17

19K 806 55
                                    

Perspektywa Danielle:

Czy ja kiedyś zrozumiem tego człowieka? Najpierw jest miły, opiekuńczy i skory do zwierzeń, a potem oschły i wściekły. Obawiam się, że facet ma chorobę dwubiegunową.

Ochroniarz Miltona odwiózł mnie do domu, życząc dobrej nocy. Był bardzo młody i uprzejmy. Podziękowałam grzecznie i weszłam do budynku, zmierzając do mojego mieszkania.

-Walter! Wróciłam! -krzyknęłam od progu

-Boże Danielle, nareszcie jesteś, nawet nie wiesz jak to dobrze, że wróciłaś. -powiedział zamykając mnie w przyjacielskim uścisku

-Byłam u rodziców, a potem u Miltona. -wytłumaczyłam

-Uważaj na tego faceta nie podoba mi się on. -ostrzegł

-Ale to nie tobie ma się podobać tylko mi. -zaśmiałam się, trącając go w ramię

-Ha ha ha. Bardzo śmieszne. -odpowiedział -Chodź zrobiłem kolację. Mam nadzieję, że nie szłaś tu sama.

-Nie rozumiem. Odwiózł mnie jeden z ludzi Miltona. -powiedziałam

-To dobrze. Wczoraj niedaleko zamordowano mężczyznę. Sprawcy do tej pory nie odnaleziono. Uważaj na siebie. Nie chcę żeby coś ci się stało -odpowiedział, wprawiając mnie w osłupienie

-Jak to? -zapytałam zszokowana

-Nie wiem. Aż huczy o tym w okolicy, ale nikt nic dokładnie nie wie, bo policja nie chce udzielić żadnych informacji.

-Och. Może nie chcą spłoszyć sprawcy?

-Może, ale nie drążmy już tego tematu. Jedz, bo wystygnie. -ponaglił mnie

Spojrzałam na talerz naleśników obficie oblanych czekoladą, po czym chwyciłam widelec i zabrałam się do jedzenia.

Na zegarze dochodziła jedenasta, gdy wykąpana i przebrana w swoją piżamkę udałam się do pokoju. Oczywiście musiałam wcześniej odbyć poważną rozmowę z Walterem, który prawił mi kazanie na temat mojej nieodpowiedzialności. Zmęczona po całym dniu położyłam się w łóżku i gapiłam się w sufit. Byłam wyczerpana a sen nie nadchodził. Przekręcałam się z boku na bok, usiłując znaleźć idealną pozycję do spania. Niestety. Cały czas w mojej głowie siedział przystojny brunet o ciemnoniebieskich oczach.

Na zegarze wybiła druga. Świetnie. Ciekawe jak ja jutro pokażę się w pracy? Sfrustrowana, wstałam i podreptałam do kuchni. Wyciągnęłam szklankę z górnej szafki i napełniłam ją wodą, po czym wypiłam zawartość jednym chaustem.

Powlekłam nogami do pokoju. Przystanęłam w pół kroku. Coś było nie tak. Jakby zrobiło się chłodniej. Podeszłam do okna. Zamknięte. Musiało mi się coś przewidzieć. Z powrotem położyłam się do łóżka. Ogarnęła mnie błogość. Już miałam zasypiać, gdy nagle poczułam czyjś dotyk na policzku. Zerwałam się z miejsca z zamiarem wołania pomocy, gdy nagle druga dłoń zasłoniła mi usta. Poczułam dobrze znany mi zapach mięty i drogich perfum.

-Ciiiii, moja piękna. -usłyszałam szept przy uchu wywołujący dreszcz -Nie krzycz, chcę porozmawiać.

Po chwili dłoń zniknęła z moich ust.

-Czego chcesz? Nie powinieneś się skradać, przez ciebie omal nie dostałam zawału, idioto. -powiedziałam

-Jak widzę nawet w nocy na pani cięty języczek. -odpowiedział z chrypką, sprawiając, że z trudem powstrzymywałam się, by nie rzucić się na niego

Nagle mężczyzna obrócił mnie tak, że teraz siedziałam okrakiem na jego kolanach, czując dokładnie rosnące wybrzuszenie w jego spodniach. Jedna ręka dociskała moje ciało do jego torsu, a druga cały czas czule głaskała mój policzek.

-Nawet sobie nie wyobrażasz jaka jesteś piękna. -wyszeptał, po czym złożył na moich wargach delikatny pocałunek, budząc we mnie pożądanie

To by było na tyle, Danielle. Próbowałaś.

