Rozdział czternasty

282 25 1
                                    

„I wszystko mi jedno, ty to tylko przeszłość"

Dni mijały naprawdę szybko i zanim wszyscy się obejrzeliśmy, Domen naprawdę kończył osiemnaście lat. Był piątek, czwartego czerwca, a ja stałam przy moście, obserwując powoli chowające się za horyzontem słońce. Byłam zdenerwowana tak mocno, że aż trzęsły mi się ręce. Nagle poczułam delikatnie oplatające mnie w pasie ręce i odwróciłam się w uścisku, na oślep całując obejmującą mnie osobę.

- No ładnie, panno Lovsin. A gdybym to nie był ja? – zachichotał Cene.

- Nie żartuj sobie, czułam twoje perfumy już kiedy wychodziłeś z auta – powiedziałam, przytulając się mocno do chłopaka. – Bardzo się denerwuje.

- Spokojnie, kochanie. Jakby nie patrzeć, to tylko moi rodzice, nie jakieś potwory – zaśmiał się Prevc, na co przewróciłam oczami.

- Zobaczymy, jak będziesz się czuł, gdy będziesz poznawał moich rodziców.

- Na pewno nie będę taki zestresowany jak ty – powiedział, ale zauważył, że to zdenerwowało mnie jeszcze bardziej i westchnął. – Możemy po prostu się stamtąd zmyć i spędzimy miły wieczór tylko we dwoje.

- Domen by nam tego nie wybaczył, obiecałam mu to przyjście, a ja naprawdę chcę poznać twoich rodziców. Po prostu boję się tego, co o mnie pomyślą – odparłam, a Cene złapał moją dłoń i delikatnie pociągnął w stronę samochodu.

Otworzył drzwi białego audi r8, a ja zaśmiałam się, przypominając sobie moją minę, kiedy chłopak pierwszy raz przyjechał do mnie swoim samochodem. Zakochałam się w tym aucie od pierwszego wejrzenia, a Cene śmiał się, że zależy mi na tym cacuszku bardziej niż na nim samym. Chłopak jednak bardzo się mylił, ponieważ ostatnio zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem w nim zakochana. Nie byłam jeszcze gotowa, aby powiedzieć te najważniejsze słowa, jednak Prevc był już teraz nieodłącznym elementem mojego życia. Ciągle się poznawaliśmy, byliśmy ze sobą dopiero miesiąc, ale on po prostu wtargnął w moje ciemne życie i sprawił, iż nabrało ono kolorów. Coraz częściej zapominałam o przeszłości, o swoich demonach i śmiałam się, nie czując już samotności w całej tej barierze mojego umysłu.

Cene wsiadł za kierownicę, jednak nie ruszył od razu. Złapał moją dłoń, patrząc mi prosto w oczy.

- Jesteś wspaniałą osobą, dlatego nie wiem, czemu obawiasz się opinii moich rodziców. Pokochają cię, tak jak ja – rzucił mimochodem, a moje serce mocniej zabiło. – Jeśli jednak mieliby jakiś problem z zaakceptowaniem ciebie, nie będę na to patrzył. Pewnie, będzie w porządku, jeśli się polubicie i będę się bardzo z tego cieszył, bo to znacznie ułatwi sprawę wszystkich spotkań rodzinnych, ale jeśli nie będziecie mogli się jakoś zaakceptować i porozumieć, to po prostu ograniczymy z nimi kontakt. Słuchaj, jesteś najlepszym co mnie życiu spotkało. Nigdy nie byłem najlepszy w mówieniu o uczuciach, chcę, żebyś po prostu wiedziała, że jesteś dla mnie naprawdę ważna – zakończył, ciągle patrząc w moje, teraz załzawione, oczy. Mocno go przytuliłam, cicho dziękując za każde słowo.

W końcu ruszyliśmy w stronę domu rodzinnego Cene, gdzie miała się odbyć impreza urodzinowa Domena. Miało to być kameralne przyjęcie, chociaż rodzice Prevców byli przygotowani na ogromną ilość ludzi i wielką balangę. Cene powiedział mi, że byli oni naprawdę zaskoczeni, kiedy solenizant oznajmił, że z osób spoza rodziny zaprasza tylko mnie i Davida, jednak ulżyło im, iż nie będą mieli pod opieką tłumów nastolatków. Reakcją Petera było tylko głośne parsknięcie.

Obserwowałam, jak chłopak kieruję, gdyż naprawdę kochałam to robić. Widziałam, że każdy kilometr sprawia mu ogromną przyjemność, a on sam wyznał mi, iż prawo jazdy było jego marzeniem już o dziecka, a teraz, gdy już zdobył pozwolenie, uwielbia kierowanie. Nieoczekiwanie dwudziestojednolatek zmarszczył czoło, widocznie mocno nad czymś myśląc.

Seeming paradise | Cene Prevc | zakończoneWhere stories live. Discover now