Epilog.

12.8K 458 109
                                    

Jakie to życie potrafi być przewrotne. Z początku nie chciałem nawet myśleć o dzieciach. Później pojawił się on. Michał. Oczko w głowie mojej wspaniałej żony. Do tej pory pamiętam jak pięknie wyglądała w swojej sukni ślubnej. Kiedy weszła do kościoła ze swoim ojcem pod rękę ( sama wybrała ten Amerykański styl ), poczułem że zakochuje się w niej na nowo.

Wracając jednak do tematu. Tak. Pojawił się Michaś. Miał oczka i włoski po mamie. Ponoć po mnie odziedziczył chęć do jedzenia. Mam bardzo zabawną teściową, nieprawdaż? Pokochałem tego urwisa od pierwszego wejrzenia. Chociaż omal nie zemdlałem przy porodzie. Amelka tak bardzo krzyczała... Miałem ochotę zdzielić lekarza przez łeb, jednak opamiętałem się wyobrażając sobie, siebie jak odbieram poród.

Mój syn urodził się zdrowy. Miesiąc po jego urodzinach w końcu udało nam się skończyć budowę domu. Zagarnąłem do roboty chyba połowę wilków z osady. Najważniejsze, że Amelce się spodobał. Duży salon z aneksem kuchennym, przytulna sypialnia z własną łazienką, a na górze trzy pokoje. Jeden dla Michała, a dwa dla gości. Znaczy... Tak myślałem.

Otóż moi drodzy, kiedy Michał skończył osiem miesięcy Amelka oznajmiła, że znowu jest w ciąży. Cóż. Z początku na prawdę zezłościłem się. Wstawanie do Michałka w środku nocy, przewijanie go... To już bywało monetami uciążliwe. Co dopiero z drugim dzieckiem. Potem jednak sierdziłem jedno. Jak z jednym sobie poradziliśmy to i z drugim damy radę! Mniejsza, że Emil wręczył mi w prezencie trzy opakowania prezerwatyw i zaczął tłumaczyć jak ich się używa. Tak, dostał w zęby. Swoją drogą moim przyjaciołom również się poszczęściło. Damian rósł jak na drożdżach, Lidka i Paulin pobrali się. Emil za to wraz z Izabelą, podróżował trochę po świecie. Obiecał jednak wrócić z jednej ze swych wypraw aby powitać naszego nowego członka rodziny.

Ku mojej rozpaczy Amelia nie chciała znać płci dziecka, nie spałem przez to trzy noce zastanawiając się co bym zrobił gdyby urodziła mi się córka. Czułem, że nie jestem gotowy na ,aż tak wiele.

Kolejny poród również przebiegł prawidłowo. Doktor z dumą położył małe dzieciątko na piersi mojej Amelki. Pamiętam, że podchodziłem do niej na sztywnych nogach. Kiedy ujrzałem dziecko poczułem, że muszę wyjść. Wyszedłem więc z sali i udałem się na korytarz, gdzie czekali na mnie teściowie wraz z Kubą i Olą. Usiadłem na krześle, byłem roztrzęsiony.

- O mój Boże, coś się stało z dzieckiem albo Amelką? - spytała Ola.

Wtedy się rozpłakałem. Przy nich wszystkich. Nie mogłem wydusić  z siebie żadnego słowa, kiedy jednak usłyszałem zaniepokojone głosy przybyłych zebrałem się w sobie.

- Ona.. Ona...- łkałem - Ja... Mam córeczkę. Taką malutką... Jest taka śliczna... Ma moje oczy.

Teraz kiedy stoję nad jej łóżeczkiem i patrzę jak słodko śpi, nie mogę sobie wyobrazić, że nie chciałem mieć córki. Jest najwspanialsza pod każdym względem. Gdy gładzę jej mięciutki policzek czuje wielką dumę.

- Kochanie?

Podeszła do mnie Amelka. Piękna jak zawsze. Także pochyliła się by pogładzić po główce naszą córeczkę.

- Michał już zasnął?

- Przecież wiesz, że zasypia jak aniołek.

Przytuliłem żonę i pocałowałem ją w ten jej zadziorny nosek. Potem patrzyłem na jej twarz, bardzo długo.

- Chodźmy spać, póki te małe potworki nie zawracają nam głowy - zażartowała.

Położyliśmy się do łóżka, a ona jak zawsze ułożyła głowę na mojej piersi. Gładziłem ją po włosach, aż nie usnęła. Przysięgam, zabiłbym każdego, kto skrzywdziłby moją rodzinę. Amelka, Michaś, Madzia.... Moi kochani teściowie, przyjaciele. Nie mógłbym sobie wyobrazić lepszego życia.

                                                                                         *****

Obudziłem się bladym świtem, zawsze ja jako pierwszy słyszałem płacz maleństw. Wstawałem grzecznie by się nimi zająć. Amelka i tak siedziała całe poranki w domu sama. Z zadowoleniem przypomniałem sobie, że dzisiaj niedziela i po tym jak zajmę się szkrabami będę mógł się dalej walnąć w kimę. Cóż. Biednemu zawsze chuj w dupę prawda? Otóż kiedy zaniosłem Madzię do Amelii, by mogła ją nakarmić usłyszałem, że jakiś samochód stanął pod naszą bramą. Powęszyłem. Amanda. Zapach tych perfum, które duszą każdego wilka w okolicy trzech kilometrów poznam wszędzie. Zarzuciłem na siebie koszulkę ( nie jest godna by patrzeć na moje wspaniałe męskie  ciało ), i podszedłem do drzwi. Dziewczyna nie bawiła się w uprzejmości, od razu wbiła nam do salonu i rozsiadła się na fotelu.

- Dawno mnie u was nie było. Zawołaj tę Matkę Polkę. Muszę wam coś opowiedzieć.

- Jest szósta rano ty niebiesko-włosa, chuda, głupia, śmierdząca, śmieszna, wredna, nie znająca się na zegarku, skąpo ubrana babo!

- Już jestem.

Z sypialni wyszła Amelka trzymająca najedzoną już Madzię w ramionach. Zdążyła nawet założyć swój różowy szlafrok.

- Wasz nowy nabytek widzę? - Amanda podeszła do Amelii. - Muszę przyznać, jest śliczna.

- W końcu jej moją córką. - wyszczerzyłem zęby.

- Dlatego się dziwię - burknęła Amanda.

- Chyba chciałaś nam o czymś powiedzieć - przypomniałem.

- Ach tak - klasnęła w dłonie. - Jak wiecie pojechałam sobie w góry. Ta majowa pogoda jest wyśmienita. No i nie ma jeszcze tłumów. Tak więc, zatrzymałam się w pięciogwiazdkowym hotelu, ale mniejsza. Kiedy byłam na wieczornym spacerze poznałam miłość mojego życia. Spędziłam przez to w górach,aż dwa miesiące. Ludzie... Jaki on ma wypasiony dom! I całe multum służby! Ach... Jest tak przystojny, bogaty, szarmancki, bogaty, uczuciowy no i bogaty! Przyjechałam tutaj z nim.

Serio? Spojrzałem na drzwi wejściowe. Nie wyczuwałem niczyjej obecności na zewnątrz. Pewnie siedział w samochodzie.

- Chodźcie! Przedstawie go wam!

Niechętnie wyszliśmy za nią przed dom. Dziewczyna podleciała do auta, które miało przyciemnione szyby. Zawsze marzyła o takim samochodzie. Spojrzałem na Amelkę i uśmiechnąłem się krzywo. Już współczułem temu biedakowi.

- Bądź milszy, nie widziałam jej prawie pół roku - poprosiła Amelka, także na mnie spoglądając.

- Mnie to akurat cieszy.

- Witajcie starzy znajomi.

Ten głos.... Powoli przeniosłem wzrok na właściciela barytonu. Zrobiło mi się niedobrze. Oto przed nami, trzymając Amandę za rękę stał nie kto inny jak... Hubert.

- Miło mi was znowu widzieć. - uśmiechnął się i pocałował swoją dziewczynę w szyję.



No kurwa jego mać! Serio?!



            KONIEC

Na moim profilu znajdziecie tę opowieść ale z perspektywy Patryka. Zapraszam  :)

Uzupełnienie opowieści znajdziecie u mnie na profilu.  ,,Należysz do mnie 2 ''  :) 

Cóż. I oto koniec mojej opowieści. Ruszyły pełne prace nad drugą częścią. Prawdopodobnie dodam ją w niedziele wieczorem. :) 

Bardzo serdecznie dziękuje Wam wszystkim za te miłe komentarze, za to że byliście ze mną. Szczególne podziękowania należą się jednak : 

- Black_N 

- Srebrnalilia

-Afjana

-Wiku6968

-Werka5545

-thebestdreamer

-KarolinaKacprzak8

- BlackSunixx

Dziękuje również mojemu Zboczonemu Pustelnikowi, który jako pierwszy czytał niektóre rozdziały ( chociaż na większość pomysłów i pytań odpowiadał ,,nie'' ) :P Kochany Tołdir zawsze mówił, że mam jakiś tam talent. :D Może jest nim pisanie. 

^^^^^^^^^^^

Należysz do mnieWhere stories live. Discover now