Rozdział czwarty

175 11 4
                                    

Miała na sobie swoją ulubioną sukienkę od Michaela Korsa. Ambar kochała jej kolor  i krój, w niej czuła się jak księżniczka. Księżniczka w pudrowej sukience. Dziewczyna miała ją na sobie, kiedy obchodziła swoje siedemnaste urodziny. Szła przez skwer, śpieszyła się, ale mimo wszystko postanowiła chwilę zatrzymać się przy fontannie, delikatnie zanurzyła rękę w wodzie. Jej chłód był wybawianiem w taki upalny dzień. Czuła się wolna. Zaczęła tańczyć do melodii rozbrzmiewającej w jej głowie i pomyślała, że wspaniale byłoby mieć przy sobie wrotki. Usłyszała jak ktoś woła jej imię. To mama - pomyślała dziewczyna. Pobiegła  do domu, Lilianna stała na progu z uśmiechem, czekała na nią. 

Ambar z radością zaczęła biec w jej stronę jednak z każdym krokiem czuła, że coś jest nie tak. Im bliżej kobiety była Smith tym jej uśmiech znikał. Dziewczyna czuła jak cały dobry nastrój się z niej ulatnia. Skoro mama jest taka smutna to musiało stać się coś złego. Blondynka dostrzegła, że kobieta trzyma w rękach jej wrotki. 

- Nareszcie jesteś - Zaczęła i rzuciła z odrazą białe wrotki pod stopy Ambar. Podczas upadku jeden z diamentów oderwał się i teraz wesoło skrzył się w słońcu - Wynoś się z mojego życia dziewczyna, nie chce cię znać. Wracaj do Sharon. Tylko ona była tak naiwna, by cię przygarnąć do siebie, ale nie oszukuj się, ona także cię nie kocha. Nikt cię nie kocha - Na słowa dziewczyny by jej nie oddawała Lilianna roześmiała się głośno - A na co ty mi  jesteś potrzebna? Ja mam swoją małą córeczkę obok siebie. ty jesteś niepotrzebna. Nikt cię nie kocha...

- Matteo mnie kocha - Odparła z rozpaczą dziewczyna. Jednak jej świat całkowicie zawalił się, kiedy zza pleców Lilianny wyłonił się Balsano. Dlaczego on nie stanął obok jej?

- To koniec, Ambar - Zaczął Matteo - Ty nie zasługujesz na miłość nikogo. Ja cały czas myślałem, ze cię kocham, ale tylko cię zwodziłem. Tak naprawdę kochałem Lunę. - I wtedy Meksykanka wyłoniła się zza pleców chłopaka, uśmiechnęła się z wyższością i pocałowała jej chłopaka, a ten objął ja i oddał pocałunek. 

- Zabieraj wrotki i wynoś się stąd! - Zawołała Lilianna, a Ambar zaczęła krzyczeć.

Obudziła się zapłakana i rozgrzana. Z wielką ulgą odkryła, że to był sen. Była czwarta rano, ale dziewczyna wiedziała, że już nie zaśnie. Wstała z łóżka i weszła do łazienki. Zdjęła przepoconą piżamę, napuściła wody do wanny i zanurzyła się w niej.

Ciepła woda ukoiła nerwy.

*** 

Cały dzień spędziła z Delfi. I nie myślała o swojej matce. Najpierw dziewczyny wybrały się na szybie śniadania, Delfina zjadła jajecznice, a Ambar sałatkę. Następnie wybrały się na zakupy, gdzie Smith dokupiła nową spódnice do mundurku szkolnego, nową cekinową suknie na konkurs wrotkarski oraz nie myślałam o swojej matce. Następnie przyjaciółki udały się do swojej ulubionej restauracji, gdzie podawali świetne raviolo con uovo. To Matteo sprawił, że blondynka pokochała kuchnie włoską, na ich pierwszą randkę udali się właśnie to tej restauracji. Ambar pamiętała, że Matteo uparł się, żeby Ambar zamówiła właśnie tę potrawę. Wtedy blondynka była oburzona tym, że Włoch jej rozkazuje i miała ochotę wyjść z restauracji, jednak kiedy tylko posmakowała dania złość zamieniła się w radość. Dziś Ambar musi przyznać, że Matteo miał sto procent racji, dziś nie wyobraża sobie życia bez kuchni włoskiej oraz bez swojego kochanego Włocha. 

