Rozdział 19

335 42 4
                                    

Tak wkurzonej Angie jeszcze nie widziałam... W sumie nic dziwnego, znamy się zaledwie dwa dni. Jestem jednak prawie pewna, że nigdy nie widziałam osoby tak wkurzonej jak ona. Złość biła od niej falami. Szybko znalazła się przy Elicie. Stanęła obok Mike'a.
-Czy możecie mi wytłumaczyć co się tu stało?-spytała na pozór spokojnie, ale jej głos ociekał gniewem.
-Co ty tu robisz Angie?-spytała piskliwym głosem Hanna.-Zasłaniasz mi słońce, a to źle wpłynie na moją cerę-w jej głosie dało się wyczuć pretensje. Angie zacisnęła pięści.
-No chyba sobie jaja robisz-warknęła z oburzeniem, po czym złapała Hannę za włosy i ściągnęła z kolan Mike'a- i żeby to był ostatni raz, kiedy siedzisz na kolanach mojego przyjaciela!
-Co ty wyprawiasz?-syknął Mike. Teraz już cała sala patrzyła na Angie, ale jej to nie przeszkadzało. Tak jakby była w swoim żywiole. Uśmiechnęła się złowieszczo.
-Dbam o twoje narządy płciowe - puściła mu oczko.-Nie wiadomo jakie choroby przenosi ta dziwka-Hanna otworzyła szeroko usta i z oburzeniem szarpnęła za włosy Angie. Czyn może i wymagał odwagi, ale był niezwykle głupi. Dłoń Angie z impetem wylądowała na twarzy Hanny. Dziewczyna cofnęła się parę kroków, Angie złapała moje "jedzenie" i wylała całą papkę na twarz Hanny. Blondynka pisnęła i szybko wybiegła ze stołówki. Niektórzy zaczęli skandować imię Angie, inni w ciszy przyglądali się powstałemu zamieszaniu. Zauważyłam też, że niektórzy chłopcy nawet zbierali zakłady.
Mike chciał coś powiedzieć Angie, ale ona go popchnęła i minęła. Stanęła na ławce.
-Angie co ty robisz?-pisnęła szatynka siedząca przy Alexie.
-Nie twój interes Aurelio.
-Jak to nie mój interes? Czym mam się interesować, jak nie tym co ty aktualnie odpierniczasz?-spytała ze złością Aurelia.
-No nie wiem-Angie udała, że się zastanawia-Może tym z kim na ostatniej imprezie spał twój chłopak?-zapytała z wrednym uśmieszkiem. Aurelia otworzyła usta ze zdumienia. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw.
-Dobrze wiem, że z nikim nie spał. Kłamiesz-warknęła i wstała. Brunetka tylko uśmiechnęła się tajemniczo.
-Tak myślisz?-uniosła kpiąco jedną brew-To zapytaj braciszka-Aurelia spojrzała na Alexa, a ten miał dziwną, zbolałą minę.
-To prawda?-Alex uciekł wzrokiem-I nic mi nie powiedziałeś?-spytała, a w jej oczach zabłysły łzy. Szatynka szybko wybiegła z sali, a Angie patrzyła na nią z góry.
-Czy jest ktoś jeszcze kto chciałby mi przeszkodzić?!-na sali nastała cisza. Nikt nie śmiał się nawet poruszyć. Dziewczyna uśmiechnęła się z satysfakcją i po chwili stała na stole.
-Witam wszystkich! Jak zdążyliście zauważyć wróciłam tutaj. Większość z was dobrze mnie zna, a ci którzy nie wiedzą kim jestem, niech lepiej dla własnego dobra szybko się dowiedzą.-przesunęła wzrokiem po całej sali- Gdy wyjechałam zostawiłam w tej szkole porządek. Niestety z tego co widzę wszystko się zepsuło i trzeba będzie od nowa pokazać wam co i jak.-obróciła się wokół własnej osi-Myślę, że wszyscy którzy mnie znają, wiedzą iż to ja jestem królową tej szkoły. Jeśli ktoś ma z tym jakiś problem lepiej żeby zgłosił się teraz-nikt nawet się nie poruszył. Zaśmiała się złowieszczo.-Tak też myślałam. Kontynuując. Ten stolik na którym teraz stoję należeć będzie do Elity w składzie: Ja, Kris, Rosemary, Mike i Alex. Reszta póki co pozostanie na starych zasadach. Mam nadzieję, że nie będę zmuszona drugi raz zrobić takiej rozpierduchy jak dziś. Pamiętajcie, że wszystko zależy od was-uśmiechnęła się słodko-A i jeszcze jedno. Wasza królowa wreszcie wróciła!-wyrzuciła ręce do góry, a uczniowie zaczęli klaskać. Część skandowała jej imię. Angie zeszła ze stołu i usiadła na ławeczce. W stołówce zapanowało poruszenie. Spojrzałam na Kris, na której twarzy wymalowany był szok. Coś czułam, że miałam podobną minę.

