Rozdział 1: On Żyje

1.1K 38 2
                                    

BELLAMY

Od kilku miesięcy byłem więźniem ziemian dopiero tydzień temu udało mi się uciec chciałem wrócić do obozu, ale nawet nie wiedziałem, w którą stronę iść byłem ranny a ból zapewne był okropny, ale ja go już nie odczuwałem tak jak kiedyś po jakimś czasie zadawania tortur prosiłem boga by w końcu mnie zabili, ale gdy minęły kolejne dni ból stał się moim przyjacielem przypominał mi, że jeszcze żyje i musi tak pozostać abym mógł wrócić do siostry i dziewczyny, której twarz widziałem, co noc w snach wiedziałem, że Clark nie chciałaby abym się poddał. Zmęczony po tygodniu błądzenia po lesie natrafiłem na znajomą mi twarz, którą była moja siostra Octavia ucieszyłem się na jej widok nie dowierzała, że żyje natychmiast podbiegła i rzuciła mi się w ramiona tuląc mnie
- Bellamy ty żyjesz
- Tak żyje O. Ale puść mnie już to boli
- Przepraszam boże Bellamy, co ci się stało - wykrzyknęła przerażona Octavia zauważając moje rany.
- To ziemianie torturowali mnie, ale teraz to nieważne teraz musimy jak najszybciej stąd iść zapewne już mnie szukają - powiedziałem, po czym wraz z Octavia ruszyliśmy do obozu

