3

278 21 0
                                    


Gdzieś w okolicach Nowego Jorku, 10:00


- Patrz no tylko, jak śpi jebana.-Alex stał nad śpiącą Anettą.
- A podobno, to my jesteśmy pieprzonymi śpiochami.-Késhaun opierał się o framugę wejścia do pokoju.
- Hmph! Trzeba obudzić tego pieprzonego lenia. I nawet wiem, jak to zrobić.-Alexander zaśmiał się pod nosem.
- Och, doprawdy? -Késhaun skrzyżował ręce w okolicach klatki piersiowej.- Ciekawe jak chcesz to zrobić, skoro zwykłe metody budzenia jej nie działają.
Czarnoskóry przyglądał się bardzo uważnie śpiącej kobiecie, która leżała na kanapie. Ręce miała podłożone pod głowę, a z racji tego, że siedzisko było zdecydowanie za małe, żeby się wygodnie na nim położyć, miała zgięte nogi w kolanach. Smacznie spała, nie wiedząc, że jest obserwowana.
- Normalnie. - Alex pokazał przyjacielowi paralizator- Zobaczysz, obudzi się na już. - mężczyzna przystawił urządzenie do szyi śpiącej, po czym uruchomił.
Anette tylko otworzyła na chwilę oczy, a po chwili dalej spędzała czas w krainie marzeń.
- Co do, kurwy? - Alexander zamrugał powiekami, a za chwilę zerknął na śpiącą, a potem na trzymane w dłoniach urządzenie paraliżujące.
- Mówiłem ci przecież, że normalne metody budzenia na nią nie działają, Foxtrot. -Késhaun opuścił dłonie, aby otrzepać swój różowy fartuch w kocie główki.
- To nie są normalne metody budzenia, do jasnej cholery, Wheeler! - Foxtrot pokazał palcem na Anettę- To jest jakieś dziwadło! Ona nawet nie jest w stanie założyć spódnicy, nie mówiąc o sukience! To na pewno jest facet w przebraniu!
- Jest takim samym dziwadłem jak my i źle się za to zabierasz, Foxtrot. Pokażę ci, jak to się robi. -
Késhaun otrzepał dłonie, a następnie wyszedł z pomieszczenia.
Pf! Już to widzę. -Alexander wykrzywił usta w grymasie niezadowolenia.- Pieprzone dziwadło. - mężczyzna warknął na śpiącą, która przez sen podrapała się po łepetynie.- Jak ja cię czasami nienawidzę, ty pieprzony zapierwiastkowany pierwiastku. - sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów.
Alexander musiał zapalić.Otworzył okno, przekręcając rączkę od okna, a po chwili siedział na parapecie. Otworzył opakowanie papierosów, na których widniał napis Lucky Strike. Wargami wyciągnął jednego ćmika wargami, a pudełko wylądowało na stoliku obok. Strzelił kilka razy zapalniczką, aby pojawił się płomień, a dopiero wtedy przypalił trzymany w ustach przedmiot. Zaciągnął się od razu. Odchylił do tyłu głowę, aby oprzeć ją o framugę okna. W jego niebieskich oczach odbijało się lekko zachmurzone niebo. Czarne, krótko obcięte włosy potarmosił delikatny podmuch wiatru. Pociągnął nosem, aby poczuć zapach lasu, jaki przybył wraz z powietrzem.
Widząc w szybie odbicie czarnoskórego mężczyzny, którego dredy sięgały ramion, odwrócił głowę. Przyjrzał mu się uważnie. Ten różowy fartuszek, jaki miał na sobie Késhaun w ogóle nie pasował, ani do jego dobrze zbudowanej postury, ani też białego podkoszulka czy siwych dresowych spodni. Nie licząc zabawnych kapci w królicze łebki, które swoimi oczyma patrzyły tak, jakby ostro zapiły poprzedniego dnia.
To, co przykuło uwagę Foxtrota, była trzymana w rękach gorąca patelnia z jeszcze smażącymi się plastrami kiełbasy.
- Stary, po cholerę ci patelnia? -Alexander uniósł jedna brew ku górze.
- Zobaczysz zaraz. - Késhaun puścił do przyjaciela oko.
Czarnoskóry podszedł do śpiącej, a kiedy na jego twarzy pojawił się bezczelny uśmiech, rozgrzana patelnia została przystawiona do policzka kobiety.
Krzyk Anette rozszedł się po całym domostwie.


