„Now you're all I want
And I knew it from the very first moment"Pierwszy, drugi, a nawet czwarty sygnał oczekiwania dłużył mi się niemiłosiernie, a co ważniejsze irytował mnie. Chciałam zadać tak wiele pytań siostrze, a zamiast tego odpowiadała mi głucha cisza tuż po informacji automatycznej sekretarki o możliwości nagrania wiadomości.
Zaklęłam siarczyście, odkładając telefon i zacisnęłam powieki, opierając głowę na oparciu kanapy, starając się uspokoić.
Nic nie było łatwe, nic nie miało sensu. I byłam sama. Tkwiłam tutaj samotnie, a serce kołatało w mojej klatce piersiowej, starając się wyrwać i uciec jak najdalej. Też miałam taką ochotę, ale nie potrafiłam.
Nie umiałam również zdobyć się na odwagę, by zadzwonić do męża i właśnie jego zapytać o wszystko. O to, czy wszystko w co starałam się wierzyć było kłamstwem? Czy nasze małżeństwo w ogóle jeszcze istniało? Czy...I tak w kółko.
Jęknęłam ciężko i podniosłam się z miejsca, kierując się ponownie do ogrodu, gdzie zostawiłam praktycznie pełną butelkę wina, które postanowiłam wypić.
Zapijanie smutków nie było dobrym rozwiązaniem, ale w trakcie trwania zdecydowanie zasługiwało na miano najprzyjemniejszego.
Opadłam na leżak i spojrzałam na zawartość kieliszka, chcąc zorientować się, czy żaden robal nie dostał się do środka podczas mojej nieobecności. Nie było nic. Tylko białe wino, które wypiłam duszkiem.
I nie poczułam nic. Żadnego szumu w głowie, czy też zawrotów, więc sięgnęłam po butelkę i ponownie napełniłam kieliszek.
Czułam się źle, właściwie paskudnie i odnosiłam wrażenie, że na każdym kroku jestem okłamywana. Co najgorsze, nawet przez swój własny umysł, który zamiast przypomnieć sobie najważniejsze aspekty i informację, częstował mnie jakimiś bzdurami.
Pociągnęłam spory łyk alkoholu i uniosłam głowę, by móc ulokować wzrok na ciemnym niebie, na którym zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy.
Odetchnęłam ciężko i wzięłam kilka głębokich, powolnych oddechów.
Nic nie trzymało się kupy. Nic nie miało sensu.
A ja nadal tkwiłam w tym domu, w jednym miejscu, w potrzasku, nie wiedząc nic.
Zaśmiałam się gorzko, bezsilnie, sącząc wino.
Pragnęłam uciec. I nawet nie chodziło o dom, a o sytuację, która zdawała się być beznadziejna.
Wiedziałam o sobie tylko tyle ile Mateusz mi mówił. I chociaż nie powinnam go o nic podejrzewać, ponieważ nie miałam wątpliwości, co do szczerości jego uczuć wobec mnie, robiłam to. Nie ufałam, a raczej przestawałam wierzyć w jego prawdomówność pod względem mojej amnezji.
Zwłaszcza, że miałam wypadek.
Doskonale pamiętałam słowa lekarza, który zaraz po tym jak obudziłam się w szpitalu, poinformował mnie o wypadku, który przeżyłam. I, którego efektem była moja amnezja. I w całym rozgardiaszu i dezorientacji moich myśli, wyparłam to z głowy, skupiając się na istotniejszych szczegółach. I był to błąd. Powinnam pamiętać, chciałam wiedzieć, chciałam znać prawdę. Nawet tę okrutną i brudną, ponieważ takowa była lepsza od najpiękniejszego kłamstwa.
Przeżywanie niepokoju w moim przypadku zdawało się być znacznie intensywniejsze jak cokolwiek innego. Byłam przerażona własną niewiedzą.
Dlatego też, nie ociągając się opróżniłam butelkę wina i postanowiłam wziąć szybki prysznic.
YOU ARE READING
Aśka kochała mnie
RomanceNigdy nie można mieć pewności, czy coś dopiero się zaczyna, czy kończy. Czy jego uśmiech był tym początkowym, czy może właśnie pożegnalnym. Niczego nie można być pewnym, ponieważ zawsze wtedy nadejdzie rozczarowanie. Gubię się w tym. Gubię się...