Rozdział trzydziesty. Wojna? Tego jeszcze brakowało.

9.3K 502 33
                                    


Usiedliśmy wszyscy przy wielkim stole. Czułam się dość nieswojo. Były tutaj same alfy, Patryk jako ich jedyny przywódca, dowódca straży i trzech łowców. Nie powinno mnie tam być. Stukałam nerwowo palcami w blat.

- O czym więc chcieliście pertraktować, łowcy?

- Mamy informację, wróg się przegrupowuje. Hubert zbiera potężną armię i zaatakuje was aby uwolnić swoją matkę.

- To bez sensu. Przeciez tylko mój ojciec wieział jak to zrobić.

- Otóż w śród wampirów powstała legenda. Myślą, że aby otworzyć jaskinie trzeba zabić każdego wilka z lasu.

- Kto im nagadał takich głupot?

- Tego nie wiemy - mruknął wysoki, siwy mężczyzna.

Z tego co widziałam musiał być ojcem Łucji. Byli do siebie uderzająco podobni. Więc to on dowodził wszystkimi łowcami. Spotkanie dwóch ,, królów ''

- Dlaczego nam o tym mówice?

- Nie ważne jakie mamy stosunki do was, przez wiele lat staliśmy po jednej stronie. Szanowałem mego żołnierza, jednak teraz najważniejsze jest dobro ogółu. Proponuje abyśmy w razie wojny, połączyli siły.

- Więc najdzie wojna? - Wystraszyłam się.

- To bardziej niż pewne, młoda damo. Nie jestem pewny kiedy, jednak wielu z nas zginie. Wielki Alfo, radzę ci przygotować na to swoje wilki. Ukryć gdzieś dzieci i starców...

- Tak, to logiczne, że odniesiemy wielkie stary, ale dla wilka śmierć w walce jest najlepszą z możliwych - odezwał się jeden z wilków.

- Mam małego synka - odezwał się inny.

Po chwili wszyscy przekrzykiwali się wzajemnie. Złapałam rękę Patryka i mocno ścisnęłam jego dłoń.

- Nie bój się mała - szepnął do mnie - poradzimy sobie. Jak zawszę.

- Czy nie moglibyśmy żyć normalnie? Kiedy już myślę, że zaczęło się układać... Nie ważne.

Podniosłam się i szybko wyszłam z pomieszczenia. Czułam, iz potrzebuje wyjść na powietrze. Natychmiast.

Ogród przed pałacem wyglądał jak zwykle pięknie. Wszędzie rosły kwiaty. Usiadłam na ławce obok małej fontanny i spróbowałam się uspokoić. Wtedy zauważyłam, że biegnie do mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Kuba z Olą za rękę.

- Więc jeszcze tutaj jesteście - wysapał. - Patryk jeszcze zajęty?

- Chyba tak.

- Więc dowiesz się pierwsza, no Ola! Mów!

- Mam dwie wiadomości, obie są dobre nie martw - zaśmiała się dziewczyna. - Otóż planujemy się z Kubą pobrać!

- Wow! Gratluje, ale to nie jest za wcześnie? Masz siedemnaście lat!

- U nas, wilków to działa inaczej. Kiedy ktoś cię wybierze może wziąć z tobą ślub praktycznie kiedy chcesz. Tak działo prawo naszej osady.

- To cudownie, a druga wiadomość?

- Jestem w ciąży! - Ola podskoczyła z radości.

Zamurowało mnie z początku, jednak widząc radość na ich twarzach wiedziałam, że doskonale sobie poradzą. Ola kiedyś mi tłumaczyła jak to jest z takimi rzeczami u wilków. Kiedy ktoś jest pewien, że spędzi całe życie u boku swojej miłości wiek nie gra roli.

Wieczorem wszyscy spotkaliśmy się w domu Kuby aby uczcić całą sytuację. Każdy widział, że Patryk jest na prawdę w złym stanie, niby się uśmiechał jednak miał minę jakby mieli go krzyżować. Tylko ja wiedziałam dlaczego. Nie zamierzał mówić swoim przyjaciołom, iż za jakiś czas rozpęta się wojna. Nie w takim dniu.

- Oj Kubuś, już ci współczuje. Zasrane pieluchy, męcząca żona. - Zaśmiał się Emil. - Chociaż i tak ci się pofarciło. Pomyśl o biednym Patryku.

- Hę? - mój chłopak spojrzał na niego przytomniej.

- Mała, pyskata ale jak wygląda. Każdy się za taką obejrzy - Emil zagwizdał.

Spojrzałam na niego jak na idiotę. Przecież nie byłam piękna. Patryk uśmiechnął się do mnie czule i pogłaskał mnie dłonią po policzku.

- Gadasz głupoty - warknęłam do Emila.

- Sam dzisiaj widziałem.

- Co widziałeś?

- Eee... Patryk, nie nic takiego.

- On się gapił na moje piersi - posłałam Emilowi wredny uśmieszek zza pleców Patryka.

- Sama mi je wystawiłaś! - krzyknął przerażony miną mojego lubego.

- Otaczają mnie idioci - mruknął Paulin. 

Należysz do mnieWhere stories live. Discover now