- Obudziłaś się już? - Késhaun złapał za kromkę chleba, którą zaczął smarować masłem.
Chyba musimy porozmawiać o twoich metodach budzenia mnie. -Anette złapała za dzbanek pełen herbaty, z którego wlała gorącego napoju do swojego ulubionego kubka z sowami.
Kurwa, zwykłe metody budzenia cię w ogóle na ciebie nie działają! -Alexander zaczął jeść usmażony plasterek kiełbasy- Nie zareagowałaś w ogóle na paralizator, którym cię poszczułem.
Pff! Co, następnym razem będziecie chcieli mnie na ruszt wrzucić, niczym jebanego kurczaka? -Anette upiła łyk herbaty.
Kobieta była wściekła na jednego i drugiego za to, w jaki sposób ją obudzili.
- Gdzież, bez przesady. Nikt nie chciałby takiej ślicznej panienki przerabiać na kurczaka z rusztu, chyba, że może, ewentualnie wybrać piersi z kurczaczka, hehe. - Késhaun, posłał kobiecie uśmiech, ale za chwilą wypowiedzianych słów szybko tego pożałował.
Oberwał jabłkiem centralnie w czoło.
- Zamiast gadać o bzdurnych metodach budzenia mnie i moich cyckach, powiedzcie lepiej, co znaleźliście w komputerze Starka. - Anette rozejrzała się, aby wybrać coś do jedzenia.
- To, co zakładaliśmy, Maxwell. Wie bardzo dużo o Chiefie, ale Loganowi nie powiedział absolutnie nic. Zatem, jesteśmy w tej kwestii bezpieczni, tylko, że przez czyjąś nieuwagę... -Alexander zamknął prawą powiekę, a lewym okiem spojrzał na Késhauna- ...Stark może się domyślić, że go szpiegowaliśmy.
-Co masz na myśli?- Maxwell spojrzała to na jednego to na drugiego rozmówcę zajadając przy tym przysmażone kawałki kiełbasy.
- O tym, że Exodus zapomniał zabrać czapki, kretyn jeden.-Alex zamknął lewą powiekę.
- Przepraszam bardzo, ale powiedziałeś, że nic takiego się nie stanie! -Késhaun podniósł się z siedziska- A teraz nagle ci to przeszkadza, panie Crimson Hunter?!
Może mi nagle zacząć przeszkadzać, jak mi się zawidzi i z łaski swojej zabieraj to swoje czekoladowe czoło od mojego! Grrr! -mężczyzna nie był zadowolony, że jego przyjaciel przystawił do jego czoła swoje i patrzył mu prosto w niebieskie oko swoimi piwnymi ślepiami.
Anette tylko uniosła jedna brew, a potem pokiwała głową na boki.
- Słyszeliście o tym nowym księdzu, który zaczął pracować w pobliskim kościele? -kobieta oparła się o oparcie siedziska, a kiedy popijała herbatę obserwowała swoich towarzyszy.
- O czym ty mówisz, do jasnej cholery? Jaki ksiądz? - obaj mężczyźni spojrzeli na Black Rider, która wstała.
- Na plebanii jest nowy ksiądz. Może to nic nie znaczącego, ale od kiedy się pojawił zaczęły krążyć pogłoski o pojawieniu się jakiegoś demona. Idę dzisiaj na zwiad. -Anette wytarła chusteczką usta - Dzięki za śniadanie, Késhaun. - kobieta przeciągnęła się- Hej, Gear, słyszałeś, prawda?-przysunęła lewą dłoń, tak aby mówić do komunikatora w zegarku- Zrobimy sobie małą wycieczkę, co ty na to?
- Tak, słyszałem i z wielką chęcią rozprostuję swoje koła. Stanie tyle czasu w garażu, już zaczyna sprawiać, że drętwieję po całości.- Gear odezwał się, kiedy padło pytanie skierowane do niego.
Demon? - Késhaun spojrzał na wychodzącą z kuchnio-jadalni, a potem na Alexa- Jedynym demonem, o którym słyszałem, to ten idiota!
Oczywiście, że jestem demonem, demonem seksu! Nic dziwnego, że tak cię to kole w dumę, co nie? -Alexander posłał chamski uśmiech przyjacielowi
- Znowu się zaczyna. - Anette podrapała się po policzku- Mam nadzieję, że nie zrobią rozpierdolu jak ostatnio, że rozjebali pół kuchni od tych swoich sprzeczek i nadmiaru testosteronu.
- Również na to liczę, gdyż w ogóle nie nadaję się na pojazd do przewożenia mebli. Zdecydowanie nie jest mi do twarzy z meblami przywiązanymi do dachu. -
Gear pozwolił sobie skomentować zachowanie mężczyzn.
- Cóż...w każdym razie ja idę się uszykować. Zrobimy mały zwiad, a przy okazji wpadniemy na rynek. Muszę odwiedzić mojego ulubionego sprzedawcę! Ciekawe czy ma jakieś nowe książki. -Anette przetarła dłonie.
- W takim razie ja rozgrzeję silnik...- Gear odezwał się kolejny raz, a z komunikatora dało się słyszeć warkot silnika.

X-Men: Projekt MesjaszWhere stories live. Discover now