(Belgia - Laura Maes
Holandia - Jayden Van Laren
Luksemburg - Gabriel Diederich)
Bawili się kiedyś na szerokim placu hiszpańskiego alkazaru, skryci w cieniach rozłożystych liści palm. Powietrze pachniało słodko lawendą i akacjami, a ponad nimi rozbrzmiewał łopot barwnych ptasich skrzydeł. Laura chichotała radośnie, biegnąc za Gabrielem po meandrujących, wąskich ścieżkach ogrodu. Jayden obserwował ich z boku, ukryty w gęstwinie krzewów, pokrążony we własnych myślach. W przerwie od zabawy zajadali się soczystymi brzoskwiniami, które wypełniały kutą w złocie misę.
- Jak myślicie, kiedy dorośniemy? - spytał nagle Jayden.
Gabriel spojrzał na niego pytająco, a Laura z namysłem.
- Wszystko w swoim czasie - odparła, wzruszając ramionami.
Jayden zacisnął usta.
- To zbyt długo - mruknął. - Musimy szybko dorosnąć.
- Po co? - spytała Laura. W jej pytaniu wybrzmiało rozbawienie. - Mamy czas, Jayden.
Gabriel przyjrzał się swoim dłoniom, małym i pulchnym.
- Tu jest dobrze - zadecydował w końcu. Rodzeństwo spojrzało na niego zaskoczone. - Mi tu jest dobrze, to po co dorastać - dodał z przekonaniem, podnosząc głowę.
Laura zachichotała i podała mu kolejną brzoskwinię. Jayden westchnął i wyrzucił przed siebie obgryzioną pestkę.
Gabriel zatopił zęby w słodkim miąższu.
Belgia i Holandia byli dorośli. Stali naprzeciwko siebie jak dwa ponure cienie, patrząc obojętnie w dobrze znane twarze. Ona w kwiecistej sukni o bufiastych rękawach, z talią podkreśloną gorsetem. On w czarnym surducie i wysokim cylindrze, którego nie zdjął na przywitanie.
Gabriel nadal był dzieckiem, małym i pulchnym o dużych, jasnych oczach, uczepionym nogi brata.
Już zapomniał, który z nich faktycznie był starszy.
- Zastanowiłeś się? - spytała Belgia, mrużąc kokieteryjnie zielone, obce oczy.
Holandia zacisnął usta, stukając nerwowo palcami o gładką gałkę srebrnej laski.
- Nie sądzę, by było nad czym - odparł wreszcie chłodno, nie patrząc na siostrę.
Jego twarz także była obca - surowa.
Gabriel obserwował całą tę scenę z cienia ich wysokich sylwetek. Zadzierał głowę, okrągłym spojrzeniem przesuwając pomiędzy rodzeństwem, czując jak drżą słabnące pod nim nogi. Pulchne palce kurczowo zaciskał na połach długiego surduta, gdy próbował zrozumieć, o czym rozmawiają starsi.
- Nie możesz go zachować tylko dla siebie. To egoistycznie. - Belgia miała melodyjny, głęboki głos. Potrafiła przekuć słowa w leniwy, koci pomruk. Wyeksponowaną, długą szyję muskała strusimi piórami wachlarza trzymanego w dłoni.
- Przyszłaś tylko to mi powiedzieć? - Głos Holandii był niski, a każde słowo zdawał się rzeźbić w lodzie.
Gabriel cofnął się z lękiem. Tęsknił za ciepłem i słodyczą brzoskwiń, w gardle czuł jednak tylko gorzki posmak przekwitłych jagód.
- Przyszłam zobaczyć mojego brata.
- Nie chciałem cię zobaczyć.
- A ja nie mówiłam o tobie.
Ciężka, nieprzyjemna cisza zawisła w powietrzu. Gabrielowi coś przewróciło się w żołądku. Chciał uciec, choć nogi miał jak z waty. Zrobił kolejny, niepewny krok wstecz.
Belgia i Holandia nawet na niego patrzyli.
Następny ruch był ciężki, ale już pewniejszy. Gabriel pociągał nogę za nogą po chłodnej, marmurowej posadzce.
- Wystarczy Walonia, tobie zostawię resztę - powiedziała Belgi zza kurtyny białych piór. - Tak będzie lepiej.
- Zastanowię się nad tym - mruknął Holandia.
Gabriel oparł się ścianę, gdy zakręciło mu się w głowie. Żółć podeszła aż pod same gardło.
- Mamy czas, Jayden - odparła z rozbawieniem Belgia.
Żadne z nich nie zauważyło, gdy Luksemburg zaczął biec.
______________________________________________________________________________
Kalendarium:
1. 1830 rok - rewolucja belgijska, Belgia oddziela się od Holandii.
2. 1831 rok - konferencja w Londynie, propozycja podziału Luksemburga.
3. 1838 rok - Wilhelm Orański ostatecznie podpisuje traktat dotyczący podziału Luksemburga. Luksemburg traci połowę ludności i 2/3 swojego terytorium.
4. Z rodziną wychodzi się lepiej na zdjęciach.