88.

1.7K 202 111
                                    

Harry wrócił ze spotkania ze swoim adwokatem koło jedenastej trzydzieści. Być może skończyliby wcześniej, gdyby ów mężczyzna nie okazał się okropną gadułą. Chociaż oczywiście Styles nie ma zamiaru narzekać. Polubił Eda tak szybko, jak tylko się poznali.

Wiedział, że w tym czasie Mike ma zamiar pójść na jakąś imprezę, dlatego był zaskoczony, kiedy wchodząc do mieszkania, zastał drzwi otwarte.

- Mike? Jesteś tu? - Woła lekko zdziwiony. Jego syn przeważnie starał się unikać spędzania czasu w domu. Harry zaryzykowałby nawet stwierdzeniem, że Gordon częściej bywał u swoich przyjaciół lub na próbach zespołu, niż w ich mieszkaniu.

- Nie ma mnie. - Mówi nieco bełkotliwie głos jego syna. Harry idzie więc w tym kierunku i zastaje chłopaka siedzącego w ciemności salonu. Drzwi balkonu są otwarte, powodując, że do środka dostaje się zimne, styczniowe powietrze, jednak Mike'owi nie wydaje się to przeszkadzać. Głowę opiera na chłodnej szybie i co jakiś czas podnosi do ust papierosa, by móc się zaciągnąć.

- Nie miałeś być teraz na jakiejś imprezie? - Pyta starszy, na co otrzymuje jedynie wzruszenie ramionami. Mężczyzna nie wie, czy powinien zapytać o to, co takiego chłopak wyprawia. Jednak widząc jego zbolałą minę, tylko drapie się niezręcznie po głowie. - Emm, no dobrze. Cóż, będę w mojej sypialni, gdybyś czegoś potrzebował. Na przykład, nie wiem, swetra? Jest trochę zimno.

Gordon ignoruje go dalej, więc Styles po prostu rusza w kierunku korytarza. Kiedy ma już wyjść z salonu, słyszy ciche słowa syna.

- Nienawidzę tego, wiesz? Czuję się jak ostatni frajer.

Harry podnosi swoją brew ku górze, wciąż pozostając niepewnym.

- Chcesz porozmawiać, czy coś?

- Jasne, że chcę. Mieszkam tu pieprzone cztery miesiące i dopiero teraz przyszło Ci to do głowy? - Warczy nastolatek, czym totalnie zaskakuje Stylesa. Mężczyzna czuje się teraz jak najgorszy ojciec świata. - Usiądź tu tato i po prostu ten jeden pieprzony raz nie uciekaj.

Czterdziestolatek robi więc to, czego żąda jego pierworodny. Siada w swoim drogim garniturze na zimnej podłodze w salonie i wciąż nie może wyjść z szoku. Michael nigdy nie wydawał się zainteresowany rozmową bądź spędzaniem czasu z nim. Najwyraźniej teraz wypił wystarczająco, by w końcu powiedzieć to, co miał na myśli.

- Chyba się zakochałem. - Mówi student, nawet nie patrząc na swojego ojca. Tak naprawdę po prostu potrzebował kogoś, komu mógłby to powiedzieć. Fakt, że trafiło na jego rodzica to czysty przypadek.

- Umm... To chyba dobrze, prawda? - Pyta starszy. Do tej pory nie miał nawet pojęcia, że Mike jest kimś zainteresowany.

- Nie do końca. - Gordon zaciąga się ostatni raz, a następnie wyrzuca peta przez balkon. Zaraz później wyciąga jednak nową paczkę i odpala papierosa dla siebie, przy okazji częstując też Harry'ego. - Widzisz, to nie jest uczucie odwzajemnione.

Chłopak jest zirytowany sam sobą. Czasem myśli, że jest całkiem silny i może poradzić siebie bez Tomlinsona u swojego boku. Wie, że ich historia nie ma prawa skończyć się szczęśliwie.

A jednak wciąż sięga po swój narkotyk zwany Louisem. Robi to ponieważ nigdy tak naprawdę nie chciał przestać.

- Moje serce łamie się w każdym momencie, kiedy nie jesteśmy razem. Wiem też, że nie mam nic do powiedzenia w tym temacie, bo nic nie leży w moich rękach. - Wyznaje smutnym głosem. - Ale są też dobre chwile. Kiedy w końcu mnie zauważa. Kiedy pozwala mi trzymać się w ramionach, kiedy całuje mnie tak, że wszystko przestaje mieć znaczenie.

Expensive || Larry ✔Où les histoires vivent. Découvrez maintenant