Ciekawe czy Lilianna też lubi kuchnie włoską? Ambar wyobraziła sobie jak po zakupach z matką zabiera ją do tej restauracji i namawia na zamówienie tego dania, w marzeniach blondynki jej matka jest zachwycona i pyta jak odkryła to danie. Wtedy Ambar opowiedziałaby jej o swoim chłopaku. Zawsze marzyła, by móc się zwierzyć z obaw, trosk i radości komuś bliskiemu, komuś kto po kilku słowach nie powiedziałby, że dostał migreny. Komuś kto by ją kochał. Mogłaby opowiedzieć Liliannie o tym jak bardzo jest zakochana w chłopaku bez narażania się na kpiny i pouczenia o tym, że miłość nie istnieje, że wszystko i wszystkich należy trzymać na dystans oraz, że uczucia i emocje są zgubne i należy je ukrywać i dusić w sobie. Dziewczyna musiała przyznać, ze podziwia swoją chrzestną. Ona starała się otoczyć pancerzem nienawiści i zimna lecz nigdy nie był on zbyt mocny a jedno ukradkowe spojrzenia na Mattea wystarczyło, by ten pancerz się rozpadł. W marzeniach Smith Lilianna nie posiadała takiego pancerza była otwarta i kochająca, jednak rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. 

Dlaczego niemyślenie o matce wymaga tyle myślenia o niej? 

- Wszystko okey? - Zapytała Delfi - Jesteś dzisiaj zupełnie nieobecna.

- Tak, tak - Ambar przyrzekła sobie, po raz szósty dzisiaj, że nie będzie już więcej myślała o Liliannie - Po prostu martwię się przygotowaniami do konkursu...

- Nie macie jeszcze choreografii? - Zapytała z niedowierzaniem dziewczyna - my z Gastonem już wszystko mamy przygotowane. 

- Mamy choreografię, ale zastanawiam się czy nie dodać jakiejś figury - Odparła dziewczyna z uśmiechem - No wiesz, żeby zwiększyć poziom...

- Jeszcze bardziej? - Zapytała ze śmiechem Delfina - Widziałam wasz filmik z próby, który Jazmin wrzuciła na Styl i Szyk. Wiesz mi, Ambar, macie bardzo wysoki poziom. Jak zawsze. 

- Myślisz? - Zapytała dziewczyna i uśmiechnęła się słodko - Wy też jesteście z Gastonem dobrzy. Może nawet wygracie? - Delfi uśmiechnęła się z powątpiewaniem na to stwierdzenie - Moim zdaniem bardzo dobrze jeździ Nico albo Simon tylko, że oni mają beznadziejne partnerki... 

- Tak, zgadzam się - Odarła Delfi - Chociaż luna ostatnio trochę się poprawiła. A właśnie... chyba muszę ci coś powiedzieć o Lunie... - Ambar poczuła jak jej serce przyśpieszyło. Domyślała się co usłyszy, a mianowicie, że Matteo ja zdradza z Luną - Słyszałam jak Luna zaprasza Mattea na randkę i, no wiesz, podrywa go. Oczywiście Matteo nie zgodził się i odszedł, ale jednak wolałam ci o tym powiedzieć.

Ambar miała ochotę zacząć krzyczeć. czyżby jej sen był proroczy i już niedługo nawet Matteo ją zostawi? Chyba blondynka sobie nie zasłużyła na taki los. No oczywiście, dziewczyna nigdy nie była aniołem i wzorem cnót do naśladowania, ale mimo wszystko na miłość zasłużyła.

Prawda?

- Myślę, że Luna chce mieć Mattea przy następnym konkursie - Ambar nonszalancko wzruszyła ramionami udając, że nie rusza jej to - Z nim ma o wiele większe szanse na wygraną. 

- Bardzo możliwe  - Odparła Delfi - Jednak może lepiej mieć na nią oko... 

Ambar przytaknęła i powróciła do myślami do gabinetu Reya a dokładnie do teczki rodziny Valente, Teraz żałowała tego, że nie zerknęła do teczki. Mogłaby znów tam pójść jednak to będzie ostateczność. Nie miała ochoty na wycieczkę do jaskini lwa. Blondynka była święcie przekonana, że ten człowiek jest niebezpieczny i nie lubi jej. lepiej mu się nie narażać. 

- Matteo? - Zdziwiła się Delfi. Ambar odwróciła się tak szybko, ze poczuła ból w karku. Zapewne jeszcze przez kilka godzin nie będzie mogła swobodnie manewrować szyją. 

- Ambar musimy porozmawiać - Zaczął poważnie Matteo - Delfi możesz nas zostawić samych? mój szofer odwiezie cię do domu, dobrze? Czeka na ciebie przed  restauracją. 

- Dobrze - Delfi wstała od stołu pożegnała się z Matteo, uścisnęła Ambar i zniknęła za drzwiami. Matteo dosiadł się do swojej dziewczyny i spojrzał je w oczy. Jedyne co dziewczyna przeczuwała to kłopoty. Oczy chłopaka były poważne, tajemnicze i skupiona na niej. 

- Mam ci coś ważnego do powiedzenia - Zaczął a w głowie Ambar rozległ się donośny wrzask:

Zabieraj wrotki i wynoś się stąd!

Poniżej jasnych lecz wyblakłych światełWhere stories live. Discover now