*4*

1.3K 164 10
                                    


***
Castiel przeglądał księga po księdze szukając jakichkolwiek wzmianek o czymś podobnym do tego, co im się stało. Sam nie mógł się na niczym skupić, bo Dean nadal nie wrócił ze swojej małej wycieczki.

- Na pewno nie może tam gdzieś utknąć?- Zapytał setny raz z rzędu, a Cas powoli tracił cierpliwość, bo w końcu był teraz człowiekiem. Poprzednim razem przynajmniej mniej więcej wiedział, co spowodowało utratę łaski. To było wkurzające, że ktoś od tak mógł wyrwać mu coś, o co tak długo walczył. Gdyby nie fakt, że jego starszy brat nie żyję byłby gotów przysięgać, że to robota Gabriela. Jednak aż za dobrze pamiętał ślad po wypalonych skrzydłach na podłodze tamtego hotelu.

- Sam uspokój się... prawdopodobnie przeniosło go gdzie indziej. To musi być bardzo precyzyjne, a skoro kazałeś przenieść mu się do swojego pokoju to mógł wylądować wszędzie tam gdzie kiedyś mieszkał.
- To, jakim cudem ty zawsze trafiasz dokładnie tam gdzie jesteśmy... bezbłędnie i to jeszcze pojawiasz się dosłownie parę centymetrów od tego kretyna?
- Podążam za więzią, jaka wytworzyła się pomiędzy moją łaską, a duszą Deana po tym jak wyciągnąłem go z piekła... Jestem dziwnie skołowany, bo skoro on ma zarówno swoją dusze jak i moją łaskę to, jakim cudem nadal wyczuwam to łącze.
- Może to nie tylko to Cas...- Sam bardzo nie chciał przeprowadzać tej rozmowy- Tłumaczenie aniołowi nawet takiemu bez łaski, że ślini się na widok jego starszego brata nigdy nie było na jego liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią.
- Nie... chociaż to nieco inne niż tamta więź. Lubię ludzi, a wasza dwójka jest moimi przyjaciółmi. Jednak zawsze myślałem, że moje wszystkie odczucia do Deana związane są z tym, że dosłownie widziałem jego duszę i zostawiłem na niej swój ślad.
- Cas jesteś nieco terytorialny.- Łoś zaśmiał się pod nosem- To jak taka permanentna malinka...- Odetchnął kilka razy.- Już od jakiegoś czasu wydaję mi się, że kochasz Deana i to nie w sensie jak anioł człowieka czy podopiecznego.
- Zdawałem sobie sprawę, że to nieco inne i dlatego starałem się trzymać to z daleka od wiedzy innych aniołów, ale Gabriel zawsze potrafił przenikać do umysłów braci i znajdywać ich sekrety. Przy ostatnim spotkaniu powiedział, że jak wreszcie zorientuję się, co jest grane mam go wezwać...
- Cóż Cas dotarło do ciebie, dlaczego inaczej patrzysz na tego blond idiotę niż resztę ludzkości?
- Tak mi się wydaję...

***

Tymczasem Gabriel pilnował wiewióra żeby przypadkiem nie zrobił sobie kuku swoimi nowo nabytymi zdolnościami. Patrzył jak Winchester przenosi się z miejsca na miejsce aż w końccu trafia do domu Lisy i już był gotowy zawlec go z powrotem do bunkra i przykuć do Castiela.

Jednak blondyn tylko rozejrzał się po domu i sprawdził czy jego stare pułapki na demony i inne zabezpieczenia działają. Archanioł wiedział, że ten chłopiec był dla Deana nadal ważny. Pomyślał o tym jak sam się czuł po tym jak ojciec zostawił ich samych sobie na stulecia i musiał przyznać, że lepiej czułby się z myślą, że chociaż od czasu do czasu wpadał skontrolować jak się mają. Po tym jak Dean przeniósł się już w kolejne miejsce wyszedł z ukrycia i przyglądał się chwilę zdjęciom przedstawiających uśmiechniętego nastolatka.

Pokrył drzwi i okna zabezpieczającymi symbolami, a dzięki jego archanielskiej silę to nawet sam Crowley nie dałby rady się tu wślizgnąć. Potem pstryknął palcami i podążył śladem wiewióra. Przewidywalnie kolejnym przystankami były dom Jodie. I musiał przyznać, że Jimmy Novak pomimo swojego apatycznego usposobienia miał całkiem temperamentną córkę. Patrzył jak trenuję i jak z zadowolonym uśmiechem odcina głowę kukle... Chyba nigdy nie chciałby jej wkurzyć.

Po całym dniu takich wycieczek blondyn wreszcie pojawił się w bunkrze, a dokładniej tuż za plecami Castiela.
- Wstawać! - Zawołał rozbawiony widokiem zaspanego przyjaciela i śpiącego w najlepsze brata.

Cóż w chwili, w której Sam otworzył oczęta Gabriel całkowicie stracił zainteresowanie pozostałą dwójką.

Zamiana- Destiel&SabrielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz