#6

4 1 0
                                    

   Krok za krokiem. Można kierować swoim życiem jak chcesz, możesz myśleć, że żyjesz jak w bajce, ponieważ jesteś dzieckiem. Możesz być księżniczką, możesz być rycerzem, który ratuje księżniczki. Możesz być kosmonautą, możesz być kosmitą, a także batmanem. Nikt wam tego nie zabroni. Tak było i teraz. Jeden chłopiec wspinał się pod górkę prosto na pewien szczyt, za nim szedł szczeniak, a za szczeniaczkiem szła dziewczynka w podartych spodniach, blond włosach i niebieskich oczach. Jej policzki były zaróżowione ze zmęczenia, ale dzielnie wspinała się.

Nino, dlaczego jak gdzieś wychodzimy musisz mnie tak męczyć, dlaczego zawsze musimy się wspinać? Dobrze wiesz, że dziadek zrobił mi dzisiaj mocny trening i jestem zmęczona. Nie dam rady — powiedziała oddychając ciężko. Szczeniak jak na potwierdzenie jej słów szczeknął groźnie, ale ciemnowłosy chłopiec dalej się wspinał. Oboje mieli po siedem lat i zawsze byli widywani we dwójkę. Dziewczynka zawsze starała się dorównać chłopakowi i wchodzić tam, gdzie normalne dziewczynki nie wchodziły.

Och Miracle przymknij się trochę i nie marudź — wyrzucił z siebie i przewrócił oczami dalej brnąc przez krzaki na szczyt stromej górki. Przy końcu już pomagał jej trzymając jej dłoń i wręcz wciągając. Wiedział, że dziadek dziewczynki jest strasznie wymagający i była ona już na skraju wytrzymania, ale wiedział co robi. Po pierwsze pomoże jej to w zdobyciu wytrwałości i większej siły, po drugie prowadził ją do miejsca, w którym zobaczy to, co tak kocha, a czego on nienawidzi. W końcu stanęli przed zaroślami, chłopiec kazał jej zamknąć oczy i pomógł jej przejść przez krzaki. Stanął za nią i pozwolił jej otworzyć oczy. Szczeniak, który był obok nich zaczął szczekać i skakać obok nich.

Dziewczynka otworzyła oczy i wydała z siebie ciche westchnięcie podziwu. Właśnie zachodziło słońce, a miasto, które było zbudowane na zasadzie okręgu właśnie tonęło skąpane w jego promieniach. Blondyneczka kochała to miejsce, ponieważ mieszkała tu od dziecka, to tu poznała pierwszą magię, to tu poznała swojego przyjaciela, to tu bawiła się z tatą. To z tym miejscem wiążą się same dobre wspomnienia i nie ważne jak bardzo jej dziadek będzie męczył ją na treningach dziewczyna nie przestanie marzyć, że to miejsce będzie istnieć na zawsze, że szczęście, które ją obejmuje nigdy nie minie. Oczy lśniły jej tak jakby dostałą milion cukierków, usta cieszyły się jakby dowiedziała się, że zło na świecie przestało istnieć. Po chwili rzuciła się, aby objąć swojego przyjaciela. Dziękowała mu za ten widok, dziękowała mu za kolejne dobre wspomnienia.

Ronnie otworzył oczy i spojrzał na białe chmury, które unosiły się na niebie leniwie popychane przez ciepły wiatr. W tym mieście było zawsze cholernie gorąco. Nie raz były momenty kiedy zamiast zielonych łąk były żółte, uschnięte źdźbła, które były twarde jak słoma. Większość życia w tym miejscu działo się pod wieczór, gdy każdy miał pewność, że nie dostanie udaru. Dobrze wiedział, dlaczego tak jest, ale nikomu tego nie zdradzał. Wspomnienie, które owładnęło jego myśli spowodowało, że z jego wąskich ust wydobyło się przekleństwo. Jakaś matka, która akurat przechodziła obok z dzieckiem spojrzała na niego surowo, ponieważ dziecko zadało pytanie, co oznacza to słowo. Ronnie prychnął i podniósł się do siadu. Wyciągnął paczkę fajek i jedną z nich wsunął między wargi po chwili zaciągając się dymem. Jego szare oczy skierowane były w ciasno zbite drzewa, które w tym roku o dziwo były pokryte zielonymi liśćmi. Nie rozumiał jakim cudem ta strażniczka wylądowała akurat w domu jego przyjaciela. Dlaczego inny kretyn nie mógł dostać jej w swoje łapska. Podświadomie jednak cieszył się, że stało się inaczej, bo będzie mógł mieć na nią oko. Będzie mógł nią kierować... Poczuł szarpnięcie w żołądku, a potem alarm w głowie. Alarm, który mówił: mały kurwiu robisz źle. Ucisk, który mówił: staczasz się i stajesz się jednym z nas. Nie rozumiał, dlaczego nadal miał te wszystkie cechy strażników, skoro sam już dawno przestał nim być. Spojrzał na wyświetlacz telefonu, gdzie widniało powiadomienie o nowym esemesie, który otrzymał około godziny temu. W końcu zmusił się, aby ją odczytać. Treść wiadomości była krótka i treściwa. Miał przyjść do Saia, bo ten tego chciał. Podniósł się i poczuł alarm, aby tego nie robił i szarpnięcie, które pchało go wręcz do domu jego przyjaciela. Ruszył.

Potwory spod ŁóżkaWhere stories live. Discover now