyrwana z transu dostrzegam, jak stoi przede mną z wyciągniętą ręką.

- Chodź do stołu, wszystko gotowe. - jego spojrzenie jest takie gorące. Po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszcz. Jak zahipnotyzowana chwytam jego dłoń i pozwalam się prowadzić.

Brunet przygotował dla nas naprawdę wspaniałe jedzenie. Najadłam się tak, że nie jestem w stanie się ruszyć. Siedzimy naprzeciwko siebie nieprzerwanie patrząc sobie w oczy. Jest to chyba już nasz mały rytuał. Właśnie wtedy czujemy się najlepiej. Matteo wstaje i wolnym krokiem do mnie podchodzi. Bez ostrzeżenia bierze mnie na ręce, wskutek czego z moich ust wydobywa się cichy pisk. Jestem pewna co będzie celem naszej małej podróży, więc mocno wtulam się w jego szyję, przymykam oczy i oczekuję zetknięcia mojego ciała z satynową pościelą sypialnianego łóżka. Gdy nic takiego się nie dzieje otwieram zaskoczona oczy i już po chwili żałuję tego czynu. Czuję jak moje całe moje ciało oblewa się zimną wodą. Moje włosy, makijaż i ubranie… wszystko jest mokre. Szybko wynurzam się ponad powierzchnię wody i łapczywie łapę powietrze. Co za idiota. Gdy tylko tylko mija mój największy szok słyszę głośny śmiech Balsano.

- Kiedyś Cię zabiję idioto! - jestem pewna, że mój krzyk słychać w całym lesie.

- Rozluźnij się trochę! Jesteś strasznie sztywna! - słyszę jego roześmiany głos. A po chwili czuję, jak moja twarz po raz kolejny zalewa się zimną wodą, którą zaczynam się krztusić, ponieważ nie zdążyłam zamknąć buzi. Matteo bez ostrzeżenia wskoczył do wody i całą mnie zalał. Szybko do mnie podpływa i chwyta w swoje ramiona. Bez wahania mocno się do niego przytulam. Nasz twarze znajdują się naprzeciwko siebie. Patrzymy sobie głęboko w oczy. Widzę, jak brunet ledwo się powstrzymuje od smakowania moich warg. Postanawiam to perfidnie wykorzystać i już po chwili Balsano znajduje się pod wodą, a ja wybucham głośnym śmiechem. Zemsta jest słodka. Zaskoczony chłopak szybko się wynurza i patrzy na mnie złośliwym wzrokiem. Przyciąga mnie do siebie tak, że nie mam żadnej możliwości ruchu, moje ręce zaciśnięte są przez jego ramiona.

- Co ja mam z Tobą zrobić Valente? - wzrokiem dokładnie skanuje moją twarz skutecznie unikając mojego spojrzenia. I wlasnie w tym momencie mówię coś, czego sama po sobie się nie spodziewałam.

- Pocałuj mnie Balsano. - na te słowa oczy chłopaka powiększają się, a tęczówki stają się wręcz czarne. Oddech przyspiesza. Po niespełna sekundzie czuję jego gorące wargi na swoich. Bez wahania oddaję pocałunek, a ruchy bruneta stają się coraz śmielsze. Po chwili nie mam już na sobie koszulki, a moje ręce wreszcie zostały uwolnione. Mocno chwytam jego włosy lekko za nie ciągnąc. Jęk bruneta sprawia, że po moim ciele rozchodzi się przyjemny dreszcz.

- Uwielbiam Cię Skarbie. - z ust chłopak wydobywa się zachrypnięty głos, a mój świat właśnie się zatrzymuje.

• • •

Witajcie kochane!
Wybaczcie mi, że dopiero teraz, ale nie dałam rady wcześniej.
Mam nadzieję, że nie będziecie zawiedzione takim rozwinięciem akcji.
Jak myślicie, co będzie dalej? Może macie jakieś skryte marzenia, które uda mi się spełnić?
Czekam z niecierpliwością na każdy komentarz!
Przepraszam, jeśli pojawią się jakieś błędy, ale nie miałam czasu sprawdzić, bo chciałam szybko wstawić haha.
Buziak 💋💋💋

La vida es divertida ✔ L&M [Tom I] Where stories live. Discover now