Znów się spotykamy

19 1 0
                                    

Jazda konno dłużyła się przez te ulewe, której wichura mogłaby przewrócić jedno z większych drzew przy drodze. Spojrzałam na niebo, które mieniło się pięknymi odcieniami błękitu, pomarańczu oraz różu, słońce zniknało nam zza wielkimi górami. Spojrzałam z niepokojem na towarzyszy. Droga, którą przebliśmy wymagała sporego wysiłku przez przywrócone na ziemie konary przydrożnych pomniejszych drzew. Wszyscy byli wykończeni podróżą.

- Mistrzyni daleko jeszcze? - Powiedziałąm spoglądając z nadzieją w stronę czerwono włosej kobiet - Zbliża się wieczór.

Niebieskie oko Mistrzyni skierowało się na moją niewielką osobę i chyba zrozumiała o co mi chodzi. Kiwneła głową, po czym zatrzymała swojego konia. Patrząc na nie rozumiejące twarze pozostałych zaczęły powoli dawać znaki ogromnego zmęczenia.

- Rozkładamy się tutaj! - Zakomendowała z powagą - Nie możemy jechać na razie dalej.

Z ostatnimi słowami spojrzała na mnie i delikatnie się usmiechnła zsiadając ze swojego dumnego brązowego ogiera, a następnie przywiązała go do pobliskiego drzewa. Wszyscy zaczęli się pałętać i plontać pod nogami, by tylko zdążyć rozłożyć namiot i jak najszybciej ułożyć się do snu, ja jednak wolałam, by w końcu zaniechano wojen na terenach, które leżą na naszych granicach.

- Księżniczko? Tam jest nasz namiot - Maltria wskazała na jedno z licznych schronień.

W odpowiedzi kiwnełam głową, a kobieta odeszła zostawiając mnie z natłokiem myśli w głowie. Patrzyłam, jak niebieska suknia Maltri znika w naszym namiocie. Westchnęłam cicho i podeszłam do pobliskiej skały i usiadłam na niej. Uniosłam wzrok na płaszcz nocy, który dziś zamiast pięknych migoczących gwiazd wraz z księżycem ukazywał przeogromną nieprzeniknioną przez nikogo czerń. Wyglądało jakby ten kawałek świata został zapomniany przez przodków, którzy niczym wyrodni rodzice porzucili swoje dziecko przez jego zachłanność do podjęcia władzy za nich.

- Znowu się spotykamy - Stwierdził głos dobiegający zza moich pleców.

Odwróciłam się, a na moje usta wpęznął uśmiech na widok zielonych roześmianych oczu Chabana, który równie, jak ja uśmiechał się szczerze.

- Witaj  - Odpowiedziałam - Jak widać tak.

Naabot mo na ang dulo ng mga na-publish na parte.

⏰ Huling update: Aug 12, 2017 ⏰

Idagdag ang kuwentong ito sa iyong Library para ma-notify tungkol sa mga bagong parte!

Podróż ku nadzieiTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon