Prolog

158 42 5
                                    

Podobno stara miłość nie rdzewieje. Gorzej, kiedy wybranka serca wyzna, że nigdy nie kochała, lecz ta informacja nie dotrze do umysłu. Chore uczucie musiało doprowadzić do jeszcze większego chaosu, przez co dziewczyna znienawidziła adoratora jeszcze bardziej.

Jednak on wkrótce zrozumiał. Pozwolił odejść królowej swego serca. Z bólem, lecz musiał to zrobić.

Dziecięce zauroczenie.

To minie, mówili.

Ale nie. Nie zapomniał. Kochał jeszcze bardziej.

A kiedy ona wróciła, nadszedł czas, aby odzyskać tego anioła. Tym razem z klasą. Z dystansem. Spokojem, opanowaniem, rozsądkiem.

Dzisiaj nic go nie powstrzyma...

— Ej, ty! — Stanley wyjrzał przez okno, po czym rzucił pilotem od telewizora w stronę piętnastoletniego Gideona. — Wynocha!

Białowłosy schował się w najbliższych krzakach, mając nadzieję, że starszy Pines go nie rozpoznał. Zerknął na okno pokoju bliźniaków, z którego dochodziło słabe już światło.

— To jeszcze nie koniec, przyjaciele... Au, ała! — pisnął, odrzucając na bok wiewiórkę z kawałkiem jego rękawa w pyszczku. — Co robisz? To Gucci!

_______________________

 Może małe wyjaśnienia?

 Pomysł na to ff powstał w sumie przez moją padakę pod rozdziałem Portretu, którego autorem jest D_M_Williams
Sama nie wiem, jak, ale w jakiś sposób wyszło na to, że będziemy pisać to razem (umieramzeszczęścia)

Ten mini-mini prolog jest w całości dziełem Dennisa, a ja nie miałam serca czegokolwiek tu dodawać, czy zmieniać. Przecież jest idealny, czy ktoś zaprzeczy? (nawet nie próbujcie)

 Właściwie takie śmieszkowe ff skupione na Gideonie i jego miłości

(spokojnie, rozdziały będą dłuższe)

Pryzmat || GFWhere stories live. Discover now