#1 Brooklyn

283 7 0
                                    

Zaspana spojrzałam na telefon. Omal nie dostałam zawału widząc, że jest prawie ósma. W momencie zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Nie miałam pojęcia, czy pierwsze zabrać się za mycie zębów, czy czesać włosy. Spojrzałam w lustro nad umywalką. Tak, zdecydowanie oglądanie The Originals do drugiej w nocy nie było dobrym pomysłem, szczególnie kiedy na następny dzień masz iść do nowego liceum. Jasna cholera, miałam jakieś dziesięć minut, żeby dotrzeć do przystanku autobusowego. Założyłam soczewki kontaktowe w kilka sekund. Nie zdążyłam nawet zrobić jako takiego makijażu, tylko przejechałam tuszem po rzęsach i machnęłam pomadką usta. Nowe koleżanki mnie za to zlinczują. W poprzedniej szkole, z której musiałam się przenieść, bo standard nie odpowiadał mojemu tacie dziewczyny patrzyły na ciebie, jak na potwora, jeśli nie miałaś na sobie przynajmniej jednej warstwy tapety. 

Śpiesząc się zarzuciłam na siebie podkoszulek z nike oraz spodnie z wysokim stanem. Ponieważ była już prawie zima na górę narzuciłam płaszcz i ponownie spojrzałam w lustro. Super, wyglądałam jak kolejna tumblr girl, tyle że bez grubych brwi i kresek na pół czoła, ale może dzięki temu uda mi się łatwiej wtopić w tłum. Chwyciłam telefon, po czym wsunęłam go do tylnej kieszeni spodni po czym zbiegłam na dół z nadzieją na to, że Collin nie pojechał jeszcze do pracy. Jak się jednak okazało, mojego brata nie było. Nie myśląc zbytnio porwałam klucze z blatu i wybiegłam na zewnątrz. Truchtem ruszyłam w stronę przystanku. Mijałam kolejne ulice aż w końcu za rogiem spożywczaka ujrzałam bus ruszając z przystanku. Nie miałam szans już go dogonić. Sprintem zaczęłam machać rękami.

- Ej! Czekaj! - krzyknęłam. - No błagam - jęknęłam zwalniając i poddając się. Spóźnić się już pierwszego dnia? No nieźle Brook! Wspaniale!  Starałam się uspokoić i zacząć racjonalnie myśleć. Może jeździ jeszcze jakiś inny autobus w stronę Harving Nissen High? Albo tata zawiezie mnie na za dwie lekcje, kiedy wstanie, żeby zawieźć Mike'a? Byłby zły, że się spóźniłam, ale...

Wtedy obok mnie zatrzymało się czarne ferrari. Odsunęłam się od krawężnika myśląc, że to na pewno jakiś pięćdziesięcioletni zbok, chcący mnie porwać. Szyba po chwili zjechała w dół, a ja zobaczyłam za nią chłopaka o nieco przydługich, czekoladowych włosach. W ustach żuł gumę i wyglądał na dość podejrzanego typka.

- Podwieźć Cię? - spytał uśmiechając się dziwacznie. Normalnie, kategorycznie odpowiedziałabym, że nawet nie ma takiej opcji, ale teraz byłam w ciemnej dupie, a koleś miał auto i baceballówkę z logiem mojej nowej szkoły. Widząc, że stoję trochę jak wmurowana spojrzał na mnie marszcząc brwi.

- Jasne, jeśli możesz - powiedziałam, w głębi duszy wiedząc, że to totalnie nie rozważne i głupie. Może i był uczniem szkoły, ale zawsze mógł mnie wciągnąć w jakieś krzaki.

- To wsiadaj - powiedział wskazując głową drugą stronę drogi. Obeszłam auto i otwarłam niepewnie drzwi, po czym wskoczyłam na siedzenie. Bardzo chciałam nie żałować tej decyzji. Zapięłam pas. Brunet zmierzył mnie uważnie wzrokiem od góry do dołu.

- Nigdy Cię tu nie widziałem - powiedział wciskając pedał gazu, po czym z szarpnięciem ruszyliśmy.

- Jestem nowa... W zasadzie to mój pierwszy dzień - powiedziałam starając się być jak najbardziej naturalna, bo nie chciałam, żeby już od pierwszego dnia mnie obgadywano.

- Rzadko kiedy ktoś przenosi się dwa miesiące po rozpoczęciu roku - skomentował zerkając to na mnie, to na drogę, a ja przeklęłam w myślach osobę, która stworzyła sportowe auta. To jechało stanowczo za szybko.

- Popatrz, bywają wyjątki - zaśmiałam się.

- William - wyciągną do mnie rękę, a ja ją uścisnęłam.

Or Nah? | A. Wellinger | C.  SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz