1. Państwa Osi

214 23 0
                                    


Niemcy jest zły. Świadczy o tym kilka rzeczy:

a) Trzask tekturowych teczek, które uderzyły z impetem o mahoniowy blat stolika.

b) Przekleństwo, które wymknęło się z niemieckich ust, aczkolwiek tutaj Japonia nie ma pewności. Równie dobrze Ludwig mógł wskazywać na tęczę za oknem. Zapewne brzmiałoby to podobnie.

c) Obraz w złoconej ramie przekrzywiony o czterdzieści pięć stopni (dokładnie, Honda sprawdzał). Ludwig przystanął przy nim specjalnie tylko po to, by dopasować go do chaosu panującego w pomieszczeniu.

d) Drzwi wzięte szturmem nie gorzej niż Dunkierka w 1940 roku.

e) Znajoma cisza, jaka zapadła w pomieszczeniu po jego wyjściu.

Tutaj kończy się lista, którą Japonia zapisuje spokojnie w małym notesiku. Z namysłem stuka końcówką długopis o górną wargę. Reszta krajów wydaje się raczej skonfundowana. Dopiero Włochy przerywa ciszę.
- Pójdę z nim porozmawiać - mówi spokojnie.

Japonia bezszelestnie wychodzi za nim. Wystarczy zamknąć drzwi i rozmowy w gabinecie ożywają. Kłótnia nabiera sił. Honda zatrzymuję się na chwilę, odnosząc wrażenie, że ktoś (możliwe, że Anglia) właśnie rzucił w kogoś innego kubkiem (możliwe, że we Francję). Dudniący śmiech Rosji, który dochodzi zza zamkniętych drzwi w następnym momencie, ostatecznie motywuje Japonię do zostawienia Zachodu samym sobie.

Zresztą Feliciano narzuca zaskakujące jak na niego tempo.

Odnajdują Ludwiga w pokoju hotelowym. Z niewielkiej lodóweczki pod biurkiem zniknęło jedno piwo. Kapsel leży samotnie na uprzątniętym stoliku. W powietrzu pachnie piwem. Feliciano otwiera okno, a Honda nastawia wodę na herbatę.

- Skończeni idioci - kwituje sytuację Niemcy, pociągając z butelki solidny łyk goryczkowego napitku. Siedzi na łóżku oparty o stertę sztywnych od krochmalu poduszek.
Japonia, który za idiotów uważa większość świata z Europą i Ameryką na czele, milczy uprzejmie. Włochy, nieco mniej delikatny, wybucha śmiechem.

- Ludo, mogłeś oszczędzić przynajmniej te drzwi - zauważa, przysiadając na wysokim parapecie. Zza otwartych okien słychać hałas ulicy – samochodów przekrzykujących się w korku.

Niemcy rzuca Włochowi spojrzenie człowieka zmęczonego życiem. W odpowiedzi Feliciano uśmiecha się promiennie. Ludwig wydaje z siebie głuchy jęk.

- Proszę, nie dzisiaj - mamrocze, wyraźnie pokonany.

- Musisz tam wrócić, Ludo.

- Nie mam po co tam wracać. Czy ja proszę o tak wiele? Jeden dzień spokoju, tak? Bez francuskiej defenestracji, żartu o angielskich brwiach i Ameryki, który w połowie istotnej rozmowy pęka cholerny balon z gum.

- Ludo...

- Balon z gumy! - Niemcy wyrzuca ręce do góry, rozchlapując nieco piwa na białą pościel. Żal, widoczny w jego jasnych oczach jest wręcz przejmujący.

Włochy wzdycha.

Japonia spokojnie zalewa trzy zielone herbaty, nie widząc potrzeby strzępienia języka. Ten jeden moment, gdy na spotkaniu Ameryka zadławił się zbyt szybko pochłanianymi frytkami wydał mu się nawet zabawny.

- Ludo, musisz być cierpliwy, sì? To przecież nic nowego... - zaczyna ponownie Feliciano spokojnie, cicho i ostrożnie.

Ludwig patrzy na niego z miną męczennika.

- I właśnie to jest najgorsze - podsumowuje, zgrzytając zębami.

Japonia łowi fusy senchy na metalowym siteczku o drobnych oczkach. W milczeniu podsuwa kubek Włochom. Niemcy wciąż męczy się z piwem, choć złotego trunku szybko ubywa z butelki.

- A potem ludzie się dziwią, że wywołałem Wojnę Światową, jak inaczej można z nimi wytrzymać? Zero dyscypliny, jakiegokolwiek poszanowania zasad, dzieci w piaskownicy, przerzucające się grabkami! Na dodatek Anglia zbił ostatnio mój ulubiony kubek. - Niemcy robi krótką pauzę, po czym wzdycha cierpiętniczo. - I nawet nie trafił.

Włochy klepie Ludwiga pocieszająco w szerokie plecy.

- Moim trafił - zapewnia skwapliwie.

Niemcy wygląda, jakby miał szczerą ochotę wyskoczyć przez okno.

Japonia sączy spokojnie herbatę.

- Nie wracam tam - oznajmia kategorycznie Ludwig. Ton głosu ma zdecydowany, usta zaciska w wąską linię. Butelka opada z hukiem na komódkę. To gest, który zazwyczaj kończy wszystkie dyskusje.

Oprócz tych z Włochami.

Japonia dyskretnie wrzuca kapsel do kosza na śmieci.

- Wracasz, Ludo. I to zaraz. No już, nie możesz przecież pozwolić, żeby cię pokonali!

- Już raz mnie pokonali.

- Luuudo!

- I żadnego Ludowania, mam na imię Ludwig do cholery! - Niemcy marszczy groźnie brwi. Włochy odpowiada niewinną miną skonfundowanego szczeniaka.

Niemcy odwraca wzrok. Pierwsza widoczna rysa w jego postanowieniu. Feliciano wygrał. Honda podsuwa Niemcowi kubek z zieloną herbatą.

- Więc wrócisz tam? - pyta uradowany Feliciano.

- Może - burczy pod nosem obraz rozpaczy i nieszczęścia, Bundesrepublik Deutschland.

- Ale bez czołgu, Ludo.

Ludwig wydaje się niepocieszony.

- Ludo, żadnych czołgów. To źle działa na twoje ciśnienie.

- Przede wszystkim oni źle działają na moje ciśnienie - uściśla Niemcy. Po krótkiej pauzie dodaje: - Nawet żeby ich nastraszyć?

- Przede wszystkim nie będziemy ich straszyć. - Feliciano uśmiecha się ciepło. - No, może troszeczkę. Fratello Francia zawsze tak zabawnie na to reaguje.

Japonia uśmiecha się kącikiem ust.

- Powiadomię resztę - mówi, odstawiając pusty kubek.

Tak po prawdzie pomysł z czołgiem nie wydawał mu się znowu taki zły.

15 WyzwańWhere stories live. Discover now