Rozdział 6

644 43 1
                                    


Wysoki dwór wznosił się powoli na horyzoncie, wyglądał samotnie w otaczających go płaskich łąkach. Był zbudowany z czerwono-czarnych kamieni, które odbijały mało światła, jak metafora dla rodziny, która zrobiła bardzo mało żeby zostawić za sobą Ciemne pochodzenie pomimo przekonujących prób.

Harrigan Peverell patrzył na wysokie kamienne gryfony strzeżące bramy, unosząc brew na zadowolony z siebie, zwierzchni wygląd na kamiennych twarzach. Dosięgając drzwi, złapał za złotą kołatkę trzymaną w ustach srebrnego lwa i zastukał krótko trzy razy w solidnie wyglądające drewniane drzwi. Drzwi otworzyły się prawie zanim zdążył cofnąć rękę, mały skrzat domowy pokłonił się nisko i zaskrzeczał, „Witam w Dworze Potterów Lordzie czarodzieju. Mogę zapytać o imię?"

„Lord Harrigan Peverell," oznajmił wchodząc do eleganckiego korytarza, zdejmując czarną futrzaną pelerynę wraz z pasującymi rękawiczkami i podając ją skrzatowi.

Powiedzieć, że był zaskoczony otrzymaniem zaproszenie na lunch z Lordem i Lady Potter było by niedopowiedzeniem. Mogą być potomkami jego rodu jednak wydawało mu się, że Lord Potter był raczej zniechęcony jego wyborem sprzymierzenia się z Ciemnymi rodzinami w Wizengamocie. Co byłoby hipokryzją biorąc pod uwagę, że rodzinę Potter ogólnie ciężko było określić jako Jasną.

„Powiedziano Missy żeby poczekała tu na ciebie," zaskrzeczał skrzat wybudzając go z rozmyślań. „Pójdź za mną Lordzie Peverell."

Harrigan podążył cicho za Missy, rozbawiony jej lekko apodyktycznym zachowaniem. Była dużo bardziej otwarta niż inne skrzaty domowe, które spotkał. 'Mógłby powiedzieć, że jego rodzina to źli czarodzieje' zaskrzeczał głos w jego głowie. Potrząsnął lekko głową, zirytowany na te małe rzeczy, które słyszał co jakiś czas.

Mijali właśnie przestronny pokój, który najwidoczniej był zajęty co można było określić przez ciche głosy z niego dobiegające, kiedy jeden szczególnie głośny powiedział, „Missy! Właśnie miałem cię wezwać, ale skoro już tu jesteś, skocz do kuchni i przynieś nam przekąski."

Missy odpowiedziała, „Zrobię to za chwilkę, młody panie. Ja-„

„Missy! To co robisz jest mało ważne! Zajmie ci to dwie sekundy żeby zrobić co nakazałem."

„Ja eskortuję kogoś żeby spotkał się z twoim oj-„

„Kumple mojego ojca mogą poczekać Missy!"

Ten moment Harrigan wybrał na wtrącenie się żeby zatrzymać dziedzica Potter'ów przed zrobieniem błędu i obrażeniem go.

„Nie jestem jednym z 'kumpli' twojego ojca Dziedzicu Potter," powiedział spokojnie stając tuż za skrzatem.

W pokoju siedziało trzech młodych mężczyzn, jeden z nich był oczywiście następcą Potter'a, odziedziczył niechlujne włosy i konieczność noszenia okularów. Kolejny był widocznie spokrewniony z Orionem Black, Harrigan był w stanie wydedukować, że był to Syriusz Orion, najstarszy syn. Ostatni był całkowicie niewyróżniający się poza parą bursztynowych oczu.

Oczy dziedzica Potter spoczęły na jego dłoni i pierścieniu Lordowskim po czym rozszerzyły się i wymamrotał, „Przepraszam mój Lordzie. Nie byłem świadomy, że podążasz za Missy. To może poczekać."

„Powiedz mi Dziedzicu Potter, czy kuchnia jest bardzo daleko stąd?"

„Nie proszę pana, tylko kilka drzwi dalej."

„Więc dlaczego nie pójdziesz i nie weźmiesz przekąsek własnymi dwoma rękami?" kontynuował z przekąsem, „Mieszkam sam w mieszkaniu z jednym skrzatem i nawet ja nie wzywam go po każdą najdrobniejszą rzecz. Pomaga mi to utrzymać figurę oraz wyćwiczyć trochę samodzielność i cierpliwość."

Twarz następny Potter zaczerwieniła się i powiedział, „Powinniśmy tak zrobić mój Lordzie. Przepraszam za prawie ukradzenie twojego przewodnika."

W momencie kiedy odchodzili Harrigan zawołał, „Dziedzicu Black, możesz raczej zechcieć aktualnie przeczytać listy od ojca niż od razu palić je lub wyrzucać. Bardzo za tobą tęskni i czasy się zmieniły, szczególnie wraz ze śmiercią Lady Black."

Syriusz zesztywniał, odwrócił się do Harrigana i powiedział, „Skąd wiedziałbyś cokolwiek o mojej rodzinie Lordzie Peverell?"

Harrigan uniósł brew, przynajmniej jeden z chłopaków rozpoznał jego pierścień. „Jestem politycznym sprzymierzeńcem i znajomym twojego ojca. Dlaczego karzesz go i swojego młodszego brata który kocha cię i podziwia?"

„To, mój Lordzie, nie jest twoją sprawą. Dobrego dnia." Syriusz pokiwał głową, obrócił się na pięcie i odszedł. Jego przyjaciele podążyli za nim rzucając w stronę Harrigana ostrożne spojrzenie.

Lord Peverell, nie mogąc nic na to poradzić, uśmiechnął się lekko, zadowolony z wyniku krótkiej konwersacji. Zgadywał, że Syriusz tak się zachowa. Jego rozmowa z Orionem na ten temat udowodniła, że chłopak jest ostrożny aż do tego stopnia, że może wydawać się niemiły. Jednak całym powodem rozmowy było sprawienie żeby młody Black zaczął zastanawiać się nad rodziną i to udało mu się osiągnąć.

Było to trudne, szczególnie z formalnym wydźwiękiem rozmowy. Jeżeli chociaż jeden z chłopaków zapytał o jego imię, Harrigan mógłby zapytać o ich, lecz oni posługiwali się jego tytułem, przez co sam musiał przystać do oficjalnych tytułów. Etykieta czysto-krwistych była czasem strasznie sztywna.

Kontynuował podążanie za Missy z lekkim uśmiechem, cały cel jego wizyty osiągnięty jedną krótką rozmową.


Black FortunesDonde viven las historias. Descúbrelo ahora