Po wszystkie dni moje żyć muszę
i skłaniać swoje płuca do oddechu.
A w serce pięścią waląc zagłuszę,
nieudolne próby szczerego śmiechu.
Aż zmartwychwstaną szeregi starych marzeń
i znajdą swoje bronie zakurzone
w kolorze czarno- białych zdarzeń,
o coś, co jest niestworzone.