Powrót do szkoły

278 44 11
                                    

Ale wyrwijmy się ze szponów porywającej przygody, aby powrócić do spokojnego bytu szkoły w Rivendell.

Kili od rana przechadzał się po korytarzu z dumnie uniesioną głową. Namaszczony przez swego, guru stylu i szamana rapu Boromira na tymczasowego następcę, czuł, że ma świat u stóp. Nie pomagały słowa starszego brata, który raz po raz próbował przywrócić go do rzeczywistości, przypominając o odrobieniu pracy domowej, posprzątaniu pokoju czy wypraniu bielizny.

Szedł właśnie do miejscówki ich gangu. Właśnie otwierał drzwi, gdy ktoś po drugiej stronie wpadł na ten sam pomysł, tylko zrobił to z większym impetem, trafiając nieświadomego krasnoluda w twarz.

- I pamiętajcie! Szefa nie ma, ale trzymamy się kodeksu! - wykrzyczała wysoka, rudowłosa elfka, nie zwracając uwagi na krzywdę wyrządzoną Kiliemu i patrząc w głąb miejscówki.
- Ej co ty, co ty! - krasnolud szybko zebrał gardę i przybrał pozycję bojową. - To mnie wielki brat pobłogosławił na swego następcę!

Ta panna Tauriel od początku kręciła się przy ich dowódcy i Kili od razu zwęszył, że chodzi o zgarnięcie prestiżu mistrza, ale dopóki on, dzielny wojownik i wspaniały przyjaciel Boromira (jak lubił się nieśmiało nazywać, gdy szefa nie było w pobliżu) czuwał, w życiu nie pozwoliłby na taką zniewagę.

Elfka jakby dopiero po chwili zorientowała się, że ktoś do niej mówi. Rozejrzała się teatralnie, po czym spojrzała w dół i wytężyła wzrok.
- O to ty kurduplu - powiedziała lekceważąco.

Kili poczuł, jak cały gotuje się ze złości.

- Zabraniam ci tak do mnie nawijać! To mnie nasz cesarz mianował swoim następcą! Dopóki nie wróci z wyprawy to ja rządzę zaprzęgiem ziom czaisz?
Jego oponentka jednak prychnęła pogardliwie śmiechem.
- Stary, o czym ty do mnie taklujesz. Toż mnie nasz czołowy przedstawiciel wyznaczył, aby zająć się jego ludem!

Krasnolud i elfka spojrzeli po sobie nagle, jakby coś se uświadomili. Kili pierwszy odzyskał głos i wyciągnął z kieszeni komórkę.

- A co ty wykręcasz krasnalu? - Tauriel spojrzała na niego podejrzliwie.
- Tak być nie może wykręcam numer do szefa, toż jakiś żart - powiedział nerwowo krasnolud, grzebiąc w telefonie.
- Sam jesteś żart. Myślisz, że Pan Boromir wziął ze sobą komóreczkę? Nie rozumiesz, o co chodzi brachu. Wielki umysł czcigodnego wpadł na plan, którego nasze nędzne mózgi nie potrafiły od razu pojąć! Ta jego nawijka przed odejściem. To test.
- Test? Ale ja już mam trzy w tym tygodniu - przeraził się Kili.
Tauriel nie odpowiedziała. Czuła to samo przerażenie, a nawet większe, bo miała trzy testy i jedną zaplanowaną niezapowiedzianą kartkówkę, jednak nie dała się ponieść nerwom.
- Albo pociągniemy ich razem, albo musimy rozstrzygnąć ten spór w inny sposób - powiedziała złowieszczym przyciszonym głosem.

Kili przytaknął. Dobre pięć minut mierzyli się wzrokiem. Tauriel strzeliła palcami u rąk, a krasnolud nie pozostał dłużny i zrobił to samo z łokciami. Napięcie prawie sięgało zenitu.

- Do fontanny! - krzyknęła elfka i rzuciła się pędem po korytarzu. Kili zdenerwowany ruszył za nią i chociaż wiedział, że nie ma z nią szans, wpadł na iście czaderski pomysł.

Szczęśliwym trafem, woźny Smeagol, który zwykle latał po korytarzach z wózeczkiem i codziennie trzy razy mopczył podłogę, zniknął gdzieś parę dni temu i żeby pozbyć się uciążliwego smrodu śmieci, nauczyciele podjęli jedyny słuszny krok, i otworzyli w całej szkole okna aż do jego powrotu.

Kili skorzystał z okazji i z bijącym sercem zboczył z wyznaczonej trasy i wyskoczył przez okno wprost na dziedziniec. Dla mistrza. Dla guru. Te myśli, że robi to ku chwale swojego prekursora rapu, dodały mu skrzydeł.Z ulgą wylądował na jednym z przechodzących uczniów. Faramir spieszący akurat na stołówkę, runął pod ciężarem Kiliego i jęknął głucho.

Krasnolud wiedział jednak, że do osiągnięcia wielkości ofiary są niezbędne. Zebrał się szybko i już miał dobiegać do fontanny, gdy zza roku wyłoniła się postać elfki. Zmierzyli się spojrzeniami i ruszyli do fontanny.

Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Słyszeli każdy oddech. Każde tupnięcie. Nawet światło było głośniejsze niż zazwyczaj i w końcu...

Oboje wpadli do fontanny.

- Zwycięzca! - krzyknęli naraz i spiorunowali się wzrokiem.
Szybko zaczęli szukać świadków. Niestety na pustym placu został jedynie ciężko podnoszący się z ziemi Faramir.
- Ej ziomix! - krzyknął Kili. - Kto wygrał?!
Faramir odwrócił się, przecierając załzawione oczy, po czym wybuchnął płaczem.
- Powiem pani! - krzyknął i uciekł do budynku.
Tauriel i Kili spojrzeli na siebie.
- Ja mam +10 za szybkość - rzekła elfka.
- A ja + 20 za styl - szybko wybronił się krasnolud.
- To co, kolejna batalia?





- Dawaj ją.

Ciąg dalszy nastąpi...



̶N̶i̶e̶c̶h̶ ̶m̶n̶i̶e̶ ̶k̶t̶o̶ś̶ ̶k̶o̶p̶n̶i̶e̶ ̶w̶ ̶d̶u̶p̶ę̶ ̶;̶;̶

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 04, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Szkoła w ŚródziemuWhere stories live. Discover now