Rozdział 4

29 1 0
                                    


Następnego dnia obudziłam się z uczuciem, którego nigdy nie miałam. Wyspałam się! Fotel bujany był lepszy niż podłoga.

- Dzień Dobry Alice. – Przywitał mnie Kalis.

- Dzień dobry Kalisie! – Powiedziałam z myślą, że kraina Lightrain może była tylko snem, ale myliłam się.

- Jesteś może głodna? Przygotowałem śniadanie. – Powiedział spokojnie Kalis, wskazując na stół z przygotowanymi dla mnie kromkami chleba.

- Z czym ten chleb? – Zapytałam się Kalisa.

- Z cukinią i pomidorem. Uwierz mi, posmakuje!

Zastanawiałam się jak może smakować chleb z cukinią i pomidorem. Potaknęłam na znak że zrozumiałam. Usiadłam do stołu i spróbowałam kromki chleba. Okazało się że było dobre i sycące! Chociaż czułam w smaku coś jeszcze..

- Coś ty tam dodał do tej kanapki? Jesteś pewny że to tylko z cukinią i pomidorem?

Kalis uśmiechnął się.

- Każdy elf dodaje do swojej kanapki kropelkę eliksiru odwagi i pozytywnego dnia.

- Coś w stylu magii?

- He? – Kalis spojrzał na mnie pytająco.

- Taka przyprawa w płynie..

- Powiedzmy.. ale teraz idź do Santikusa. Czeka już na ciebie. – Powiedział Kalis spoglądając przez okno.

Wstałam od stołu i powiedziałam „dziękuję". Zaniosłam coś przypominające talerz do wielkiej miski. Wyszłam na dwór i podeszłam do Santikusa.

- Witaj Alice. – Przywitał mnie Santikus.

- Cześć Santikusie. – Przywitałam Santikusa.

- Dzisiejsza lekcja nie będzie taka prosta jak bywają w twojej rzeczywistości, ale nie nauczysz się dzisiaj bić, ani nie pójdziesz do miasta po wsparcie ludności.

- W takim razie co będziemy robić?

- Zobaczysz. Wskakuj na mnie, polecimy do lasu.

Wsiadłam na grzbiet Santikusa. Polecieliśmy do pobliskiego lasu. Gdy byliśmy na miejscu, zeszłam z Santikusa. Zaczęliśmy chodzić po lesie.

- W tym lesie żyje wiele stworzeń. – zaczął Santikus – Niektóre latają inne posiadają magię.. inne zaś pomagają ludziom, a jeszcze inne żyją dla własnego dobra. Jednak większość nich są dzikie, jak alikorn.

- Alikorn?

- Alikorn. Inaczej zwany skrzydlatym jednorożcem. Jeśli chcesz wygrać bitwę, musisz mieć zwierzę które ci w tym pomoże. Ty jesteś bardzo ważną osobą, więc przydzielam ci alikorna.

- Świetnie! Jak go zdobyć?

- Alikorn jest zwierzęciem królewskiej krwi. Jest ważniejszy od pegazów, jednorożców i hipogryfów. Gdy go napotkasz a on zwróci ci uwagę, przywitaj go i przedstaw się a potem się ukłoń. By zawrzeć przyjaźń z takim zwierzęciem pokaż, że nie jesteś byle kim. Zachowuj się schludnie, kulturalnie i rób wszystko powoli.

Naszym oczom ukazał się siwy alikorn. Wędrował poprzez las, samotnie. Widać było, że był z królewskiej rodziny. Santikus kazał mi do niego podejść. Podeszłam do alicorna a on zwrócił mi uwagę.

- Witaj wędrowcu – Powiedział alikorn.

- Witaj alikornie rodziny królewskiej – odpowiedziałam klaczy.

- Jak się zwiesz?

- Jestem Alice, przyszła wybawczyni krainy Lightrain. – Powiedziałam i ukłoniłam się.

- To dla mnie zaszczyt poznać kogoś, kto ma poprawić warunki do życia w tutejszej krainie. Jestem Elesja, jedna księżniczek rodziny królewskiej alikornów. Nie potrzebujesz pomocy?

- Potrzebuję, pani. Właśnie dlatego tutaj jestem.

- Mogę ci pomóc, jeśli chcesz. Nie jestem zbyt docenianą osobą w mojej rodzinie..

Elesja posmutniała. Była w tej samej sytuacji co ja.

- Przykro mi, Elesjo.. ale nie martw się. Byłam w podobnej sytuacji. Jeśli nam pomożesz, na pewno nie zostaniesz na boku.

- Dziękuję za uprzejmość, wsparcie i szacunek wędrowcze. Czyż znalazło by się dla mnie miejsce w stajni lub w chacie?

- Pewnie księżniczko! – Uśmiechnęłam się do Elesji.

- I proszę Alice, mów mi po prostu Elesja.

Zaprowadziłam Elesje do Santikusa. Santikus zdziwił się, ale jednocześnie ucieszył. Polecieliśmy wszyscy do chaty Kalisa. Kalis też się zdziwił, ale ucieszył. Zapewnił Elesje, że w stajni zachowało się wyjątkowe miejsce. Każdy był z siebie zadowolony, a ja zdałam bardzo dobrze test na szukanie podopiecznego zwierzęcia obronnego. Jutro będzie wyprawa do miasta! Gdy weszłam do chaty pod koniec dnia i zaczęłam jeść kolację, Kalis zaczął do mnie mówić.

- Brawo Alice! Dokonałaś czynu którego z niewielu dokonało!

- To było proste. Nie wiem co było w tym trudnego. Musiałam okazać szacunek Elesji..

- Nie tylko to się liczyło. Santikus nie mówił? Szacunek to tylko mała sztuczka na alikorny i okazanie manier. Zazwyczaj alikorn wybiera sobie kogoś, kto będzie jego panem albo panią. Na ciebie był dobrze nastawiony i wyczuł w tobie kogoś, kogo warto uznać za przyjaciela. Askan również dokonał tego czynu, ale dlatego że alikorn nie był do końca królewskiej krwi i wybrał Askana za władcę i współpracownika.

- Ciekawe.. ale zjadłam i jestem zmęczona. Pójdę się położyć.

- Pamiętaj! Jutro wyprawa do miasta! – Zdążył powiedzieć Kalis.

Zanim się obejrzałam siedziałam na wygodnym, bujanym fotelu a oczy same mi się zamykały.  

Blask DeszczuWhere stories live. Discover now