Rozdział 2

20 2 1
                                    

Hermione POV

Dziewięć dni. Tyle przebywam już w przeszłości. Tyle czasu minęło odkąd go widziałam. Tyle czasu upłynęło od momentu, w którym mnie tu wysłał. I po co? Straciłam całkowicie chęć do życia. Jedyne co trzymało mnie przy zdrowych zmysłach to ta niewinna istotka, która się we mnie rozwija. Owoc miłości mojej i jego. Nie jestem nawet w stanie powiedzieć jego imienia. Gdy dłużej o nim myślę czuję jak ogarnia mnie ból, zaczyna w sercu i rozpływa się na całe ciało. Nie mogłam sobie pozwolić na taką słabość. To jeszcze się nie wydarzyło. Mogłam temu wszystkiemu zapobiec. Mogłam zapobiec śmierci nie tylko jego, ale też wielu innych ludzi.

- Dostał już list z Ministerstwa, Panno Granger – powiedział Albus Dumbledore, patrząc na mnie przenikliwym wzrokiem. Potrząsnęłam głową, wpatrując się w błonia, nie dotknięte wojną. Wciąż nie mogłam przywyknąć do tego dyrektora. Niby to wciąż Dumbledore, ale jednak nie zupełnie ten, którego znałam. Tamtego Dumbledore'a już nie ma.

- Wiedzieliśmy, że do tego dojdzie, dyrektorze – powiedziałam. Nawet dla mnie mój głos zabrzmiał niesamowicie słabo i bez życia. Podskoczyłam ze strachu, słysząc cichy trzask i odruchowo sięgnęłam po różdżkę.

- Panienki herbata – powiedziała Lolita. Skrzatka, którą przydzielił mi Albus. Nie wiem co bym bez niej poczęła. Pewnie umarła z głodu i pragnienia, bo to właśnie ona pamiętała o moich posiłkach i wmuszała we mnie jedzenie. Była słodka i kochająca, przypominała mi trochę o Zgredku. Go też mogę uratować.

- Dziękuję Lolito – uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam herbatę, opatulając bardziej kocem. To tu przebywałam większość dnia, na parapecie swojego dormitorium, wpatrując się na błonia. To mnie odprężało. To było jak przypomnienie, że wszystko złe co się stało... Jeszcze się nie wydarzyło.

- James wpadł w szał. Całymi dniami szuka Hermiony Granger. Był tu nawet u mnie i pytał czy nie znam nikogo takiego – powiedział Albus, kiedy Lolita zniknęła. Skrzywiłam się słysząc imię, które padło z ust dyrektora i potrząsnęłam głową.

- Nie chcę, żeby mnie znalazł. Niech pan coś wymyśli, błagam – powiedziałam z rozpaczą. Nie wiem czy zniosłabym jego widok.

- Panno Granger... Hermiono... - powiedział ciepło, siadając naprzeciw mnie. Ze łzami w oczach spojrzałam na niego, mając nadzieję, że zmiękczę go i jednak zgodzi się trzymać moją obecność w sekrecie.

- Błagam. Niech pan powie mu, że.. Że ten list to zwykły żart, podróbka – załkałam, nie mogąc powstrzymać dłużej płaczu.

- Wiesz, że podrobienie tego listu, tej pieczęci jest niemożliwe. On musi poznać prawdę – powiedział. Mogłam słyszeć w jego głosie troskę i ciepło, ale jego słowa sprawiły mi ból. Wiedziałam jednak, że ma rację.

- Dobrze... Ale nie chcę, aby poznał całą prawdę – powiedziałam cicho.

- Co masz na myśli moja droga? – zapytał ostrożnie. Westchnęłam głęboko i spojrzałam mu w oczy.

- Nie chcę, aby wiedział w jakim celu naprawdę mnie tu przysłano – powiedziałam twardo i choć widziałam wątpliwości w oczach Albusa, wiedziałam, że mnie posłucha. Był to jedyny sposób, abym spotkała się z Jamesem.

***

- Dobrze się czujesz? – zapytał Albus. Kiwnęłam głową trzymając się za usta. Teleportacja w trakcie ciąży nie była mądrym posunięciem.

- Tak. Nic mi nie jest, już przechodzi – powiedziałam drącym głosem. Staliśmy przed drzwiami znanego mi domu w Dolinie Godryka. Wiedziałam, że muszę się spotkać z nim, ale nie wiedziałam, że będzie to tak szybko. Zaledwie wczoraj rozmawiałam o tym z Albusem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 25, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PaktWhere stories live. Discover now