Rozdział 8.

551 49 4
                                    


Zbliżały się zawody Winter Cup dla drużyn męskich. Obiecałam Daiki'emu, że będę mu kibicować, więc zdobyłam pozwolenie od trenerki, by był tymczasowym dodatkowym menagerem drużyny Sei'a i zdobywać informacje o nowych zagraniach, które mogłybyśmy wykorzystać w przyszłości. Nie tylko od damskich drużyn możemy się uczyć, prawda? W ten sposób legalnie zwolniłam się z lekcji, które potem będę musiała nadrobić i posiedzieć nad nimi trochę czasu, jednak byłam pewna, że ta decyzja mi się opłacała.

- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał mnie , pojawiając się nagle znikąd przy moim boku.

- Dobrze, a jak z tobą przed meczami? - spytałam w zamian, uśmiechając się lekko.

- To będzie dla nas pestka. Gramy przecież mecze odkąd pamiętam, więc zawody to dla nas nic stresującego, jakby było to dla ciebie naturalne.

- Wiem o czym mówisz. Tęsknię za starą drużyną z Ameryki. Mecze z nimi były niezapomniane.

- Ale teraz masz nową drużynę - próbował mnie rozweselić. - No i jeszcze pewnie nie raz się z nimi spotkasz!

- Tak - przytaknęłam. - Dziękuję, Hayama-san.

- Oi! - Usłyszeliśmy głos Sei'a z przodu. - Kotarō nie podrywaj mojej siostry.

- Oczywiście, że nie, kapitanie! - Chłopak zasalutował, prostując się jak struna.

Zaśmiałam się. Sei-chan czasami był bardzo słodki, gdy był o mnie zazdrosny. Tak, wiem. Byłam jego jedyną prawdziwą rodziną, przecież nie uznawaliśmy ojca za naszego krewnego. Był dla nas tylko jakimś autorytetem, którego musieliśmy słuchać. Od dzieciństwa, gdy zmarła matka, mieliśmy tylko siebie. Czasami myślę, że sprawiłam Sei'owi wielki ból, wyjeżdżając do USA, pomimo że rozmawialiśmy ze sobą prawie każdego wieczoru. Musiał się czuć samotny... Spojrzałam na jego plecy. Przepraszam, Sei. Kiedyś ci to wynagrodzę. Obiecuję. Będę najlepszą siostrą, jaką tylko mógłbyś mieć.

Gdy dotarliśmy na miejsce, drużyna Sei'a postanowiła zostawić swoje rzeczy w szatni, więc dałam Sei'owi swoją torbę, mówiąc mu, że idę się trochę rozejrzeć. Zerknął na mnie podejrzliwie, wiedząc, że kłamię, jednak nie zrobił z tym nic, tylko odwrócił się i podążył do szatni.

Gdy tak przemierzałam boisko, przypominając sobie nasze zawody Inter High zauważyłam drużynę Seirin wchodzącą do pomieszczenia. Ah... Więc jednak zakwalifilowali się do Winter Cup, pomimo porażki w Inter High? Musieli się nieźle poprawić. Wśród nich dostrzegłam Kuroko, o którym opowiadał mi mój brat. Widmowy Gracz... Szósty z Pokolenia Cudów, ale czy naprawdę? Każdy z pozostałej piątki z łatwością zablokuje jego zagrania, gdy wie do kogo ten poda. Poza tym w czasie wspólnej gry w gimnazjum przyzwyczaili się do jego obecności, więc będą widzieć go na boisku.

- To ty! - Usłyszałam, gdy już odwracałam się, by wrócić do Sei'a i pozostałych. - To ty byłaś na tamtym meczu!

- Jesteś bardzo spostrzegawcza - rzuciłam z sarkazmem, odwracając się do szatynki, która była chyba trenerką Seirin. - Więc? Czemu trwonisz mój cenny czas? Mów.

- Nie przedstawiłaś mi się wtedy. Znasz Aomine Daiki'ego - jednego z Pokolenia Cudów i jest to podejrzane jak dla mnie. Do tego jesteś w Rakuzan, w drużynie koszykówki, a wasza drużyna wygrała Inter High, chociaż nigdy o tobie nie słyszałam. Musisz też znać...

- Toshiko! - ktoś przerwał jej wypowiedź. - Toshiko! - W moją stronę biegł Hayama.

Wszyscy spojrzeli w jego stronę i dostrzegając dres Rakuzan High, wyprostowali się, a w ich oczach dostrzegłam podziw. Cóż... Liceum Rakuzan zawsze było postrzegane jako bogowie, a może raczej jako potwory.

- Tak, Hayama-san? - zapytałam, odwracając się w jego stronę.

- Akashi-san cię woła - odpowiedział, zatrzymując się przy mnie.

- Powiedz mu, że wrócę na ceremonie otwarcia - odpowiedziałam mu spokojnie, chcąc dokończyć rozmowę z szatynką.

Jego oczy rozszerzyły się, gdy usłyszał moją odpowiedź.

- Chcesz żeby mnie zabił? - spytał całkiem serio. - Dostałem zadanie, żeby cię przyprowadzić, jeśli wrócę bez ciebie...

- Tak, tak... Wiem - odparłam. - Dokończymy tę rozmowę później - rzuciłam do trenerki Seirin i ruszyłam z Hayamą do wyjścia.

- A więc znasz też Akashi'ego?! - zawołała za mną, jednak jej nie odpowiedziałam, gdyż odpowiedź była chyba oczywista.

Time to return | Kuroko no Basket Fanfiction ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz