Jackson ' pov
Obudziłem się wcześniej od blondynki, która niewinnie leżała w swoim łóżku i smacznie spała. To był miód na moje serce w szczególności po nocy... Po nie prrzespanej nocy i grzecznie spaliśmy od rana , a nie to co myślicie zboczuchy. Teraz jedynie czego się boję to, że skrzywdze ją w jakikolwiek sposób, ponieważ... Kłamałem. Nie zerwałem z Shelby, pocałowała mnie, a jak uciekł, bo tak nie umiem, nic na siłę tylko z prawdziwe uczucia. Spojrzałem z powrotem na Vanessę, która powoli się budziła. Poszedłem do szafki, na którą położyłem swoją koszulkę. Co jak co, ale absa to jej z miłą chęcią pokaże. Uśmiechąłem się mimowolnie zdając sobie sprawę z moich myśli.
Wzrok przeniosłem na swoje trzęsace się dłonie. Jak ja mam grać na dwa fronty? Przydzę się nawet o tym myśleć, jestem potworem, że zamierzam tak grać, ale muszę inaczej Lee zniszxzy moje życie, a Shelby życie zielonookiej. Oparłem czoło o szafkę w kolorze cappuccino, biorąc głęboki wdech i wydech.- Jackson? Idziesz już? - usłyszałem zaspany głos kobiety, która w uroczy sposób zaczęła przecierac oczy. Pokazała mi się bez makijażu bez skrępowania, uznaje to za dobry znak. Odwróciłem się ciałem w jej stronę, wymuszając uśmiech na swojej twarzy. Poszedłem do łóżka, a następnie obejmując jej głowę ucałowałem jej czoło. Blondynka cicho się zaśmiała, po czym przygryzła wargę.
- Oczywiście, że nie. Czekałem aż moja księżniczka się obudził - mrugnąłem okiem, delikatnie czochrając ją po czubku głowy. Jej uśmiech momentalnie znikł, a pojawiło się nienawistne spojrzenie. Uniosłem pojedynczą brew do góry, gdy zaczęłam je poprawiać - Poza tym dziś niedziela i pomyślałem, że może gdzieś pójdziemy na spacer do restauracji albo na lody co ty na to? - siadłem na kolana blondynki, na co delikatnie podskoczyła, a ja zatrzepotałem rzęsami jak typowa diva. Vanessa przekręciła oczami z uniesionymi kącikami ust.
- Z miłą chęcią pójdę gdzieś z moich chłopakiem, a w szczególności na randkę - w ten sposób wstałem z jej delikatnego ciała, a oczy zwiększyły się o dwa rozmiary. Jaki ja jestem głupi, przecież my nie byliśmy na żadnej randce! Aish, ja to naprawdę jestem jak Emipeteusz myślący do tyłu - _-.
- Matko Vanessa przepraszam cię! Miałem zabrać cię na randkę wcześnie, ale ze mnie ciołek - otwartą dłonią uderzyłem się w czoło, plasnęło głośniej niż się tego mogłem spodziewać. Dziewczyna zabrała moją dłonią z czoła, a następnie kciukiem zaczęła gładzić zewnętrzną część dłoni z delikatnym uśmiechem. Brawo Jackson! Powinieneś pisać poradniki jak się zbłaźnić przed własną dziewczyną i takie wiecie trylogie czy coś.
- Nie musisz mnie przepraszać, dla mnie każda chwila spędzona z tobą to coś w rodzaju randki - powiedziała nieśmiało patrząc na nasze dłonie, a od czasu do czasu zerkając na moją twarz. Ach ta jej słodka niewinność z jednej strony mnie tylko nakręca, ale z drugiej hamuje, nie wiem jak to inaczej wyjaśnić. Miło przynajmniej z jej strony, że nie jest na mnie zła czy coś chociaż jakbym teraz powiedział, że ją oszukuję to... nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Dziewczyny parę razy mówiły mi o tym, że jest bardzo wrażliwa, że jak jej coś zrobię to mnie powieszą za... diamenty i te sprawy. Jak ja jestem głupi... przecież ona mi tego nie wybaczy.
- Ale to nie to samo - naskoczyłem na nią tak, że tym razem usiadłem na nią rozkrokiem, na co delikatnie wzdrygnęła zaskoczona - Jako dżentelmen i chłopak najlepszej dziewczyny na świecie powinienem dawać jej to co najlepsze dlatego zapraszam cię dzisiaj wieczorem na kolację, która ja stawiam i nie słyszę, że na pół - dodałem kiedy usłyszałem jak dziewczyna nabiera do ust powietrza aby zaprzeczyć, ale mój dynamiczny charakter i zarazem męska dumna mi na to nie pozwala.
- Okej niech ci będzie panie mężczyzno - dodała gładząc mnie po rozczochranych jeszcze włosach, bawiąc się nimi, zakręcając je wokół palców i powiem wam, że nawet fajne to. Tak dla ścisłości.
CZYTASZ
Oh boy... || Jackson Wang ||
Fanfiction- Musisz być pewnie ta nową pisarką czy jakoś tak - machnął drugą wolną ręką przed swoja twarzą z pewnym siebie uśmiechem. W ogóle nie przypominał tego kolesia, na którego wpadłam jakieś 5 minut temu. Objął mnie delikatnie w pasie, dokładnie skanują...