Koszmary..

25 0 0
                                    

Zaraz jak tylko wróciłam do domu, wzięłam szybki prysznic. Zimna woda okalała moje lekko umięśnione ciało. Pozwalałam moim mokrym włosom opadać na twarz. W końcu, to sama przyjemność. Wychodząc z łazienki zdążyłam się obwinąć delikatnym ręcznikiem. Podeszłam do mojej szafy, a tam znalazłam bieliznę oraz przydużą koszulę, sięgającą mi ledwo za pośladki. Powróciłam do łazienki i szybko się ubrałam. Wycierając włosy ręcznikiem powoli szłam do łóżka. Co chwilę, gdy tylko mrugnęłam, widziałam ten makabryczny widok. Inni ludzie zadzwoniliby pewnie po policję, lecz ja taka nie byłam. Wolałam się nie mieszać w sprawy z policją. Zmieniając temat od jutra mam wolne. Okazało się, że nikt nie chcę w taki mróz chodzić na lekcje walki. Więc ja nie jestem tam potrzebna. Kiedy będę, po prostu zadzwonią. Ściągnęłam z głowy ręcznik, i zgaszając światło przykryłam się kołdrą. Gdy tylko moja głowa znalazła się na poduszce, odpłynęłam w ramiona Morfeusza. 

*Biegnę, a za mną wysoka postać w czarnym płaszczu oraz kapeluszu. Jego biała lica była wręcz przerażająca. Ciągle słyszałam za sobą teksty typu "i tak Cię złapię złotko" lub "nie uciekniesz mi kotku". Nagle upadłam, a on to wykorzystał. Pochylił się nade mną, a ja dopiero teraz zobaczyłam, że z twarzy ma on jedynie usta rozciągające się w przerażający uśmiech, ukazujący ostre jak brzytwa kły. Zaczęłam piszczeć, gdy nagle zobaczyłam ciemność..*

Zerwałam się ciężko oddychając, po czym skuliłam nogi pod brodę. Oparłam głowę o kolana, a po policzkach zaczęły lecieć mi łzy. Bałam się, cholernie się bałam. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Z piskiem zeskoczyłam z łóżka. Zaraz obok miejsca gdzie ja spałam, leżał spokojnie ten mężczyzna. Miał rozpięty płaszcz, oraz nałożony kapelusz tak, że zasłaniał mu miejsca, gdzie powinny być oczy. Stałam tam blada i patrzyłam się na niego.

-Wybacz za te koszmary. Nie chciałem Cię nastraszyć złotko.. 

Wstał i stanął po drugiej stronie łóżka. Obszedł je i stanął jakiś metr ode mnie. Ja zrobiłam kilka powolnych kroków w tył, z nadal utkwionym w nim przestraszonym wzrokiem.

-Nie bój się mnie.. Kotek.. Nie zrobię Ci krzywdy. Jesteś inna od reszty kobiet jakie poznałem. A do tego widziałaś co zrobiłem.. Musiałem tu przyjść..

Coraz bardziej się do mnie przybliżał. Ja już się oddalać nie mogłam, bo natrafiłam na biurko. Przeklęłam w myślach, i sparaliżowana stałam w miejscu. Strach przygwoździł mnie do podłogi, tak, ze nawet nie mogłam drgnąć.

-Ej.. Powiedziałem, ze masz się mnie nie bać. Nie zabije Cię.. Nie skrzywdzę, choć jesteś strasznie kusząca.. Eh..

Podszedł bliżej, i najzwyczajniej w świecie, mnie objął. Przysunął do siebie, i trzymał w przyjemnym uścisku. Czemu przyjemnym? Sama nie wiem. Kiedy mnie przytulił, uspokoiłam się, a moje serce przestało wybijać mi żebra. Odsunął się troszeczkę, i lekko dłonią podniósł mą głowę, bym spojrzała mu w oczy. Nie opierałam się. Nie mam zielonego pojęcia, czemu.

-Lepiej? Może zostanę tu z tobą, byś nie miała więcej koszmarów, co?

Nie odpowiedziałam. Nawet nie drgnęłam. Zastanawiałam się nad jego zachowaniem.

-Kim Ty do cholerki jasnej jesteś?

-Ah, pardon. Zapomniałem. Jestem Offenderman, ale możesz mi mówić Offy..

Mój Narzeczony Offenderman ~ By I_Just_Love_MyselfWhere stories live. Discover now