Jakie życie byłoby fajne, gdyby nie obowiązki, którym musimy codziennie sprostać. Sory ja do takich nie należę. Myśl o tym, że jest poniedziałek, a ja muszę wstać przed godziną siódmą sprawia, że mam ochotę przybić się do tego łóżka. Długo jednak nie poleżałem, gdyż na policzku poczułem ciepło. Otworzyłem szybko oczy, a ku braku mojego zaskoczenia była to Coco, która codziennie musiała budzić akurat mnie bladym świtem. Wspomniałem już może o tym psie? Kocham go jak skurczybyka, z nim tworzymy Got7 1/8, ale szlag mnie trafia, że jest 5 pokoi, 7 członków, a i tak zawsze trafia na mnie. Wspomniałem tez może jak ja kocham psy? Jak nie to mówię. Jak to mówią swój ciągnie do swojego.
Zmieniłem pozycje z leżącej na siedzącą, przez co wypłoszyłem pieseła, który w trymiga ruszył w stronę łóżka Marka. Chłopak spał sobie smacznie na brzuchu, a mała biała istota wskoczyła na jego plecy kładąc się na jego czterech literach. Całe szczęście Coco ważyła tyle co ja podzielić przez 100. Bardziej współczułem temu psu niż Tansowi. Wiecie jak chłopak się rozpryka to nie ma końca If you know what i mean.
- Chłopaki szykujcie się bo za godzinę mamy się stawić u menadżera - zapukał Jinyoung w nasze uchylone na oścież białe drzwi, wybudzając przy tym naszego śpiącego hyunga. Chłopak widząc roztrzepane na różne strony włosy Amerykanina oraz jego niewyraźną minę w stylu "Matko co ja wczoraj brałem?" zasłonił swoje usta i wypieki na policzkach dłonią. Nie wiem czemu, ale zawsze jak się śmieje tak robi. Nie wnikałem głębiej w jego nawyki, które pewnie sam mam, a ich do końca nie zauważam. Ku mojemu zaskoczeniu pies nadal spokojnie leżał owinięty w kulkę na Marku. Co jego chude pośladki mają do moich? Może jest za duża?
Zadając sobie to pytanie w czarnej koszuli i białych spodenkach podszedłem do komody na przeciwko mnie wyciągając z niej zwykłą szarą bluzę oraz czarne spodnie dresowe. Słyszałem, że w Polsce chodzi dużo dresów więc może to spodoba się blondynce. Wiem, powinienem być sobą, ale w końcu można spróbować ten raz nie? Znamy się z nią tydzień? Matko jak to szybko minęło, a przez ten krótki czas poczułem się szczęśliwy jak nigdy dotąd, no prawie. Brakowało mi tylko rodziców. Fakt faktem, że tata nie był zadowolony z tego, ze chciałem zostać idolem, i że postawił mi do tego warunek, który udało mi się wypełnić z czego się niezmiernie cieszę, ponieważ mogę być w tak niesamowitym miejscu jak to pełnych utalentowanych osób.... Matko! Dopiero teraz zdałem sobie sprawę gdzie jestem i co tak naprawdę robię, ale kiedy nie ma tutaj moich rodzicieli czuję pustkę, gdyż musiałem się z nimi rozstać i wylecieć do innego kraju.
- Jackie! - dosłownie tuż nad uchem dosłyszałem krzyki Marka stojącego parę centymetrów ode mnie. Podskoczyłem do tyłu łapiąc się za serce i zarazem upuszczając ubrania na podłogę, które równie szybko lekko jeszcze zdezorientowany posprzątałem nie unikając podejrzliwego spojrzenia Parka oraz głośnego śmiechu Tuana - Nie mów mi, że chcesz tak iść do studia - powiedział zdziwiony starszy kiedy spojrzał na dresowy komplet. Zmarszczyłem czoło nie mogąc połapać o co może mu chodzić - No wiesz Vanessa dam będzie i myślałem, że bardziej zrobisz się na no wiesz... na siebie, a nie meliniarza z pod spożywczaka - wskazał kciukiem za siebie. Ciężko było cokolwiek zauważyć jednak przez zasłony. Wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy następnie zrezygnowany kierując się do łazienki.
Przebrałem się w wygodne ubrania, umyłem zęby, ułożyłem włosy - co zawsze zajmuje mi najdłużej - a następnie musiałem się ulotnić, gdyż hyung zaczął robić się poddenerwowany i zagroził mi, że jeśli nie wyjdę to kolejnym razem nie wypuści Coco na siku, a co zrobi rano na moim łóżku to będzie mój problem. Dlaczego ja boje się tego psa! Wszedłem do pokoju. Pisnąłem wysoko i uciekłem do salonu, gdy tylko usłyszałem szczekanie za sobą, ubrania porzuciłem niepoukładane na moim niepościelonym łożu... Ech agresywna psina. PO drodze kiedy przeskakiwałem na dół co drugi schodek natknąłem się na lidera, nucącego coś pod nosem, po czym uśmiechając się w moją stronę
CZYTASZ
Oh boy... || Jackson Wang ||
Fanfiction- Musisz być pewnie ta nową pisarką czy jakoś tak - machnął drugą wolną ręką przed swoja twarzą z pewnym siebie uśmiechem. W ogóle nie przypominał tego kolesia, na którego wpadłam jakieś 5 minut temu. Objął mnie delikatnie w pasie, dokładnie skanują...