1

1.5K 72 35
                                    


Los Angeles, Rok 1985r.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek się tu znajdę. W końcu, dlaczego tak młoda dziewczyna przebywa w takiej dziurze zabitej dechami, przesiąkniętej zapachem grzyba i dymu tytoniowego? Ochroniarz podejrzliwie spojrzał na mój podrobiony dowód, ale mnie przepuścił. Kiedy wchodziłam przekuły moją uwagę leżące w kącie zużyte prezerwatywy i strzykawki. Ohyda. Oby było to tego warte.

W klubie panował pół mrok, nikt nie zwracał na mnie uwagi, każdy był zajęty swoimi sprawami, czytaj krzyczeniem do swoich znajomych czy spożywaniem wysokoprocentowych trunków. Przełknęłam ślinę, przyglądając się otaczającym mnie ludziom. Podeszłam do baru i zamówiłam jedno piwo, barman również spojrzał na mnie krzywo, ale wlał do średnio-czystego kufla. Zapłaciłam i zaczęłam szukać miejsca, gdzieś z boku, aby jeszcze mniej rzucać się w oczy.

Usiadłam dwa rzędy przed niewielką sceną, na której mężczyzna z papierosem rozkładał właśnie sprzęt. Poczułam nagłe przerażenie. Co ja tutaj w ogóle robię? A co jak rodzice się dowiedzą, gdzie byłam? Zaczęłam nerwowo łamać paznokcie. Poczułam na sobie czyjś wzrok i spojrzałam dyskretnie z tyłu mnie. Spoglądali na mnie mężczyźni grubo po trzydziestce, popijający whisky. Kiedy nasz wzrok się spotkał zaczęli się śmiać oboje, a ja szybko się odwróciłam. Dobrze chociaż, że jest tak ciemno, bo czułam, że robię się czerwona. Przeszła mi myśl przez głowę co tacy mężczyźni robią takim dziewczynom jak ja i ile im za to płacą, po czym poczułam mdłości. Max, nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Spojrzałam na swój niedrogi zegarek i przegryzłam wargę. Zaraz powinni przyjść, wytrzymasz już niewiele zostało.

Pocierałam nerwowo ramię połamanymi i zdartymi z bordowego lakieru paznokciami, kiedy moimi oczami ukazali się w końcu. Zespół wszedł roztargniony, niektórzy z nich byli pijani albo naćpani, a naprzód wyszedł lekko zdenerwowany młody rudowłosy mężczyzna. Tak, to dla niego tu przyszłam. Rozmowy nie ucichły, mało ludzi okazało im jakiekolwiek zainteresowanie, co bardziej wprawiało ich w zakłopotanie, szczególnie wokalistę. Jednak w końcu się przełamał i odchrząknął do mikrofonu.

- Cześć, nazywam się Axl Rose, a to zespół "Guns n Roses" - powiedział, uśmiechając się nieśmiało do publiczności.

Odwzajemniłam mu uśmiech, ale doskonale wiedziałam, że nie widzi mnie. Parę osób przywitało ich krótkimi brawami, ale reszta dalej była zajęta sobą i kiedy zaczęli grać to dalej nie przestawali. Miałam ich w nosie, w tej chwili liczyłam się tylko ja i Axl. Reszta zespołu też niczego sobie, ale kiedy pierwszy raz o nich usłyszałam moją uwagę od razu przykuł wokalista. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie jak śpiewa tylko dla mnie, patrząc mi głęboko w oczy. Rozkoszowałam się jego głosem, widokiem i miłością jaką przykładał się do tego co robi.

Poczułam się w pewnej chwili jak hipokrytka, ponieważ kiedy starsi mężczyźni mnie rozbierali wzrokiem poczułam obrzydzenie, a teraz fantazjuję o również starszym mężczyźnie. Bo stanowczo byłam za młoda dla niego, nie byłaby to pedofilia, ale nie byłaby to też zdrowa relacja.

Przestałam na chwilę rozmyślać o moralności i znów dałam się ponieść muzyce. Patrzyłam cały czas na niego, wręcz gapiłam na jego dość bladą skórę, przymknięte oczy i włosy opadające na ramiona. Slash, Duff, Izzy i Steven nie byli tak przejęci i zestresowani jak on. Kiedy skończyli pierwszą piosenkę bezmyślnie zaczęłam głośno i energicznie klaskać, co przykuło uwagę wielu osób, w tym zespołu. Większość machnęła na mnie ręką albo wzruszyła ramionami i zajęła się dalej tym co wcześniej, Duff mrugnął do mnie okiem, przez co jeszcze bardziej się skuliłam w niewygodne drewniane krzesło. Popiłam nerwowo wodę z piwem i spojrzałam na Axla. Patrzył się na mnie. Dość długo. Przez chwilę poczułam przerażenie, że może to było nachalne i wziął mnie za jakąś prostą gówniarę, ale on się lekko uśmiechnął. U ś m i e c h n ą ł. Poczułam jak robi mi się gula w gardle i zaciska w brzuchu, byłam jak zahipnotyzowana. Trwało to krótką chwilę, a dla mnie to zmieniło wszystko. Oderwał ode mnie wzrok i zaczął znów śpiewać, teraz patrząc na mnie częściej niż dotychczas. Nasz relacja składała się z krótkich spojrzeń i skromnych uśmiechów, a ja poczułam, że właśnie się zakochałam. W dorosłym mężczyźnie. Siedemnastolatka. To nie skończy się dobrze.

Think about you || Axl Rose, Duff McKaganWhere stories live. Discover now