**********************

Do domu wróciłam z natłokiem myśli. Weszłam do swojego pokoju i postanowiłam odrobić lekcje. Oczywiście nie było to łatwe ze względu na chaos, który panował w mojej głowie. Na szczęście wreszcie udało mi się to zrobić. Do naszego spotkania miałam jeszcze trzy godziny, więc postanowiłam zejść coś zjeść.
Gdy znalazłam się na dole pierwszą osobą jaką zauważyłam był Jared, który przeszukiwał szafki.
-Co ty robisz?-spytałam podejrzliwie. Odwrócił się i uśmiechnął do mnie.
-Szukam...-zamyślił się-Zapasowych kluczy-zmarszczyłam brwi. Dobrze wiedziałam, że to kłamstwo. Nie miałam pojęcia co Jared kombinował, ale wzbudzał moje podejrzenia. Dla pewności postanowiłam, że od dzisiaj będę zamykać swój pokój na klucz.
-Są w przedpokoju-wzruszyłam ramionami. Chłopak pokiwał głową i podziękował mi.

Na moje szczęście Jared niedługo później się zmył, a ja mogłam spokojnie przygotować się do wyjścia.

Równo o 22 byłam pod domen. Czekałam około pięciu minut na pojawienie się czarnej wilczycy. Szła od strony lasu z dumnie uniesioną głową. Nie spieszyła się

~Na co czekasz? Chodź za mną ~ rozległo się w mojej głowie. Spojrzałam na wilczycę i posłusznie zbliżyłam się do niej. Już po chwili razem biegłyśmy przez las, bez problemu pokonując wszelkie przeszkody. Odnosiłam wrażenie, że Angie znała okoliczne lasy. W sumie kiedyś tu mieszkała, więc nic w tym dziwnego. Szybko zbliżyłyśmy się do niedużego wodospadu. Angie bez zawahania przeskoczyła kurtynę wody, ja po chwili zrobiłam to samo. Znalazłyśmy się w dość sporym ciemnym pomieszczeniu. Brunetka zmieniła postać i zapaliła pochodnie, które przymocowano do ścian jaskini. Teraz mogłam zobaczyć, że pomieszczenie było skromnie umeblowane. Stała tam stara sofa, która chyba mogła służyć za łóżko, szafka pełna książek i dwa zamknięte kufry. Na środku na podłodze leżał wypłowiały dywan, a pod jedną ze ścian było miejsce na palenisko. Ktoś nawet pofatygował się i nazbierał już drewna.
-Witam w mojej kryjówce, Rosemary-powiedziała z uśmiechem i rzuciła się na sofę-Naturalnie rozgość się-z jej twarzy zniknęło całe to wyrachowanie i obojętność. Teraz była niczym zwyczajna nastolatka. Takiej jeszcze jej nie widziałam. Szczerze mówiąc ciężko mi było za nią nadążyć. Co chwilę zmieniała sposób bycia.

Westchnęłam i usiadłam na dywanie.
-Wiem, że najprawdopodobniej cię skręca z ciekawości, więc słucham. Pytaj śmiało, postaram się odpowiedzieć na twoje pytania.-skinęłam głową i przełknęłam ślinę.
-Kim jesteś? Tylko powiedz dokładnie. Nie chcę kolejnej wymijającej odpowiedzi.
-Tym samym kim ty jesteś. Wilczycą z Instynktem Zabójcy-puściła mi oczko, po czym wstała i otworzyła skrzynię.
-Jakim cudem wchodzisz do mojego umysłu?-spytałam. W tym czasie Angie wyjęła jakiś nóż i ostrzałkę. Opadła na drugi kufer i rozpoczęła ostrzenie noża.
-To bardzo prosta, a zarazem przydatna umiejętność. Mamy ją zapisaną w kodzie genetycznym. Każda z nas to potrafi. Jest to tylko kwestia treningu-oznajmiła nie przerywając ostrzenia broni.
-Nauczysz mnie tego?-zaśmiała się.
-Jeśli tylko będziesz chciała-pokiwałam głową. Tym razem nad pytaniem zastanawiałam się dłużej.
-Kim jest dla ciebie Mike?
-To skomplikowane - westchnęła. Odłożyła broń i chwyciła kolejny nóż.
-Skomplikowane to są związki na Facebook'u-westchnęłam, a ona zachichotała-Macie to samo nazwisko-zauważyłam.
-Owszem, ale nie doszukuj się w tym zbyt dużego pokrewieństwa. Jesteśmy po prostu z jednego klanu. Co prawda stara legenda mówi, że wszyscy z klanu Star'ów pochodzą od jednego mężczyzny, ale ja bym w to nie wierzyła.-wzruszyła ramionami, wracając do ostrzenia noża.
-Więc jakie są wasze relacje?
-Kiedyś byliśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi, ale coś się stało-chciałam zapytać, ale mi przerwała-Nie pytaj i tak nie powiem ci o co chodzi. To sprawy wewnątrz klanu, nie powinnaś się nimi interesować-skinęłam głową. Miała rację.
-Czemu potraktowałaś tak dzisiaj Aurelię?-to pytanie nurtowało mnie od samego początku-Czemu inaczej zachowujesz się w tłumie, a inaczej teraz? Czemu jesteś dla nich taka ostra?-uśmiechnęła się.
-To strategia-zamrugałam nic nie rozumiejąc.-No wiesz, jak pokażę im się ze złej strony to nikt nie zauważy kiedy stracę kontrolę. Na dodatek nie wiem czemu, ale im bardziej ich gnoję tym bardziej oni pragną mojego towarzystwa. Dziwna ta filozofia tłumu-wzruszyła ramionami-A co do Aurelii to trochę mnie wkurzyła, ale wykorzystałam też okazję. Alex najpewniej nigdy by jej nie powiedział, a ta dziewczyna nie zasługuje na to by trwać przy boku zdradzieckiej żmii.
-A tak w ogóle czemu wyjechałaś?
-Na to pytanie odpowiem ci kiedy indziej, okej?
-Okej. W takim razie czemu wróciłaś?-rozpromieniła się.
-Czekałam aż zadasz to pytanie-wyznała- Wróciłam ze względu na ciebie. Postanowiłam nauczyć cię panowania nad Instynktem, tak jak dawniej pewna osoba nauczyła mnie.
-Kim była ta osoba?-spytałam marszcząc brwi.
-To była twoja matka...

_________________________________________________________________________

No hej!
Kolejny rozdział postaram się dodać jutro, albo dzisiaj :D Zobaczymy jak będzie z czasem, bo nie mogę też zaniedbywać drugiego konta ;)

Standardowo proszę o komentarze

No i... DO NASTĘPNEGO! :*

Instynkt ZabójcyWhere stories live. Discover now