CLARK

Byłam właśnie w swoim namiocie i szykowałam się na polowanie gdyż kończyła się już nam żywność miałam iść Ja, Murphy, Finn i Jasper, gdy nagle usłyszałam na zewnątrz jakieś zamieszanie już miałam wyjść i sprawdzić, co się dzieje, gdy do mojego namiotu wpadł Jasper krzycząc „Clark nie uwierzysz, kto wrócił „gdy wyszłam zobaczyć, co się dzieje i o czym mówi Jasper nie mogłam uwierzyć własnym oczom to była Octavia wraz z Bellami, stanęłam jak wryta a moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Przecież to nie możliwe on nie żyje powtarzałam sobie w duchu. Nie zastanawiając się dłużej podbiegłam i natychmiast go przytuliłam. Moja reakcja chyba nieco zaskoczyła Bellame'go, bo dopiero po chwili odwzajemnił uścisk, bo jak już mówiłam nie jest tajemnicą, że na początku naszej znajomości nie znosiliśmy się a czasem nawet nienawidziliśmy rzadko w ważnych sprawach mieliśmy to samo zdanie no może raz czy dwa się ze sobą zgodziliśmy, ale teraz, gdy zobaczyłam, że przeżył wybuch ucieszyłam się jak nigdy i poczułam ogromną ulgę a serce zabiło mi mocniej, kiedy odwzajemnił mój uścisk i zniknęło uczucie pustki, jaką czułam, gdy myślałam, że nie żyje, bo kutnie z nim były jak do tej pory najlepszym, co przytrafiło mi się w życiu, Oprócz Oczywiście poznania Fina, w którym się zakochałam, lecz jak się okazało po nocy, którą z nim spędziłam, Fin miał już dziewczynę, o czym zapomniał wspomnieć i mimo że mnie wykorzystał ja wciąż coś do niego czułam on zaś czując coś do mnie zerwał z Ravenn i od roku byliśmy szczęśliwą parą. Ale w tej chwili przestałam myśleć o Finie teraz liczył się tylko Bellamy i to, że żyje, gdy już powoli się od niego odsuwałam szepnęłam mu do ucha jedno słowo
- Tęskniłam
- Ja o dziwo też - gdy to usłyszałam oboje się do siebie uśmiechnęliśmy. Nie miałam pojęcia jak można tak bardzo tęsknić za osobą, której nie znosisz. Lecz chyba gdzieś głęboko w sercu moje uczucie do Bellamego było znacznie silniejsze.
 Cieszyłam się, że Bellamy do nas wrócił, byłam pewna, że będzie jak dawniej, lecz nie przypuszczałam tylko, że tak trudno będzie mi spojrzeć mu ponownie w oczy, czułam się winna tego, co go spotkało może i rany na jego ciele się zagoją, ale czy kiedykolwiek zapomni o tym, co zrobiłam i mi wybaczy.
Zaprowadź go do ambulatorium ja zaraz przyjdę - powiedziałam do Octavii wskazując kierunek, w którym ma iść, po czym dodałam - muszę porozmawiać z Finem
- Finn musicie iść beze mnie na to polowanie ja muszę zająć się Bellami tylko proszę uważaj na siebie - powiedziałam, po czym lekko pocałowałam swojego chłopaka i ruszyłam w stronę ambulatorium, Finn zaś z Jasperem i Murphym opuścił obóz i ruszył na polowanie. Kiedy weszłam do ambulatorium ujrzałam  Bellame'go, oraz Octavię, która ostro o czymś z nim rozmawiała, lecz gdy usłyszeli jak wchodzę od razu zamilkli. Nie zwracając na to większej uwagi poprosiłam Octavie by wyszła i pozwoliła mi się zająć bratem.
- Octavio mogłabyś wyjść musze poskładać do kupy twojego brata - powiedziałam poważnie.
- Jasne już wychodzę, Ale zawołaj mnie jak skończysz, bo muszę z nim porozmawiać. - Nakazała dziewczyna, po czym opuściła ambulatorium, a ja zajełam się opatrywaniem bruneta. Gdy Bellamy i ja zostaliśmy sami nastał moment ciszy nie wiedziałam, co mu powiedzieć w zasadzie nawet nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, więc po prostu wydałam polecenie.
- Zdejmij koszulkę – poleciłam widząc, że przesiąkła przez nią w jednym miejscu krew
- Wow ledwo wróciłem a ty już mnie rozbierasz, nie spodziewałem się tego po tobie Księżniczko –powiedział chyba chciał w ten sposób rozluźnić atmosferę, co nawet mu się udało.
- Ha,ha, bardzo śmieszne, muszę cię opatrzyć idioto. - Słysząc te słowa Bellamy uśmiechną się i zdjął koszulkę - ja zaś widząc jego rany posmutniałam a w moich oczach pojawiły się łzy natychmiast się odwróciłam sięgając po opatrunki a przy okazji ocierając łzy by ukryć je przed Bellamym.
-To aż tak ze mną źle - zapytał Bellamy siląc się na uśmiech. Chyba jednak coś zauważył.
- Nie wszystko w porządku wyliżesz się - powiedziałam opatrując go, i natychmiast wzięłam się za oczyszczenie ran - teraz masz wypoczywać i to bez dyskusji potrzebuje cię - nakazałam, po czym ujrzałam na twarzy Bellame'go uśmiech - więc natychmiast się poprawiłam - To znaczy my cię potrzebujemy. - Poprawiłam szybko swoje słowa.
- Jak do tej pory sobie świetnie radziliście. - Powiedział a w moich oczach ponownie stanęły łzy gdyż poczułam, że miał mi za złe, to że go nie szukałam
- Nieprawda, po prostu byłam pewna, że nie żyjesz. Gdybym wiedziała, że tak nie jest przeczesałabym całą ziemie by cię znaleźć. Mam nadzieje, że kiedyś mi wybaczysz to, że cię nie szukałam wraz z innymi. Bo naprawdę mi na tobie zależy. - Słysząc to Bellamy zszedł z leżanki i podchodząc położył dłoń na moim policzku jednocześnie ocierając kciukiem łzę, która po nim spłynęła po czym czule szepną 
- Nie mam ci, czego wybaczać księżniczko - po czym szybko ucałowawszy kącik mych ust wyszedł a ja stałam w miejscu zdziwiona jego zachowaniem, czemu tak łatwo mi wybaczył przecież powinien być wściekły. 

Secret Affair: Is that true?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz