Trzecia owca

21 5 0
                                    

To była kolejna, prawie nieprzespana noc. Wydawałoby się, że wszystko jest tak jak zawsze, lecz ten poranek zdecydowanie różnił się od innych.

Kiedy Jimin otworzył oczy, do jego nosa dotarł przyjemny, pobudzający jego brzuch zapach kawy oraz jedzenia. Czuł na sobie jakiś ciężar, ale jedno spojrzenie na miękką burzę włosów wystarczyło, by te prawie zwłoki zidentyfikował jako Jungkooka. Chłopak zasnął na jego kolanach, w tej samej pozycji, co podczas drzemki w środku czekania, aż światło w mieszkaniu naprzeciwko zgaśnie.

Salon wyglądał, jakby przeszedł przez niego huragan. Huragan w postaci szóstki chłopaków, którzy zawitali w progi jego mieszkania, jednak była to myśl pozytywna. Dobrze wpływająca na jego umęczoną duszę.
Oprócz ich dwójki w pomieszczeniu nie było nikogo, tylko kocyk w jednorożce leżał porzucony gdzieś pod kanapą. Do jego uszu docierały dźwięki żywej konwersacji, przerywanej co jakiś czas śmiechami lub cichymi okrzykami. Ogólnie wśród gości Jimina panował radosny nastrój. Zgadywał, że znajdowali się w kuchni, skąd też by mógł przypłynąć niebiański zapach śniadania. Park wiedział jednak, że nie może sobie pozwolić na zbyt wiele. Nie chciał wyglądać gorzej niż już wyglądał.

- Jungkook, obudź się - powiedział cicho do ucha nastolatka, potrząsając jednocześnie jego ramieniem. - bo wrzucę cię do wanny.

Groźba, wypowiedziana spokojnym głosem, podziałała, bo chłopak w mig zerwał się z kolan hyunga i, choć nie do końca rozbudzony, pognał do łazienki, by wstępnie się ogarnąć i nie dać szansy na spełnienie niecnych planów Jimina. Ten tylko zaśmiał się cicho na głupotę przyjaciela i ruszył w stronę hałasów, sprawdzając po drodze godzinę i swój wygląd. Była siódma, a on nie wyglądał aż tak tragicznie, patrząc na warunki, w których spędził noc.

Mógł wyjść do ludzi i mieć nadzieję, że nikt nie spojrzy na niego z obrzydzeniem.

Wiedział, że w takiej sytuacji zamknąłby się w pokoju, by pozbyć się smutku w postaci łez.

Westchnął cicho i ruszył w dalszą drogę. Przystanął w progu, z uśmiechem spoglądając na radosne miny piątki chłopaków. Włosy mieli rozczochrane, ubrania pogniecione, twarze zmęczone, lecz humor im dopisywał.

- Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie. - do jego uszu doszedł głos Jina, który szykował śniadanie. - Rozgościłem się trochę.

- Nie przeszkadza mi to. - posłał mu jeden ze swoich uśmiechów, co starszy odwzajemnił.

Seokjin jako jedyny wyglądał, jakby dopiero co spędził dwie godziny w łazience, szykując się. Możliwe, że była to prawda, ale Jimin w to wątpił. Kim chyba już tak miał, że niezależnie od sytuacji wyglądał bardzo dobrze. W przeciwieństwie do Parka.

- Jiminie! - dotarł do nich krzyk Jungkooka, który po chwili pojawił się na korytarzu, mając na sobie bokserki i szlafrok właściciela mieszkania. - Pożycz mi coś, proszę.

Wlepiał przy tym proszące spojrzenie swoich dużych oczu w hyunga, który tylko westchnął na to i machnął ręką, by poszedł za nim. Młodszy wyszczerzył zęby w podziękowaniu i ruszył z nim do sypialni.

- Tylko góra, czy dół też chcesz? - dopytał Jimin, otwierając szafę.

- Góra. Jestem prawie pewien, że twoje spodnie byłyby na mnie za krótkie. - odparł ze śmiechem Jungkook.

- Ha ha ha, bardzo śmieszne. - mimo sarkazmu, uśmiechnął się na to. Jeon uwielbiał się nabijać z jego niewielkiego wzrostu.

Park pogrzebał trochę wśród ciuchów i w końcu wyciągnął kilka, które pasowałyby na jego przyjaciela. Wyższego, bardziej umięśnionego, z szerszymi ramionami przyjaciela, trzeba dodać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 01, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

midnightWhere stories live. Discover now