Rozdział 9

1.3K 108 2
                                    

696969696969696969

Hejo, ludzie!

Zanim zaczniemy, mam pewien pomysł.

Myślałam nad tym, żeby otworzyć skrzynkę z promptami, na one shoty. Co o tym myślicie?

6969696969696969

1.06.2015r. - piąty dzień w więzieniu, poniedziałek.

Louis tak jak w inne dni, siedział bezczynnie. Dzisiaj rano, pierwszy raz podczas pobytu w więzieniu, na ścianie wykonał poziomą kreskę, ciągnącą się przez poprzednie, pionowe cztery.

Drzwi do celi otwarły się, a do środka wszedł terapeuta Styles.

- Dzień dobry, Louis. - powiedził optymistycznie Harry.

- Taa, dobry. - powiedział niemrawo szatyn.

- Wiesz jaki dzisiaj jest dzień? - zapytał zielonooki, a Louis spojrzał na niego z uniesioną brwią. - Dzisiaj jest dzień dziecka! - oznajmił wesoło Styles.

- Taa... to pozdrów swoje dzieciaczki. Wiesz, życzenia od mordercy z więzienia. Może w prezencie chcą czyjąś głowę? Albo kości? - Tomlinson mówił kpiącym, gorzkim tonem.

- Oj tam, skończ pieprzyć. Po pierwsze, nie mam dzieci. Nawet żony! Zresztą nie mógłbym mieć. Jak już to męża. - wzruszył ramionami. - A po drugie nie rzucaj takimi czarnymi sucharami, bo zaschnie mi w gardle. - puścił oczko do niebieskookiego.

- Jesteś gejem? - zapytał Louis.

- Z całej mojej wypowiedzi tylko na to zwróciłeś uwagę? Ale tak, jestem gejem. - wzruszył ramionami Harry. - Mam nadzieję, że mnie teraz nie zabijesz. - powiedział z udawanym strachem w głosie.

- Och skończ, Styles. Przecież ci mówiłem, że...

- Tak, wiem. Wyobraź sobie, że cię słucham na sesjach. - przewrócił oczami. - Droczę się tylko.

Zapadła pomiędzy nimi chwila ciszy, która jednak nie była niezręczna.

- Mam do ciebie pytanie. - odezwał się pierwszy Harry. - Czy jest coś co cię rozluźnia? Powoduje, że oczyszczasz myśli i wyładowywujesz złe emocje?

- Kiedyś były to morderstwa, ale zakładam, że nie o to ci chodziło. - wzruszył ramionami Louis. - Ale nie wiem, nigdy nad tym nie myślałem.

- Nie wiem... muzyka? - podsunął terapeuta.

- Słyszałeś? - spojrzał zdziwiony na Harry'ego.

- Być może. Ale masz piękny głos. Nie ma się czego wstydzić. - powiedział z uśmiechem Styles.

- Co ty w ogóle robiłeś tutaj w niedzielę? - uniósł brew szatyn.

- Zapomniałem aktówki. - powiedział obojętnie terapeuta. - jak chcesz mogę dać ci kartki i jakiś długopis, może spróbujesz napisać coś swojego? - podsunął pomysł Harry.

- W sumie, czemu nie. - zgodził się i przyjął wcześniej wspomniane przedmioty. - A co do jednego faktu o mnie...

- Dzisiaj nie musisz. - brunet wszedł mu w zdanie. - wystarczy, że skupisz się na piosence, a ja i tak mam korzyści z dzisiejszej sesji. - uśmiechnął się do niego Styles i chwilę później, niebieskooki był sam w celi.

696969696969

Jeżeli nie przeczytałeś, to u góry jest pytanie 🔝🔝🔝

Do następnego!
LARloveRY

It wasn't a mistake || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz