*11*

1.2K 148 4
                                    


Anioł korzystał z błogosławieństwa jakim jest sen bez jakichś specjalnych ograniczeń. Delektując się tą z pozoru błahą ludzką potrzebą z zachłannością... trochę tak jakby chciał wyspać się na zapas. Może trochę tak było, bo wreszcie mógł śnić. Niczym zaczarowany dał się prowadzić kolejnym marom sennym, a przez lekkie upojenie alkoholowe zasnął niczym niemowlę.

Obejmując dłońmi wielką poduszkę i pochrapując przespał niemal dwanaście godzin, co dla znudzonego Deana było prawdziwą katorgą. Jednak nie chciał budzić przyjaciela wiedząc, że to jedna z nielicznych okazji żeby mógł trochę odpocząć od wiecznych zmartwień i kolejnych pilnych misji do wykonania. Mógł też tak trochę obserwować Casa, zerkać co jakiś czas aby upewnić się, że nadal wszystko z nim w porządku. Problem w tym, że każde takie z zamiaru krótkie spojrzenie kończyło się kilku minutowym gapieniem się na anioła. Odrobinę przerażało  to Winchstera.

- Zachowuję się jak rasowy stalker... albo jak Castiel.- Miał nadzieję, że przyjaciel nie będzie miał mu za złe tej troski skoro sam tak robi gdy ma swoje skrzydła. Właściwie pomimo całego tego narzekania to Dean lubił gdy Cas ich pilnował. Czuł się bezpieczniej i pewniej kiedy anioł był w pobliżu. Nie chciał się tylko do tego tak bezpośrednio przyznawać, bo to mogłoby znaczyć, że czegoś się obawiał. Przecież do jasnej cholery był Winchesterem a ONI nie boją się niczego. Strach dla łowcy to największa słabość... chociaż może inaczej: odczuwanie go nie było niczym niezwykłym, ale poddawanie się mu to już zupełnie ina śpiewka.


- Dean...- Mruknął ex anioł i blondyn miał przez chwilę dziwne wrażenie, że przyjaciel nie do końca kontaktuje  z rzeczywistością. Bardziej prawdopodobne było, że bredzi przez sen. To z kolei prowadziło Winchestera do kolejnych niebezpiecznych rozważań nad tym, co konkretnie może śnić się Casowi... Jeśli on miałby decydować to obrazy z głowy bruneta nie nadawały by się do wyświetlenia przed dwudziestą drugą.

Castiel wzdrygnął się przez sen i skulił się jakby ze strachu. Koszmary nie były czymś, co powinno dręczyć kogoś kto człowieczeństwo miał tylko tymczasowo. Winchester nie był zadowolony, że te paskudztwa odważyły się zaatakować jego bezbronnego kumpla. On akurat zasługiwał na wszystkie przyjemne ludzkie doświadczenia: Radość, ciepło, komfort, dobrą pizzę, drogą whisky, wariacką jazdę samochodem, szum napędzanej adrenaliną krwi, czekoladę, miłość, najlepsze na świecie ciasto z wiśniami, pożądanie, zapach oceanu, seks, marzenia, przyjaźń...

- Dean- szepnął brunet i kiedy Winchester ponownie na niego spojrzał okazało się, że dwoje niebieskich oczu obserwuję go czujnie.- Wszystko okay?

- Nic mi nie jest Cas... nie jestem tylko przyzwyczajony do tego całego bycia aniołem. Chciałbym na chwilę przestać myśleć, ale nie wiem jak to wyłączyć. Nie umiem przestać, a to mnie bardzo irytuję. Normalnie walnąłbym dwie szybkie szklaneczki i poszedł w kimę, ale aktualnie to zdaję się być poza moim zasięgiem.

- Przepraszam...

- Nie masz za co chłopie, to twój pieprznięty braciszek nas tak urządził i obiecuję ci, że jakoś mu za to odpłacę.

- Uhm... a jeśli ja tak jakby lubię tą chwilową zamianę?

- Serio? Nie tęsknisz za swoimi skrzydłami, mocą i kontaktem z rodzeństwem?

- W zasadzie to wśród aniołów jestem wyrzutkiem, więc  i tak nikt nie nawiązywał ze mną kontaktu przez długi czas. Słyszałem tylko rozmowy innych jeśli byli wystarczająco blisko. To było... nieprzyjemne.

- Małe, wredne, pierzaste sukinsyny.- Warknął Dean, a kilka rzeczy pospadało z półek kiedy nieświadomie i dosyć gwałtownie poruszył skrzydłami. - Tylko dlatego, że nam pomagasz?

- Yeah... to dla nich jak zdrada. Przedłożyłem ciebie, was ponad rozkazy.

- Ale przecież Bóg...

- Ojciec nadal pozostaje w ukryciu i nie sprzeciwił się otwarcie nowym porządkom... - Umilkł na kilka sekund - Dlatego to tymczasowe człowieczeństwo jest niczym wymarzone wakacje.

Zamiana- Destiel&SabrielOnde histórias criam vida. Descubra agora