4

247 24 9
                                    


Gdzieś w USA 16:00


Anette siedziała w samochodzie. Poruszała głową oraz uderzała palcami o kierownicę w rytm wygrywanej muzyki, która rozbrzmiewała z głośników auta. Żuła gumę, więc jej żuchwa poruszała się co jakiś czas. Spojrzała na zegarek, aby zobaczyć jaka jest godzina. Opuściła okulary, aby rozejrzeć się po okolicy. Wypatrywała, między krzakami oraz iglastymi drzewami jakiegoś ruchu. Zmrużyła oczy, jakby to w jakiś sposób miało jej pomóc. Jednak, nie pomogło. Pokiwała tylko głową na boki, naciągnęła na nos okulary.
Złapała prawą ręka za lusterko, które przesunęła w taki sposób, aby widzieć to, co znajduje się na tylnym siedzeniu. Zobaczyła w odbiciu śpiącego Kurta, który miał związane ręce, nogi, ogon przywiązany do pasa oraz przepasaną opaskę na oczy. An przesunęła lusterko, aby dostrzec Késhauna pilnującego Kurta. Kobieta nic nie mówiła, tylko nastawiła ozdobę na swoje miejsce. Spojrzała w bok, kiedy drzwi od auta otworzyły się.
- Och, wybacz jaśnie pani, że chciało mi się lać .
- Alex zajrzał do schowka- Masz tu gdzieś jeszcze jakieś żarcie?
- Bardzo śmieszne, kurwa. Bardzo śmieszne.- An przekręciła kluczyk w stacyjce-Tak. Tutaj.- sięgnęła ręką do schowka, aby wyjąć z niego opakowanie czekoladowych wafelków kulek- Tylko nie zjedź wszystkiego od razu, bo nie przewiduję już większego postoju.
- Ty chyba się uzależniłaś od tych kulek.- Alex spojrzał na kobietę, potem na opakowanie, które od razu otworzył- Chociaż w sumie, dobre jak diabli. Mmm....-wsparł głowę o nagłówek fotela- Za ile dojedziemy?
- Nie twierdzę, że nie. Késhaun, chcesz trochę?- Anette spojrzała na drogę, aby mieć pewność, że może zjechać z pobocza- Zależy jak szybko chcemy tam dojechać. Osobiście, mam dzisiaj ochotę na spokojną przejażdżkę .-kierowca dołączyła się do ruchu, więc mogła wrzucić kolejny bieg, a potem kolejny.
- W sumie, też mi brakuje normalnej wycieczki samochodem. Chociaż z tobą, to nigdy nic nie wiadomo.- Alexander zaśmiał się i podkręcił głośniej muzykę -Swoją drogą, zdecydowanie lepiej ci ze szkłami kontaktowymi niż tymi pinglami, wiesz?
- Bardzo śmieszne, Alex, bardzo śmieszne. Tylko nie przypominam sobie, żeby ci jakoś wycieczki ze mną bardzo przeszkadzały.- An patrzyła na drogę-Masz coś do moich okularów, buraku?
- Nie skądże. Stwierdzam tylko oczywisty fakt, że jest ci lepiej, tyle.-
Alex władował sobie kilka kulek wafelkowych do buzi.
- Ja za słodkie podziękuję, An.- Késhaun odezwał się, kiedy dwójka rozmawiających ucichła- Zależy jak bardzo nam zależy, żeby podrzucić tego niebieskiego w nasze skromne progi. Swoją drogą, śpi jak zabity. Coś ty mu zrobiła?
- Wlałam w niego całą butelkę wódki. Jakby się obudził, to po prostu jebnij w ten zakuty łeb i po sprawie.- Maxwell spojrzała ukradkiem w lusterko- Także wiesz, spokój po całości. A w razie czego, jakby mu się zachciało haftować, to masz pod fotelem torbę na wymiociny.
- O kurwa mać! Hahahaha!- Alex wybuchnął śmiechem.
- I z czego rżysz, bęcwale?- An zaczęła przygotowywać się do manewru wymijania.
- Nic, nic, mon cheri, zupełnie nic.-
Foxtrot zamknął powieki i zaczął poruszać się nieznacznie w rytm muzyki.
- Anette, ale chyba nie wlałaś w niego wszystkiego od razu, co nie?
- Késhaun przyglądał się pijanemu i śpiącemu Kurtowi.
- Nie, bo mogłabym mu zaszkodzić. Po prostu kieliszek po kieliszku.
- Anette wyjaśniła krótko.- Nie było to łatwe, wiesz upić nieprzytomnego.-dziewczyna zamilkła, aby wyminąć pojazd, który był przed nimi.
Wykonała ten manewr szybko i bezpiecznie.
- Dobra, nie mam więcej pytań!- Késhaun podniósł ręce w geście obronnym.- Swoją drogą, zaskoczyło mnie, że Chief chce, abyśmy go przywieźli.
- Mnie też, ale skoro chce, to proszę bardzo.- Anette poprawiła okulary, po czym znowu prowadziła auto obiema rękami.
-Widocznie ma jakiś powód, jak zawsze. Poza tym, skoro to teleporter to może będzie chciał go jakoś, nie wiem wykorzystać?- Alex włączył się do rozmowy.
- Możliwe. Dojedziemy na miejsce, to się dowiemy.- Késhaun oparł się wygodniej o siedzisko- Dobra, dawaj głośniej muzykę. Lubię ten kawałek.
- Wedle życzenia!- w końcu i Gear się odezwał, po czym podkręcił głośniej muzykę.
- Tak to ja mogę jechać!-
Késhaun zaczął pstrykać palcami.
- Hehehe!-
An mruknęła pod nosem, uśmiechając się przy tym.

X-Men: Projekt MesjaszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz