✥ Rozdział 22.

290 65 13
                                    

Gdy tylko Jin położył Jandi na materacu, dziewczyna otworzyła oczy i posłała mu smutne spojrzenie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy tylko Jin położył Jandi na materacu, dziewczyna otworzyła oczy i posłała mu smutne spojrzenie. Choć nie ujrzała na jego twarzy tak dobrze jej znanej pogardy, w głowie usłyszała jego brutalne słowa: Jesteś słaba. Nigdy nie potrafiłaś o sobie decydować. Najpierw rodzice układali ci życie, potem Joon".

W obecnej sytuacji nie mogła udawać, że było inaczej. Jin miał rację i nie zamierzała dłużej temu zaprzeczać. Dopóki w pełni nie zaakceptuje niektórych rzeczy, nigdy nie wyjdzie ze skorupy i nie zdoła zemścić się na Nations Group za zniszczenie jej życia. Czy było w tej chwili coś ważniejszego?

– Wiem, że jestem żałosna. Nie musisz mi tego uświadamiać. – Chciała wstać, ale Jin ponownie usadowił ją na materacu. Zaskoczona spojrzała w jego nienaturalnie błękitne oczy, niczego nie rozumiejąc. – Nie powinnam być przy spotkaniu z twoją bandą? Wydawało mi się, że musimy znaleźć sposób na zmiecenie Nations Group z ziemi.

– Xiumin próbuje odzyskać dowody. Dopóki tego nie zrobi, reszta ma chwilę odpoczynku.

Skinęła na znak zrozumienia i czekała aż Jin zostawi ją samą. W końcu nie miał powodu, by marnować czas na tak żałosną osobę, jak ona. Mimo to, usiadł naprzeciwko na chłodnej podłodze i zaczął strzelać kośćmi u palców. Zachowywał się naprawdę dziwnie.

Postanowiła skorzystać z tej magicznej chwili i faktu, iż nie była traktowana jak kula u nogi i spytała:

– Dlaczego zabrałeś mnie wtedy do klubu skoro miałeś spotkanie z tą bandą? Im dłużej o tym myślę tym mniej sensowne mi się to wydaje.

– Bałaś się mnie i byłaś... – zamilkł na moment, by kontynuować bardziej stonowanym głosem. Było mu ciężko zapanować nad gwałtownością swojego charakteru – ... rozchwiana emocjonalnie. Nie miałem pewności, że zostaniesz w motelu, gdy dam ci taki rozkaz. Mogłaś uciec i zwrócić na siebie uwagę. Mogłaś wpaść w niepowołane ręce i mnie wsypać. Wybacz, ale tacy ludzie jak ty są zdolni do wszystkiego, a ja nie mogłem dopuścić do choćby najmniejszego błędu. A w klubie byłem w stanie cię kontrolować nawet podczas rozmowy z innymi mutantami.

– Słusznie. Szkoda tylko, że musiałam iść ubrana jak dziwka.

Ku jego zdziwieniu, na twarzy Jandi pojawił się delikatny uśmiech. Sam ledwie powstrzymał się od odwzajemnienia gestu. Nie miał pojęcia co się z nim działo, ale jego uczucia względem Jandi zaczynały się zmieniać. I wcale nie chodziło tu o Dohyuna, który kazał mu się nią zaopiekować. Dohyun nie miał z tym nic wspólnego, przez co Jin zaczynał coraz bardziej bać się tego co działo się w jego sercu.

– Przepraszam za to jak się zachowałam, gdy dowiedziałam się, że jesteś Naznaczonym. Jestem cholerną hipokrytką, ponieważ winię Nations Group za to, że nie traktuje mutantów na równi z ludźmi, a ciebie nazywałam potworem. A przecież też jesteś mutantem. Takim samym jak ja tylko z... ulepszonym ciałem.

Growing Pains ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz