╰8╮

1.7K 103 2
                                    

Otworzyłem oczy i nie ujrzałem Billy'ego przy sobie, zerwałem się i rozejrzałem się po pokoju. Ciemny wystrój trochę mnie dobijał,  wolałem jasne pomieszczenia.  Usiadłem na łóżku przecierając ogonem oczy i łapiąc ostrość, ziewnąłem i ujrzałem chłopaka siedzącego na krześle i pijącego kawę. 
-Jak się spało? - zapytał i odstawił naczynie z gorącym napojem na stolik. Podrapałem się po głowie i przeciągnąłem się, strzeliły mi cicho kości.
-Dobrze... było tak ciepło i przyjemnie, jak w domu- zaśmiałem się cicho, Billy rzucił na mnie wzrok, który nie wydawał się przjazny, po chwili na jego twarzy zagościł uroczy uśmiech.
-Dobrze, że ci się podobało gdyż to jest twój nowy dom Mikey- wstał i zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość,moje wargi zaczęły drżeć. Billy musnął je swoimi ciepłymi wargami i przygryzł mi lekko dolną.
Billy był jakiś dziwny, nie chciałem go drażnić... Raz jest spokojny i kochany a raz wieje  od niego chłodem. 
Odsunąłem się lekko od niego, wbił we mnie chłodne spojrzenie.
-Boisz się mnie? - zapytał głaskając mnie z tyłu głowy. Wzdrygnąłem się i spojrzałem na chłopaka i przysunąłem się spowrotem do niego.
-Nie... Nie boję się ciebie Billy... Zbyt dobrze cię znam. - lekko polizałem jego szyję i wstałem z łóżka. Szarooki uśmiechnął się w moją stronę.
-To dobrze, pamiętaj że dzisiaj jest bankiet i przychodzi klasa wyższa, aktualnie wychodzę i wrócę później. -zarzucił garnitur i założył kocią maskę, przysunął się i złożył na moich ustach pocałunek, wyszedł z pokoju i zostawił mnie samego. Super... Klasa wyższa... Jak ja mam się zachować? To coś wyższego i zwykłe savoir vivre tutaj nie wystarczy, muszę pokazać klasę. Ale jak? Potrzebuje pomocy i to szybko!

Zerwałem się z łóżka i wygrzebałem z szafy ubrania Billy'ego. Wiele razy pożyczał mi swoje koszulki więc i tutaj nie powinno być problemu jak pożyczę sobie jego... Prawda?
Wygrzebałem zwykle ciemnoniebieskie spodnie i czarny T-Shirt z napisem "モンスター". Z tego co pamiętam oznaczało to "potwór" no super, T-Shirt idealny dla mnie.
Założyłem buty i wyszedłem z pokoju, chciałem coś zjeść gdy natrafiłem ma panienkę Mary, przez przypadek upuściła tacę i kubek z herbatą zbił się o panele.
-Najmocniej przepraszam! - zacząłem szybko zbierać odłamki porcelany.
-Nic się nie stało, paniczu Mike. - odezwała się pogodnym tonem i pomogła mi zbierać cały ten bałagan.
Chwila... Może ona mi pomoże wyrazić klasę? Jest z obsługi a z tego co mi wiadomo obsługa w ramach pracy uczestniczy w takich imprezach, podaje do stołu i inne takie. Po posprzątaniu całego bałaganu pomogłem jej przygotować drugą tacę i zanieść w wyznaczone miejsce.
-Emm... Mary... Mam pytanko - zapytałem lekko nieśmiało, miałem prosić służącą o rady super! Ogółem lubiłem Mary, była przyjacielska i miła a czasem nawet rozgadana.
-Tak paniczu? -zapytała spokojnym tonem kładąc tacę w jednym z dużych pokoi, strzepnęła coś ze swojego ramienia i zwróciła się w moją stronę.

-Bo zostałem zaproszony na ten cały bankiet i przyjdzie ta cała klasa "wyższa" i nie chcę zawieźć Bill... Znaczy się Pana "X" i chcę pokazać, że również mam klasę ale nie wiem jak... Jedyne takie przyjęcia na których byłem to bal gimnazjalny i bal szóstoklasisty... - podrapałem się po karku i zaśmiałem cicho. Służąca wbiła we mnie przyjazny wzrok i złapała mnie za rękę, prowadząc gdzieś przez korytarz. Weszliśmy do dosyć sporego pokoju. Mary posadziła mnie na pufie i kazała poczekać pięć minut.
Po chwili wróciła ze swoją "obstawą",rozpoznałem tą jedną służącą która była u Billy'ego kiedy ten dostał napadu agresji. Uśmiechnęła się do mnie pogodnie.
-Chcemy panicza nauczyć jak zachować się na takim przyjęciu bądź w przyszłości na balu. Najważniejsza jest dobra postawa, nie można się garbić ani chodzić jak nastolatek, trzeba pokazać siebie z tej lepszej strony. - postawiła mnie i położyła mi jedną książkę na głowie, kazała podejść do drzwi i spowrotem tak aby książka nie spadła. Wykonałem polecenie i przedmiot nawet nie drgnął, po chwili jedna ze służących dorzuciła mi parę książek i z tym był problem.... Wkońcu po paru próbach udało mi się wykonać idealnie zadanie.
-No dobrze - zdjęła mi książki z głowy. -Teraz musisz przypomnieć sobie całą zastawę stołową, która nie kończy się tylko na widelcu i nożu. - na stoliku postawiła mały porcelanowy talerzyk i wystawiła zastawę. Były małe widelce, łyżeczki i inne... Jakby nie mogło się skończyć na nożu i widelcu! Jedna ze służących: Carla, tłumaczyła mi wszystko do czego jest poszczególny nóż, widelec, łyżka, kiedy powinno zacząć się jeść, jak się powinno prawidłowo zachowywać przy stole i ogólne zasady dobrego wychowania.
-Kiedy podają danie główne co robimy? -zapytała z widelcem w ręku.
-Czekamy na gospodarza...? -odpowiedziałem pół pytająco, Carla skinęła głową. Przepytała mnie znowu z całego stołowego savoir vivre i przećwiczyła ze mną zjedzenie danej potrawy. Mówiła, że zdałem u niej ja szóstkę... Z minusem...
-Dobrze, teraz strój! Nie może panicz Mike wyjść w zwykłym dresie i trampkach, tutaj trzeba pokazać swój poziom. Nawet my jako służba mamy odpowiednie stroje na takie wydarzenia. A teraz musimy wybrać dla panicza odpowiedni garnitur! -uśmiechnęła się Mary.
-I krawat! -zarządziła Carla. Lubiłem tą obsługę, były bardzo miłe i przynajmniej mogłem porozmawiać z nimi kiedy nie było Billy'ego w domu...
-On w takim boskim krawacie ahhh- rozpływała się Juliette, rzuciłem na nią pytający wzrok a po chwili lekko się do niej uśmiechnąłem. Carla za wszelką próbowała ściągnąć koleżankę, która bujała w obłokach.
Mary wyciągnęła z szafy czarny garnitur, białą koszulę i czarne spodnie. Wziąłem od niej ubrania i miałem zamiar się zacząć przebierać gdy Carla mnie ostrzegła.
-Paniczu proszę iść do przebieralni na końcu pokoju, nie chcę potem zeskrobywać z podłogi Julietty - zachichotała cicho a ja o mało nie pękłem ze śmiechu.
Udałem się do przebieralni i przebrałem się w garnitur, wyszedłem z krawatem w ręce.
-A krawat?- Mary skrzyżowała ramiona i uniosła brew ku górze. Zrobiło mi się głupio... Nie umiałem zawiązać krawata, zawsze chodziłem bez krawata a tu jebut. Krawacik.
-Ja... Emmm... Nie umiem zawiązać... Krawata... - spojrzałem ze wstydem w podłogę, byłem przygotowany na ten cały śmiech z ich strony ale usłyszałem tylko westchnienie ze strony Julietty.
Mary podeszła do mnie i zawiązała mi krawat, zrobiła to szybko i sprawnie a ja przyglądałem się jej dłoniom. Miała bardzo ładne dłonie.
-I gotowe! - uśmiechnęła się w moją stronę.

-Wygląda panicz cudownie! Jednak... Czegoś brakuje... Ano tak! - wyjęła z szuflady małą spinkę do mankietów i przypięła mi ją, spinka była urocza. Przedstawiała małego Liska.
-Na szczęście - uśmiechnęła się i poklepała po ramieniu.
Pomogły mi i doradziły jak się nie skompromitować a same stały i patrzyły na swoje "dzieło" czyli mnie...
-"X" wróci tuż tuż a wraz z nim rozpocznie się zebranie - Carla podeszła do okna i wyjrzała przez nie. -Już zaczynają się zbierać pierwsi goście, obsługa na dole ma wszytko już przygotowane! Trzeba tylko czekać na "X"... - podszedłem do niej i również wyjrzałem za okno i wyczekiwałem aż wkońcu Billy wróci... Carla uśmiechnęła się i wskazała na samochód jadący po drodze, było trochę ciężko go złapać wzrokiem gdyż było ciemno i padało ale miał zapalone światła.
-To on! Przyjechał! - spojrzałem na auto, było ono czarne i dosyć... Luksusowe... Billy... Kim ty jesteś do cholery?
Carla złapała mnie za rękę.
-Jest panicz gotowy? -zapytała lekko drżącym głosem. Przytaknąłem głową i odpowiedziałem krótkie "jestem", służąca pobiegła do przebieralni gdzie aktualnie szykowały się jej koleżanki.
Po chwili wszystkie wyszły, nie wyglądały jak obsługa ale bardziej jak księżniczki z zamku królewskiego, miały piękniej suknie i cudowną biżuterię... Mary miała cudowną beżową suknię z dodatkami i niesamowitą biżuterię.
Juliette była ubrana w szykowną suknię odcieniu pastelowego różu. Pasowało jej to, Carla zaś była ubrana jak "pani wiosna",pastelowa zieleń naprawdę dobrze na niej leżała.
-Wyglądacie... Cudownie... Jak księżniczki z bajki!- rzuciłem na co Mary lekko się zarumieniła, wyglądała naprawdę uroczo.
-Chodźmy, nie każmy na panicza im czekać - odezwała się Juliette, skinąłem głową i udałem się z nimi korytarzem czując jak zaczynam się bać. Nie chciałem wyjść na oferme...

Otworzyłem drzwi prowadzące do sali balowej i razem z "księżniczkami" zszedłem po schodach... Wszyscy się na mnie patrzyli, czułem się niezręcznie. W tłumie mogłem wyłapać Billy'ego jak spogląda na mnie w swojej kociej masce a jego oczy lśniły jaśniej niż tysiąc gwiazd.

Mój Mały Demon [Yaoi] Où les histoires vivent. Découvrez maintenant