Owszem próbowałam się powstrzymać i kontrolować swoje pragnienie. Niestety przy panu E. było to całkowicie niemożliwe.

-Nie walcz ze mną, maleńka. -wyszeptał widząc moją reakcję

Serce wygrało. Nim zdążył się zorientować zaatakowałam jego ponętne usta, wszczepiając palce w jego jedwabiste włosy, ciągnąc za końcówki. Milton natychmiast odwzajemnił pieszczotę i mrucząc z zadowoleniem pogłębił ją. Nasze języki toczyły zaciętą walkę. Teraz jego dłoń z mojego policzka powędrowała w dół i wdarła się pod bieliznę, gdzie zataczała kółeczka na mojej kobiecości. Z moich ust wydobył się jęk niezadowolenia, gdy przestał.

-Za ścianą śpi twój współlokator. Jeśli nie będziesz cicho, ukażę cię. -warknął

Położył mnie na łóżku i zaczął zdejmować mój t-shirt, sprawiając, że leżałam pod nim jedynie w czarnych koronkowych majteczkach, które po chwili również zniknęły.

-Chcę cię rozebrać i pieprzyć do utraty tchu. -wyszeptałam, wprawiając go w osłupienie

-Więc zrób to. -powiedział po chwili

Dopiero teraz dotarł do mnie sens własnych słów.

-Milton, ja nigdy nie... -zaczęłam

-Nie dominowałaś?-dokończył, na co pokiwałam  głową -Nie martw się, wszystko przed tobą, a teraz zrób to, czego tak bardzo pragniesz. -powiedział, dodając tym samym odwagi

Z gracją wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Położyłam mu dłoń na piersi czując szybkie bicie jego serca, a drugą zaczęłam odpinać guziki od jego koszuli. Byłam podniecona do tego stopnia, że drżały mi ręce i nie byłam wstanie zdjąć tej cholernej koszuli. Zirytowana pociągnąłam z całej siły, zdzierając materiał z jego boskiego ciała.

-Niewyżyta, napalona... -dotknął mojej kobiecości i dumnie oblizał palce z moich soków -spragniona i moja.

-Twoja. -powiedziałam, zdejmując jego spodnie wraz z bokserkami

Spojrzałam na jego sterczącego członka i oblizałam spierzchnięte wargi.

-Weź go do ust. -rozkazał

-Ale ja ... nigdy... -zaczęłam się jąkać

-Nigdy nie robiłaś facetowi loda? -zapytał, a ja poczułam się jak pieprzona dziewica -W takim razie mamy wiele do nadrobienia panno Brown, ale wszystko w swoim czasie.

Mężczyzna pchnął mnie na łóżko i zaczął​ składać na moim ciele żarliwe pocałunki. Wiłam się i jęczałam pod jego dotykiem. W końcu nadeszła najbardziej wyczekiwana przeze mnie chwila, gdy poczułam jego główkę przy swoim wejściu.

-Jesteś pewna? -zapytał patrząc mi w oczy

Niczego nie byłam pewna. Ale pokiwałam twierdząco głową i po chwili poczułam go w sobie. Chciałam jęknąć z rozkoszy, ale zamknął moje usta w pocałunku. Ten seks był inny. Powolny, namiętny, nie dziki i ostry jak nasz pierwszy. Oboje chcieliśmy delektować się doznaniami i badać swoje ciała, chcąc zapamiętać każdy skrawek.

Czułam jak moje ciało drży i zaczyna rozpadać się na małe kawałeczki. Razem osiągnęliśmy spełnienie. Milton położył się obok mnie, pocałował w czoło i przykrył nasze spocone ciała kołdrą. Zdziwiłam się, że został. Ostatnim razem mnie wykorzystał i wyszedł.

-Seks z tobą jest jak narkotyk. Powoli zaczynam się uzależniać. -wyszeptał w moje włosy

Ja również zaczynałam się uzależniać, ale nie od seksu, tylko od niego.

Wtulona w umięśniony tors mężczyzny, który zawładnął moim ciałem i powoli zaczął władnąć duszą zasnęłam.

Wiem. Cały rozdział to jedna wielka scena erotyczna. No ale cóż.

A teraz przyznać mi się, kto myślał, że to Marcel przyszedł po Danielle?😎😎😎

Dziewczyna gangsteraWhere stories live. Discover now